Wyjaśnijmy to na początku – nigdy nie byłem ultra fanem radia. Nie miałem stacji radiowych których słuchałem calutkimi dniami, od rana do wieczora. Owszem, bywały okresy w moim życiu kiedy “wiązałem się” na dłużej z pewnymi stacjami, ale zawsze puszczałem sobie sam muzykę z kaset, później CD, czy mp3. Słuchałem konkretnych programów, głównie w samochodzie – jako gnojek “KOS – konkurs o stówę”, później obowiązkowo “Czuj-Mózg” Szymona Majewskiego w ZET-ce (raz wygrałem, mam nagranie!). Znam oczywiście Listę Wszechczasów Trójki, choć nie oszukujmy się – większość z tych kawałków puszczałem sobie i puszczam sam kiedy chcę. Słuchałem Weissa i jego Bardzo Nietypową Sprawę, Detektywa Inwektywa, a całkiem niedawno, gdy jeździłem samochodem do pracy – TOK FM – Poranek w którym z chęcią słuchałem dysput na różne tematy oraz niedawno zmarłego, nieodżałowanego Tadeusza Mosza. Słuchałem oczywiście Lata z Radiem – kto tego nie robił!
I tak czasem słuchałem radia na zmianę z playlistami w Winampie, choć z czasem radia było coraz mniej. I było to nieco nudne, bo choć muzyki mam dużo, to jednak nie poznawałem niczego nowego. Aż…
Aż do czasu pojawienia się Spotify – wtedy wszystko się zmieniło. W ciągu roku poznałem więcej muzyki niż w ciągu ostatniej dekady. Nie było już to bezmyślne odtwarzanie tych samych playlist i albumów tylko odkrywanie nowej muzyki. Zbiegło się to także z moją pracą z domu – o wiele mniej jeżdżę samochodem i mam mniej okazji do słuchania radia.
Aż ostatnio, któregoś dnia odkryłem, że na Roxy FM leci dokładnie taka sama muzyka, jak na mojej ulubionej playliście. Hmm – pomyślałem – może czas znowu otworzyć się na radio. I próbowałem, na serio próbowałem. A potem spędziłem cały dzien przy włączonym radiu, w naszym zakładzie w Białymstoku.
I wiecie co? Resztki włosów mi się na głowie zjeżyły.
Repretuar jak repertuar. Roxy FM niestety umarło, są radia mniej i bardziej ambitne. Ale jest jedna rzecz, która nie pozwala mi kompletnie słuchać radia.
Reklama.
Reklama jest oczywiście konieczna. To z niej utrzymywane jest radio. Ale o ile rozumiem to systemowo, o tyle ja, Michał Górecki, nie muszę brać w tym udziału. Tym bardziej, że reklama radiowa jest dla mnie chyba najbardziej żenującą formą reklamy – poniżej ulotek reklamowych (które mogę wyrzucić do kosza) i Mango Telezakupów (które mogę przełączyć).
To nie jest tak, że reklama prasowa, czy telewizyjna wprawiają mnie w zachwyt. Do większości podchodze obojętnie, na część lubie sobie popatrzeć – reklamy samochodów są zazwyczaj całkiem fajne i ładnie zmontowane, inne tez niczego sobie. Coraz fajniejsze są reklamy piwa, generalnie coraz więcej polskich klipów w TV wygląda po prostu fajnie. Nie siedzę wpatrzony w ekran, ale nie mam też chęci natychmiastowego wyłączenia telewizora.
Natomiast reklama radiowa to dla mnie szambo ostateczne. Totalny chłam i masakra. Nie jestem w stanie tego wytrzymać, zupełnie.
Żenujące pseudodialogi w stylu:
– To kuchnia, to salon…
– A gdzie ubikacja?
– Co znowu pęcherz?
WUT? Co to k… jest? Co to za pytanie? Może “Co, znowu sranie?”. Rany. Preparaty na suchość pochwy, na nietrzymanie moczu, mruczące męskie i damskie głosy sugerujące że lek na potencję zadziałał. Żenujące dowcipy i dialogi. Pseudodialogi kończące się chórkiem. Kichanie i prychanie, rodzaje kaszlu.
A najgorsze jest to, że tej reklamy jest pełno. Nie wiem jakie są teraz jej normy, ale mam wrażenie, że jest jej więcej niż piosenek. Oraz, że nie jest zupełnie targetowana. Ja nie wiem i nie chce wiedzieć jak działają mechanizmy pomiędzy stacjami radiowymi a domami mediowymi, ale dlaczego do cholery te same idiotyczne reklamy słyszę zarówno w RMF MAXXXXX czy innym Radiu Dreska, kulturalnej Trójce i nawet RMF Classic? Oh wait, przecież wszyscy mamy problemy z nietrzymaniem moczu, suchością pochwy i potencją.
Nie da się tego słuchać, po prostu nie da. Na serio wolę zapłacić 20 zł miesięcznie i cieszyć się nieskrępowanym dostępem do muzyki. Eletroniczny DJ analizuje moją playlistę i podpowiada mi nowe kawałki. Bez powtarzania – niektóre stacje mają chyba 15 kawałków które puszczają na okrągło, to też masakra. Na serio, nie widzę żadnej wartości dodanej.
Ok, radio to nie tylko muzyka, powiecie. Zgadzam się, to prawda. Z chęcią posłuchałbym sobie fajnych audycji. Ale te zastępuje mi youtube. Z prerollem, ewentualnie bannerkiem który zamknę. W dodatku coraz lepiej targetowanym. Bo w dobie hipertargetowania bombardowanie taką ilością nietrafionych reklam jest po prostu jak z zeszłej epoki.
Kurcze, nawet zdarzało mi się w nim ostatnio występować – w TokFM u Pawła Sito, w Czwórce u Kuby Marcinowicza. I było bardzo fajnie. Bo ja do was chłopaki (i dziewczyny) radiowcy nie mam żadnego żalu.
Sorry, nie słucham radia. Może czasem. Czasem trafiam na perełki. Do najbliższego bloku reklamowego. Potem podłączam Spotify – także w samochodzie. I odkrywam nową muzykę. A co ciekawsze programy audio ściągam w postaci podcastów. Reklama rodem z zeszłej epoki zabija to medium. Tak, wiem, mnóstwo ludzi będzie tego nadal słuchać. Ja niestety odpadam.