Mam taką myśl, która kołata mi się po głowie od dłuższego czasu, a która doszła do mnie jeszcze mocniej po ostatnim przesłuchaniu Zuckerberga.
Świat zmienia się coraz szybciej. Zawsze się zmieniał, ale tempo jest dziś takie, że co dekadę wszystko wywraca się do góry nogami. Owszem, gdy myślimy o kolejnych dekadach, mamy w głowie gotowe obrazki (które notabene bardzo lubię) – lata 20 i gangsterka, lata 70 i hippisi, pełne kiczu lata 80, czy moje ukochane lata 90. Ale to co wydarzyło się w ciągu ostatnich dwóch dekad bije na głowę wszystko.
Lata 00, zwane przez Brytyjczyków “noughties” to lata internetu. On niby istniał wcześniej, ale to właśnie w tej dekadzie pojawiły się stałe łącza na masową skalę, a internet trafił pod strzechy.
Lata 10, to dekada social media, w dużej mierze dekada Facebooka. W 2009 pojawił się przycisk LIKE i wywalił sporą część sieci do góry nogami. Ostatnie sytuacje i wpływ Facebooka, a raczej to co wydarzyło się za jego pomocą i w jego szeroko rozumianym ekosystemie, potwierdziło tylko tę tezę.
Otóż dla mnie najbardziej kuriozalne z całego wydarzenia było to, jak mało senatorowie wiedzą o internecie. I nie chodzi zupełnie o kwestie techniczne, a mimo wszystko kwestie podstawowe. Brak wiedzy na temat tego jak działają reklamy w internecie nie mówiąc już o sformułowaniach w stylu “gdy wysyłam maila przez WhatsApp”.
I nie, nie byli to 90 latkowie, tylko 50, 60 może czasem 70 latkowie. Nie byle jacy, naprawdę inteligentni ludzie. A wiedza to nie jest wiedza wymagająca jakiegoś wykształcenia technicznego. To wiedza wymagająca tego, żeby się nie wyłączać z tego co jest w okół nas.
Bo wyłączamy się. Wszyscy się wyłączamy. I to wcale nie w wieku 60 lat, czasem o wiele wcześniej. I nawet jesteśmy z tego dumni. “Ja to nie wiem te wszystkie Snapczaty to nie dla mnie” mówią 30-latkowie. I owszem, nie trzeba z tego korzystać, ale na serio warto wiedzieć jak działa świat, a dziś świat to w dużej mierze internet i social media.
Tu nie chodzi o nieznajomość jakiejś konkretnej apki, ale o nieznajomość mechanizmów, które rządzą światem. A to ma wiele konsekwencji. Jedną z nich jest właśnie to, że światem rządzą ludzie, którzy kompletnie, ale to kompletnie tego nie ogarniają. I to jest przerażające, bo z drugiej strony są ludzie, którzy to bardzo dobrze ogarniają – tacy jak Putin. I są w stanie to niecnie wykorzystać.
Mówię z perspektywy 40 latka, który jest zupełnie wyalienowany ze swojego pokolenia, bo powiedzmy szczerze, że już większość ludzi w moim wieku nie do końca ogarnia internet. A tu nie chodzi tylko o władzę, ale taka ignorancja powoduje problemu na wielu szczeblach. Ja zawsze się tym interesowałem, przebywałem też w towarzystwie ludzi młodszych ode mnie, później moja branża na mnie to wymogła. Ale olbrzymia część moich rówieśników i ludzi starszych niestety wydaje się totalnie cyfrowo wykluczona.
Zacznijmy od samej góry, nie tylko w USA. Przecież PO w dużej mierze przegrała wybory dlatego, że kompletnie nie ogarnęła internetu. Nie mówię, że tylko dlatego – było sporo zaniedbań, sporo przekrętów i brak lidera. Ale oni przed przegranymi wyborami totalnie żyli w epoce starych mediów. Tu podanie rąsi w telewizji śniadaniowej, tutaj jakaś ścianka, tutaj w radiu ktoś coś powie. W tym czasie prawica orała już internet tworząc memy na Kwejku i panosząc się wśród mireczków na Wypoku. Nie było żadnych działań wizerunkowych, żadnych działań rozwalających mity krążące po sieci. To było już w czasach kiedy rodziła się religia smoleńska, która wyrosła na fejkach, wierzeniach i dowodach profesorów od parówek, ale już wtedy trzeba było się zorientować, że to właśnie tu, w cyfrowym świecie odbędzie się batalia. W ten sposób wygrano młodych, starym podano socjal owinięty w biało-czerwoną wstążeczkę i voilla.
Ale tu nie chodzi tylko o politykę. Rodzice nastolatków kompletnie, ale to kompletnie nie ogarniają cyfrowego świata. Pozwalają im siedzieć w sieci myśląc coś w stylu “no dobrze, że przy komputerze, przynajmniej po podwórku się nie będzie szwendał!” Tymczasem na podwórku mógłby zbić szybę, dostać cios w nos, czy nauczyć się brzydkich wyrazów od kolegów, których w sumie łatwo namierzyć. W sieci znajdzie wszystko – od pedofili, przez pornografię po patostreamerów i inne miejsca. Który rodzic ogarnia co konkretnie oglądają jego dzieci? Który w ogóle wie o czymś takim jak patostreamy? Który ogarnia gry w które grają jego dzieciaki?
To całkiem normalne, że w wieku dojrzewania ustala się pewne granice, wyrabia wartości i w związku z tym jeździ po bandzie – zanim nasz system skalibruje się i nieco ochłonie. Tu dzieje się to jednak bez żadnej wiedzy ze strony dorosłych, którzy myślą, że w sumie dobrze, “niech gra w komputer”.
Nie odpadaj na własne życzenie. Interesuj się. To nie jest jakiś tam wirtualny świat. To nasza rzeczywistość i choć nie trzeba z niej aktywnie korzystać, warto wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi. Szczególnie jeśli jest się rodzicem i nie chce się zupełnie oderwać od tego co robią dzieciaki. Albo gdy rządzi się państwem. Tak, wtedy już zupełnie warto zdawać sobie sprawę na czym to wszystko polega :)
A świat będzie zapieprzał jeszcze szybciej. Co zrobić.