Jakiś czas temu napisałem pierwszą notkę o OLT (zauważyliście że to anagram? :) i zapowiedziałem kontynuację po przetestowaniu tych linii. Lecę sobie właśnie gdzieś nad Gierkówką i patrzę na samochody przed którymi długa droga :) To mój trzeci lot tymi liniami, więc mogę z ręką na sercu opisać moje wrażenia. A te są naprawdę pozytywne.
Pisałem już, że nie było żadnych problemów przy kupowaniu biletu. Problemy nie pojawiły się na żadnym z późniejszych etapów. Latanie OLT naprawde przypomina raczej latanie zwykłymi liniami, niż tanimi odpowiednikami.
Jak już wspominałem nie latałem zbyt często tanimi liniami – może kilka razy w życiu. Zawsze pozostawał pewien niesmak – albo potraktowanie mnie per noga przy zgubionym portfelu w samolocie, albo abstrakcyjne ograniczenia bagażu. Tu nic tego nie przypomina, ba, nawet sławetne klaskanie w samolocie (zawsze zdarza się na polskich lotach tanich linii lub linii czarterowych) było nieobecne. Niesamowite ;)
Checkin przebiegł bardzo sprawnie i normalnie. Za chwilę kolejna niespodzianka – RĘKAW! Każdy kto lata często z Okęcia wie dobrze że nawet do autobusów samolotów (dzięki guys ;) LOTu często jeździ się autobusem. Przy tanich liniach z rękawem nie spotkałem się nigdy. A tu proszę! Co prawda w powrotnej drodze był już busik, ale mimo wszystko jestem zdziwiony – podstawienie rękawa jest znacznie droższe dla przewoźnika.
Na pokładzie dostaliśmy ciastko i zimny napój. Ciepłych nie było, ale to wina długości samego lotu który to trwa od 35 do 45 minut. Przez większość czasu trwa wznoszenie się samolotu i jego opadanie, a całość obsługują dwie ekipy – z przodu i z tyłu, żeby zdążyć.
No właśnie, samolot! Wygodny Airbus A320. Dla tych którzy tak jak ja mniej się na tym znają – po 3 siedzenia z każdej strony. Latałem o wiele mniej wygodnymi na linii Warszawa – Zurych, zarówno LOTem jak i SWISSem.
Przylot też bez problemów. Tradycyjnie – lądowanie, nowicjusze zrywają się nerwowo żeby wysiąść z samolotu jako pierwsi – głównie po to by czekać potem na stojaka w autobusie, lub po bagaż :)
Dobra, kończę. Dolatujemy! Niesamowite :)
PS. O tak. IN YOUR FACE PKP!!!
A na deser trochę Instagramów z obu lotów :)