Facebook. Social Media. Nowość. Nowe trendy. Nowa platforma. Świeża taka. Nowoczesna. Wow. No nie, zupełnie nie. Choć czasem tak mi się wydaje. Patrzę sobie na mój timeline i rzeczywiście to już masa czasu! Od 2007 roku, czyli momentu w którym założyłem konto minęło 6 lat! To ponad pół dekady! Dzieciaki które rodziły się w tym czasie są już w pierwszej klasie… Teraz to nawet już chyba drugiej. Tak, to szmat czasu. Tak długi, że na pierwszych fotach z fejsa widzimy wyraźnie, że byliśmy młodsi. Nie da się tego ukryć, right?
I ja przez cały ten czas mocno fejsowi kibicowałem. A zmian było mnóstwo. Zmieniał się wygląd newsfeeda, profilu, przenosiły się ikony. Wszystko działo się co rok, czasem cześciej. Wierzyłem, że stoi za tym jakaś moc, jakiś rozum, jakiś intelekt Zuckerberga. I miałem rację. Fejs rozwinął się mega szybko i właściwie objął swoimi mackami cały świat. Dziś dziwnie wygląda strona bez lajka.
Dwa lata temu wystartował Google Plus. Nie wróżyłem mu wielkiego sukcesu – był ładny i dopracowany, ale nie oferował nic nowego. A to nieco za mało, aby wyrwać ludzi z fejsa. Tym bardziej, że ten ciągle zmieniał się i uciekał do przodu. I znowu miałem rację – oprócz geeków, i to takich cyber geeków, nikt tam nie przesiaduje. Owszem, nadmuchano mocno ilość użytkowników (wymuszając rejestrację w serwisie przy zakładaniu konta na gmailu), ale czas spędzany tam przez średniego użytkownika nadal jest żałosny. Z moich znajomych na fejsie którzy podniecali się tą platformą może ze 2-3 osoby przeniosły się tam na stałe. Niestety, znowu miałem rację ;)
Ale czas płynie. A Google rzeczywiście idzie naprzód. Powoli, ale sukcesywnie. Jak pancernik. I powiem szczerze – podoba mi się to co robi.
Youtube jest coraz silniej integrowany z G+, można (wreszcie!) mieć kilka kanałów na jednym koncie – kanał jest teraz tożsamy ze stroną G+. Trochę jak na fejsie, gdzie jeden user może mieć ileś fanpejdży. Design zmienia się ciągle, ale jest coraz ładniej. Interfejs był zawsze ładny, a jest coraz ładniejszy. Aplikacje? Miód. Malina. Te które są, sa dopracowywane. Pojawiają się nowe, choćby taka do uploadowania filmów która cieszy takimi detalami, jak blokada nagrywania pionowego (VVS!), szybka stabilizacja i dodawanie muzyki z predefiniowanej listy. To wszystko rzeczywiście zaczyna powoli przypominać spójny ekosystem. Choć ciągle rozwijany i ciągle beta, a ja wyrosłem z takiego podejścia. Dlatego też ciągle nie decyduję się na przejście z iPhone na Androida (ale to inna para kaloszy). Ale Facebook to nie iPhone. Bynajmniej, bynajmniej…
Patrzę na Fejsa i widze trochę zagubionego, chciwego staruszka. Z wystającą koszulą i obsikanymi spodniami. Nadal jest tu prezesem, nadal rządzi, ale… kurcze szybko się postarzał. Bardzo.
Zastanawiam się, jak tak wielka firma może dawać dupy na tak wielu polach. A daje. Aplikacja Facebooka ssie od zawsze – ostatnie wersje są co prawda lepsze niż te sprzed jakiegoś czasu, ale nadal mają mnóstwo niedoróbek. Jak to możliwe, że na przykład dopiero niedawno wprowadzono możliwość share’owania postów i to wcale nie ze wszystkich miejsc? W pewnych miejsach można to robić (newsfeed), w innych nie. Ciągle zastanawiam się, czy widok na który patrzę jest normalny, czy nieco inny, nie mam pojęcia, co chwilę on mi się zmienia. Komentarze obrazkowe które sa możliwe od tak dawna pojawiły się dopiero w ostatniej aktualizacji, kilka miesięcy od ich wprowadzenia.
Apka zmieniła się zupełnie – a dopiero co została dostosowana do nowego newsfeeda (czarny pasek po lewej). Ikony nagle poszły znowu na dół. Zresztą… nowy newsfeed miał być wprowadzony masowo już ponad pół roku temu. Ja testuję go od początku roku, ale… jego premiera ciągle się obsuwa. A była konferencja i zapowiedź rewolucji. Tiaa…
Ale cóż, są wazniejsze sprawy. Na przykład wymuszanie używania aplikacji Messenger. Rzeczywście wymuszanie. Wkurwiający ekran każe ją zainstalować za każdym razem, gdy chcemy wejść we wiadomości. A po instalacji…. każe włączyć powiadomienia! NOSZ KURWA MAĆ! To już przegięcie. Zawsze mam wyłączone powiadomienia w większości apek, moje życie to nei stosunek przerywany, nie chcę by co chwilę mi telefon napierdzielał. Dodatkowo to bardzo zżera baterię.
No i zmiany w edgeranku. My gawd. Ciągłe mielenie starych treści bo ktoś coś skomentował… I żadnych nowych…
Tych bugów jest mnóstwo. Bugów, niedoróbek, funkcji które nie do końca działają, zmian, które są wprowadzane stopniowo, ale trwa to bardzo długo. Przestałem widzieć strategię, widze jakieś chaotyczne ruchy. Ale widze jedna gałąź facebookowych działań, gdzie wszystko zmienia się szybko i klarownie. To oczywiście REKLAMA.
“Ja sie nie dziwię się” – jak to mówił niedoszły prezio Białegostoku. Facebook musi zarabiać. Jego problemem jednak jest to, że to jego jedyna opcja zarobku. Otóż możliwości reklamowe zostały wpieprzone gdzie się da. Czasem nie da się przesunąć myszki przez ekran, by nie otworzyło się okno z możliwością opłacenia postów.
I nie, nie będe tego hejtował per se, ciągle powtarzam, że krytykowanie opłacania jako takiego to pierdololo, że żadne medium nie ma 100% zasięgu. Że nikt nie obiecywał nic za darmo. Ale… to wszystko zaczyna skrzypieć i śmierdzieć.
Po raz pierwszy zaczynam myśleć o tym, że może pojawić się alternatywa. Nie w 2014, pewnie nawet nie w 2015. Wszelkie “młodzież ucieknie na Twittera” (tia, na ten retro serwis bez obrazków i podglądu linków na którym dyskusja wygląda jak na CB radiu), albo “młodzież ucieknie na Instagram” (tia, obrazki zastąpią linki i wszystko inne), czy nawet “młodzież ucieknie na Snapchat” (L O L, nawet dla nich wysyłanie zdjęć pindoli i cycków to nie wszystko), kwituję śmiechem. Ale zastanawiam się w którym momencie Facebook zacznie śmierdzieć na tyle, że Google Plus – wtedy juz dopieszczony i gotowy powie: “ok, zapraszamy”. Nie nawalamy aż tak reklamami, zarabiamy trochę gdzie indziej. Albo pojawi się nagle strzał z boku, jak to nie raz w historii bywało.
Jedno jest pewne – choć nie wieszczę szybkiej zmiany sytuacji, to fejs zaczyna trzeszczeć coraz bardziej i z miesiąca na miesiąc będziemy tam z konieczności i przyzwyczajenia. I będziemy patrzeć na jego kolejne zmiany myśląc “kiedyś były takie fajne, a teraz wszystko dla piniondzuf.