Od mojej ostatniej notki na ten temat minęło już trochę czasu, a realia zmieniają się jak w kalejdoskopie, po raz kolejny więc wrócę do moich dylematów. Tym bardziej, że już rok 2010, czyli wreszcie koniec aresztu na mój poprzedni telefon. Umowa kończy się w maju, ale już miesiąc wcześniej będę mógł przeskoczyć do innego operatora, a już teraz wymienić telefon jeśli zdecyduję się na pozostanie w Orange.
Jak już pisałem ostatnio, do finału mojego procesu decyzyjnego przeszedł Iphone oraz jeden z telefonów na Androidzie. Jaki – tego nie wiem. To w końcu wada/zaleta tego systemu, do wyboru jest wiele, a i ciągle coś się pojawia. Windows Mobile z oczywistych względów odpada, o telefonach typu “funkcja robienia zdjęcia po wykryciu uśmiechu” nawet nie piszę. Blackberry i Palm też raczej mnie ominą. A więc co się zmieniło od listopada?
Przypomnę, że Iphone ujmuje mnie:
- popularnością (większe community, więcej pomocy, więcej rozwiązanych problemów, więcej dostępnych narzędzi, akcesoriów, softu itp)
- brandem – mam macbooka, więc komunikacyjnie byłoby mi łatwiej, poza tym interfejsy Apple po prostu uwielbiam
- szybkością – z tego co widziałem i co obserwuję, to jednak iphone jest o wiele szybszy
- obsługą muzyki – synchronizacja w iTunes (w którym sobie ostatnio wszystko pięknie pokatalogowałem i pookładkowałem) i miodny interfejs. Miodny interfejs jest zresztą w całym iPhone…
Natomiast telefon z Androidem:
- fizyczną klawiaturą – nie mam netbooka i raczej mieć nie będę, a tam gdzie nie wezmę swojego macbooka chciałbym mieć możliwość poczatowania z kimś, napisania dłuższego maila, czy nawet notki. Klawiatura ekranowa jednak tego mi nie da – nadal w to nie wierzę,
- otwartością – nie muszę jailbreakować Androida, aby móc zainstalować to co chcę. Polityka Apple przypomina w tym zakresie – niestety – politykę polskiego rządu.
- Mnogością wyboru – to może być wadą i zaletą zarazem, ale jednak czasem dobrze móc wybrać spośród wielu modeli.
- Multitaskingiem – i to dla mnie bardzo duża zaleta, trochę sonie nie wyobrażam życia bez tego, nawet mój poczciwy Kaiser miał mutitasking od samego początku.
Moim wyborem zachwiały najpierw zapowiedzi OS 4.0 – prawie na pewno ma pojawić się multitasking. To by było coś. Drugim problemem jest klawiatura – ta raczej magicznie, za zmianą systemu się nie pojawi. Chociaż…
Kilka ładnych lat temu kupiłem sobie iPaqa Hewlett-Packard. To były jeszcze te czasy, gdy posiadanie odrębnej komórki i organizera miało sens (dla niektórych nadal ma…). W komplecie dostałem piękną, składaną klawiaturkę.

Mam ją do dziś i muszę powiedzieć że to świetna sprawa, zdarzało mi się nawet napisać na niej kilka artykułów, gdzieś w drodze. Tak więc czemu nie dokupić klawiatury do iPhone lub Androida? Sprawa wydaje się prosta, w końcu oba obsługują Bluetooth, a klawiaturek BT jest na rynku masa. Ale niestety
Apple oczywiście – z sobie tylko wiadomych względów – zdecydował się nie wspierać zewnętrznych klawiatur. Można oczywiście zjailbreakować telefon, ale po kilku latach pracy na Winmobile i cookowanych romach, chciałbym wreszcie iść po linii legalności i braku kombinowania.
Z Androidem sprawa jest łatwiejsza. Po pierwsze mogę kupić telefon z fizyczną klawiaturą, taki jak

albo

A może jednak

Po drugie wreszcie, mogę dokupić klawiaturę zewnętrzną – dziś natknąłem się na taki oto artykuł o aplikacji która pozwala korzystać z dowolnej klawiaturki. Tak więc znowu łeb w łeb. Tu pojawił się multitasking, tu możliwość podpięcia klawiaturki. No cóż. Poczekajmy do jutrzejszej konferencji, może Apple rzeczywiście zaskoczy nas czymś niesamowitym? Tak czy inaczej czas na wybór mam raczej do kwietnia, bo prawie na pewno uciekam do Play. Ale to też sprawy nie ułatwia – od niedawna dostępny jest tam także Iphone. Ech, życie :)