Konto na Twitterze założyłem ponad 5 lat temu. Właśnie to sprawdziłem – przewijając mój profil i odnajdując pierwszy wpis. Już samo to świadczyć może o mojej aktywności na ćwierkaczu, gdybym zrobił to samo z Facebookiem, to po 10 minutach może doszedłbym do poprzedniego miesiąca :) Tak, 400 tweetów w 5 lat to dość słaby wynik. Dlaczego? Ano dlatego, że do Twittera ciągle nie mogę się przekonać. To zupełnie jak z Linuxem – dawałem mu kiedyś szansę co roku, aż się poddałem. Do Twittera wracałem co jakiś czas, aby na dłuższy czas go odstawiać. Ostatnio jednak za namową ludzi z Warsaw Tweetup spróbowałem na dłużej i… niestety nadal nie jestem do końca przekonany.
Dokosnale zdaję sobie sprawę z tego, że Twitter to nie Facebook. O ile w przypadku G+ wyraźnie mówiłem że to nieudolna kopia Facebooka (z pewnymi ulepszeniami), o tyle Twitter jest innym narzędziem. Będę z niego korzystał gdy będę chciał trafić z czymś ważnym poza znajomych (hashtagi), czy też właśnie dowiedzieć się o czymś real-time. Ale jest kilka rzeczy które mega denrwują w Twitterze, szczególnie teraz, w erze Facebooka. I te rzeczy mogą być niewidoczne dla harduserów tej platformy, dlatego też chciałbym je wymienić.
1. Brak rozróżnienia komentarzy
Wejście na Twittera przypomina mi nieco włączenie CB radia (którehgo notabene nigdy nie używałem).
“Tak, stoją tam.”
Gdzie stoją? Kto stoi? O co chodzi? Nie wiem. Załapuję się na środek dyskusji. Nie mając pojęcia o co chodzi. I właśnie tak jest na Twitterze. Wypowiedzi główne mieszają się z komentarzami i dyskusjami. Serio – nie ogarniam tego. Ja wiem, że są specjalne programy, które potrafią to grupować, ale to naprawdę jest dość chaotyczne na pierwszy rzut oka. Sorry, musze porównać to z Facebookiem – tu jest jasne co jest głównym wpisem, a co komentarzami. Chcemy zobaczyć co jest pod wpisem – patrzymy. Nie? Lecimy dalej.
2. Brak multimediów
Twitter jest ascetyczny jak pokój pustelnika. Żyjemy w 2013 roku, multimedia walą drzwiami i oknami, a Twitter wygląda jak IRC – wynalazem sprzed dobrych kilkunastu lat. WTF? Niedawno pojawiły się zdjęcia, ale też natywnie są ukryte. Słowa, słowa, słowa… Nie wspomnę już o filmach, czy linkach. No właśnie – linki
3. Brak podglądu linków
To chyba jedna z bardziej denerwujących rzeczy na Twitterze. Czy ja musze ufać każdemu i klikać w link? W erze zalewu informacji chcę szybko ocenić co jest pod linkiem i niestety znowu Facebook jest tu świetny. Pokazuje miniaturę, tytuł i opis. To wystarcza, aby ocenić czy chcę klikać czy nie. Tutaj mam link, często obcięty. Onfb.me/cośtam. WTF? Dlaczego mam w to kliknąć?
4. Limit znaków
Ok, to może wtórna wada widziana przeze mnie subiektywnie, bo jestem fanem FB. Ale ten limit naprawdę mnie denerwuje. Mnie – mikrobloggera, osobę, która na blogach pisze rzadko, za to kilka razy dziennie przelewa swoje mysli i osberwacje w formie krótkich komunikatów. 140 znaków to bardzo mało, czesto nie jestem stanie wyrazić swojej myśli. Ja naprawdę nie chcę pisac po prostu że coś robię, albo gdzieś idę. Chciałbym napisac coś więcej… nie mogę.
5. Brak Edgeranka
Wiecie co? Polubiłem edgeranka. Należy mu się oddzielna notka, ale po prostu w erze zalewu informacji (powtarzam się) to mus. Siadam do twittera i nie ogarniam. Jest tego za dużo. Chciałbym móc to jakoś sortować, chciałbym widzieć tylko część, nie jestem w stanie przetrawić wszystkiego. Trochę mnie to drażni. Facebook jednak sortuje to co widzę, może się po prostu za bardzo do tego przyzwyczaiłem?
Tak czy inaczej – próbuję. Serio. Co więcej, jak Tomek znajdzie hasło do Twitterowego konta koszulkowego, to zaczynam działać z promocją koszulkowo.com na Twitterze. Ale ciągle jestem świadomy ograniczeń. I Wy też bądźcie, twitteromaniacy. Tak ascetycznie wygląda on dla nowoprzybyłych. To trochę jak z czekami – nie przyjęły się w Polsce, bo zanim mocno uderzyły, używaliśmy już plastiku. Twitter nie przyjmie się zbyt mocno, bo używamy już Facebooka, który jest o wiele nowocześniejszy, który ewoluuje. Twitter jest ascetyczny i prawie wcale się nie zmienia.
Choć oczywiście będzie święcił triumfy wśród polityków, szczególnie przed wyborami. Taki los :)
P.S. Takie małe epitafium.
Radeczku. Kogo to kur**a obchodzi?