Serial ten obejrzałem jako jedna z pierwszych osób – pojawia się teraz tyle produkcji, że każdy łapie się za co innego. Może gdybym tradycyjnie poczekał pół roku, oszczędziłbym sobie tych godzin. Bo prawdę mówiąc zupełnie nie żałowałbym spędzenia ich na czymś innym.
Już na samym początku wiedziałem, że szału ni ma. Byłem po Westworld i pomyślałem sobie po prostu, że nie każdy serial musi trzymać tak w napięciu, ale ciekawość zwyciężała i nie dawałem za wygraną. Gdyby nie to, że przez większość serialu nie mamy pojęcia o co tak naprawdę chodzi, to pewnie bym sobie odpuścił. Nie miałem problemu z przerywaniem po odcinku, a nawet w jego połowie.
Serial opowiada o niewidomej dziewczynie, która ucieka z domu, by wrócić po latach… z odzyskanym wzrokiem. Opowiada dość niestworzoną historię porwania, w którą prawie nikt nie wierzy. Prawie nikt – za wyjątkiem grupki ludzi, która postawia jej wysłuchać.
W tle – amerykańskie miasteczko. Wiecie, z nauczycielami, high-schoolem i metalowymi szafkami, zbuntowanym dzieciakiem, osiłkiem i szkolną stołówką. Dyrektorem, który “nie zdanża”.
Całość nieco tajemnicza, ale… tylko nieco. Serial bardzo podoba się wielu ludziom – to utwierdza mnie w przekonaniu, że gusta są zupełnie inne. Ja prawdę mówiąc kompletnie nie wiem co ma mi się w nim podobać. Nie ma wartkiej akcji. Nie ma muzyki. Nie ma ładnych scen. Nie ma dobrych dialogów. Nie ma dobrej gry aktorskiej. Nie ma zbytniego napięcia. Nie ma magii, która niby powinna tu być – ktoś porównał to do KPAX. Rany, tam to jest magia! Muzyka, światło, wszystko. A tu… No nie porwało mnie to.
Ale nie lubię przerywać w połowie, tym bardziej że akurat w tym serialu każdy liczy na zakończenie. Zakończenie, które jest tak koncertowo spierdolone, że miałem ochotę wstać i wyć.
UWAGA SPOILERY!”
No dobra. To co, prawda, czy nie? Ja oczywiście wierzyłem w to, że prawda. Ktoś porównał ten film z K-Paxem, błagam, ręce precz od świętości. K-Pax wielbię! A to najwyżej nędzna imitacja. Dziur logicznych jest multum – przecież on powinien już wcześniej widzieć co się dzieje, ma stały monitoring. Dobra, nawet nie chce mi się o tym gadać.
A końcówka? Ten taniec-popapraniec? Parsknąłem oglądając to, dobrze, że wtedy piłem wodę. SERIO? To jakiś tajemny motyw leczenia jej zrytej psychiki po porwaniu? Nie wiem, może mój zawód spowodowany zakończeniem wpływa tak negatywnie na ocenę tego serialu, może drugi sezon coś wyjaśni i pomoże.
I proszę, nie mówcie mi, że nie zrozumiałem głębi przekazu. Tu nie ma głębi przekazu. Ten przekaz jest tak skomplikowany jak książki Paulo Coelho. Biczpliz. Tak więc jeśli chcesz i masz ochotę – oglądaj. Ostrzegałem.
W trakcie oglądania oceniałem go na czwórkę, po zakończeniu ocena spadła do miernej. Gorąco polecam. 1/5 :P
EDIT W międzyczasie wjechał kolejny sezon. Ok, jest lepszy, ale nadal tyłka nie urywa.