Szykowałem się już od jakiegoś czasu na ten film, bo z trailerów wyłaniał mi się obraz śmiesznej wycieczki dwóch amerykańskich Żydów do Polski. W dodatku jeden z nich to znany z wielu dobrych ról Jesse Eisenberg, a drugi to brat Kevina Samego W domu, czyli Kieran Culkin. I szczerze mówiąc okazało się, że śmieszne sceny z trailera, to… prawie wszystkie śmieszne sceny z filmu. Bo chyba poszedłem na ten film z nastewieniem na komedię. A komedia to na pewno nie jest, choć jeśli miałbym wtłoczyć ten film w jakiekolwiek ramy gatunku, to trochę by się wymknął.
Ying i yang
Dwóch głównych bohaterów, bliskich kuzynów, po śmierci swojej ukochanej Babci, spełnia jej marzenie testamentowe i wyrusza na podróż doi Polski, skąd pochodzi ich rodzina. Obaj są dość różni – moje pierwsze skojarzenie to takie starcie z klasycznymi odmianami autyzmu i ADHD ;)
Bohater grany przez Eisenberga, to cierpiący na nerwice natręctw poukładany do bólu, mieszkający w Nowym Jorku mąż i ojciec. Wycofany emocjonalnie, chłodno kalkulujący introwertyk. Natomiast Kieran (i tu już od razu powiem GENIALNIE!) gra rozhuśtanego emocjonalnie ekstrawertyka, który nie do końca poukładał sobie życie – trochę po śmierci wspomnianej Babci z którą miał wyjątkowo bliską relację – a trochę ogólnie. Ok, racja, postaci nieco stereotypowe – poukładany facet i Piotruś Pan, rzeczywiście nie są motywem nowym, ale w tym wykonaniu naprawdę jest to mieszanka całkiem świeża.
Podróż
Chłopaki dołączają się do wycieczki złożonej z różnych indywiduów, by zwiedzić miejsca związane z historią i kulturą żydowską – w filmie przewija się właściwie Warszawa, Lublin, Majdanek i Krasnystaw gdzie mieszkała ich rodzina.
Miałem trochę wrażenie sterylności ich podróży, trochę jakby poruszali się w szklanej rurze, zupełnie nie dotykając dzisiejszej Polski. To trochę kwestia niskiego budżetu filmu, ale też założeń odzwierciedlających jak wyglądają często zorganizowane wycieczki. Zresztą temat przewija się w pewnym momencie w filmie, ale nie będę Wam tego spoilował. Może to też specjalny zabieg, żeby pokazać dialog i koflikt głównych bohaterów bez rozpraszania się? Lecący co chwilę w tle Chopin dodaje tylko temu absurdu – podobno Eisenberg zainspirował się chopinem, który leci w naszych pociągach.
Momenty zwiedzania są nieco paradokumentalne, szczególnie Majdanek, trudno przedstawić go w sumie inaczej. Ja nigdy nie zastanawiałem się nad tym jak blisko Lublina jest on położony – szczerze mówiąc nigdy tam nie byłem. W filmie jest to mocno podkreślone – jak to możliwe, że to wszystko działo się tak blisko miasta?
Inna Polska
Warto pójść na ten film choćby po to, by zobaczyć nieco inny wizerunek Polski, czy Polaków – pomimo tego, że jak mówiłem zbyt dużo ich tu nie ma. Ale przyzwyczailiśmy się do tego, że Polak w filmie hollywódzkim to bijący żonę alkoholik w żonobijce, no nie mamy tu pozytywnych bohaterów co inne nacje :) Choć ta Polska też jest nieco dziwna – z jednej strony mamy naprawdę piękne ujęcia (zdjęcia to Polak, Michał Dymek!) z drugiej taksówki którymi się poruszali bohaterowie kazały mi się zastanawiac, czy film dzieje się współcześnie, bo takich starych Mercedesów nie widziałem na taryfach od dekady albo dwóch! :D
Ból
Film, jak sama nazwa mówi jest o bólu. Bólem się jednego bohiatera się zaczyna, bólem drugiego się kończy. W tle mamy ciągły ból Żydów, nieco bliżej ból po śmierci babci.
Nie jest to film równy i były momenty gdy mnie nieco nudził, musiałem chyba dostroić się do jego częstotliwości. Jest dość specyficzny, na pewno nie polecam go osobom, które chcą się pośmiać, czy oczekują akcji. Jest pełen dziwnych wstawek, które pojawiają się niczym niestrzelające strzelby Czechowa, pełniących funkcę ozdobników, jak choćby dialog o stopach. A może to ukłon w stronę Quentina? :)
Całość jednak bardzo dobra, daję 4/5.