Na jajecznicę tę namówił mnie Łukasz, w związku z tym postanowiłem nazwać ją jego imieniem :) Od początku połączenie oliwek, suszonych pomidorów i jajecznicy wydało mi się dziwne – prawdę mówiąc troszkę dziwnie też smakuje. Ale może to jakieś moje bariery :) I przyznam się na początku – dałem chyba zbyt dużo oliwek i suszonych pomidorów, one bardzo dominują smakowo. Ale warto spróbować, do dzieła!
Składniki:
- jajka
- świeża bazylia
- suszone pomidory
- oliwki
- chleb




Chleb kroimy i wstawiamy do piekarnika. Powinien ładnie się stostować, ale nie przypiec. Termoobieg, nie za blisko grzałki.

Oliwki, pomidory i bazylię drobno kroimy.

Jajka wbijamy do kubka, solimy, pieprzymy, możemy dodać trochę ziół jak ktoś lubi :) Mieszamy.

Rozgrzewamy nieco oliwy (w końcu to włoska jajecznica!) i wlewamy jajka. Ja lubię poczekać aż trochę się zetną, potem dopiero zaczynam mieszać – wtedy jajecznica ma więcej “faktury” i nie wygląda jak robiona z proszku :) Gdy jest jeszcze lekko płynna, zdejmujemy ją z ognia, dorzucamy resztę składników i mieszamy. Jeśli widzisz, że za mocno się ścina, szybko przełóż do zimnej miski.

Mam nadzieję, że tosty się nie spaliły :) Całość ułóż na tostach i jeeeeeeedz! :D