Nie doceniałem polskiej kuchni do czasu wyjazdu ZAGRANICO. Wtedy to na fali tęsknoty do macierzy przygotowywałem jak dziki różne bigosy, pierogi i żurki. Tym bardziej, że bardzo smakowały localsom – le soup “jour” zyskał aprobatę delikatnych francuskich podniebień. Nawet wtedy, go dowiedzieli się, że jest zrobiony z zepsutej mąki.
Nie będę ściemniał – nie robiłem nigdy zakwasu. Wiem, wiem, to nie jest specjalnie skomplikowane, ale chyba nigdy mi się nie chciało. Mój żurek więc polega po prostu na dodawaniu kolejnych rzeczy do zupy i czekaniu aż się zrobi. Najlepiej na drugi dzień. Albo na trzeci. Nie robię też żadnych rozróżnień w stylu “barszcz biały”, “żurek” i inne takie. Puryzmu w kuchni nienawidzę. Więc nie marudzić, to przepis na żurek model “g00rek”.
Składniki:
- bulion
- boczek (najlepiej wędzony, surowy)
- żur w butelce
- biała kiełbasa (najlepiej surowa)
- śmietana
- suszone grzyby
- chrzan
- liść laurowy, ziele angielskie, majeranek
- śmietana
- jajka
Ja robię żurek na bulionie. Niektórzy robią na samym boczku, ale ja lubię jak ma pełny smak. Nie musi to być bardzo esencjonalny bulion, ale jednak. Od biedy chociaż warzywny. Grzejemy go w garnku.
Na początku zajmujemy się kiełbą – jeśli jest surowa to musimy ją sparzyć gotując chwilkę we wrzątku. Nie będzie się rozpadała podczas krojenia.
W tym czasie kroimy boczek na spore kostki i smażymy. Skórkę też. Chociaż ona rzadko potrafi dotrwać do końca, po prostu ją zjadam :)
Kiedy boczek się podsmaży wrzucamy go do bulionu. Teraz kiełbasa. Kroimy ją jak chcemy i smażymy.
Kiedy się podsmaży oczywiście ląduje w garnku. Na koniec podsmażamy trochę cebuli i ze 3 ząbki czosnku przekrojone na pół i też wrzućmy do zupy.
I teraz już z górki.
Wlewamy żur z butelki. Ja lubię te zwykłe żury w szklanej butelce jak od octu. Jak komuś się chciało robić żur to niech wlewa. Proporcje? Ja nigdy się nimi nie przejmuję. Od tego macie język, żeby próbować :P No dobra, jedna butelka wystarcza na średniej wielkości garnek.
Teraz już z górki. Dorzućmy garść suszonych grzybków, łyżkę chrzanu, ziele angielskie, liść laurowy albo dwa i suto sypiemy majerankiem, pieprzymy, solimy. Dodajemy śmietanę – żeby się nie zwarzyła to dolewamy zupę do pojemniczka na śmietanę, lub do szklanki ze śmietaną i dopiero całość do zupy.
Teraz wszystko musi się pogotować, długo, naprawdę długo. Jak mówiłem – żurek jest jak bigos, najlepszy jest na drugi lub nawet trzeci dzień!
Aha, ja nie dodaję nigdy mąki do zup. Po co? Za chude dupska macie, żeby jeszcze mąkę do zupy sypać? :)
Teraz ładnie kroimy jajeczka i układamy na talerzu.
Całość oczywiście zalewamy żurkiem. Jemy z chlebkiem, chyba że ktoś się odchudza. Ale wtedy i tak nie powinien jeść tej zupy :D