Ballantine’s jest dla mnie whisky szczególną. Nie jestem wielkim konserem tego trunku, nie rozróżnię pewnie nawet single malta od blendu (kamienie proszę teraz), pijam je z dodatkiem lodu, a także z colą, Spritem, albo innymi dodatkami. Co więcej – pijam je od stosunkowo niedawna, bo jakieś 3 lata. Wcześniej nie lubiłem, była to dla mnie “nalewka na myszach” jak to mawiają właśnie ci którym whisky nie podchodzi. I to właśnie Ballantine’sem przekonał mnie raz mój kuzyn, a potem poszło jak z płatka :) Mój poziom wtajemniczenia pozwala mi jeszcze odróżnić whisky rzeczywiście słabe (takie jak czerwony Johnny Walker), a na pewno te o zupełnie innym smaku takie jak Jack Daniel’s, którego darzę podobnym uczuciem (tak, wiem, wiem bourbon Tennesee – no widzicie, nie znam się :P).
Ballantine’s i jego etykieta kojarzyły mi się przez długi okres czasu z zupełnie niczym – ot elegancka etykieta dla starszych panów, zupełnie jak stary Old Spice którym pochlapywał się nad morzem siwiejący kapitan. To nie był mój świat. Ale cóż Ballantine’sa znałem wtedy z dwóch źródeł. Filmowych. Pierwsze to oczywiście kultowy fragment Hydrozagadki (0:54):
oraz fragment Vabank:
Takie etykiety mają to do siebie, że zazwyczaj nie zmieniają się przez długie lata. A gdy zmieniają się, robią to w sposób dystyngowany i minimalny. To jak ze zmianami Harleya, czy Rollsa – nie moga zupełnie odrywać się od tego co było. Rebranding Balasia jest dość odważny jak na taką markę, ale chyba w dobrym kierunku.
Nową etykietę poznałem na evencie z okazji rebrandingu, na który zostałem zaproszony. Event pozwalał przenieść się w czasie aż do lat 80-tych a następnie powoli podróżować przez czas. Oprócz tego, że na evencie było mnóstwo gwiazd o których istnieniu nie mam zielonego pojęcia (z zachowania i ubioru wnioskowałem że są znane) były też hostessy które przebierały się zgodnie z muzyką która puszczał właśne DJ Adamus i czasami które “przeżywaliśmy”. Sweet. Dziewczyny nie mogące pamiętać lat 80-tych w kolorowych luźnych bluzkach i oldskulowych wrotkach, jak z teledysku Skateaway Dire Straits :)
Ale do rzeczy. Nowa etykieta jest w kształcie krokiewki (tak moi drodzy, “chevron” ma polski odpowiednik :) I ma jeszcze kilka zmian o których możecie przekonać sie sami.

oraz

Ale najsprytniejsze jest wykorzystanie tej zmiany do szybkiego pozbycia się zapasów starych butelek. Otóż wczoraj robiąc zakupy w moim ukochanym Lidlu zobaczyłem rząd butelek Balasia z dziwną zawieszką.

W środku napisane jest:

Cwane :) Stare butelki trzeba wykupić, bo zaraz będą przeszłością! ;) Dodatkowo na butelce pojawiła się naklejka:

Całkiem dobry pomysł. Oczywiście w przypadku gdy nie odcinamy się zupełnie od przeszłości tak jak zrobiło to PZU :) Pomysł całkiem fajny i rebranding też całkiem fajny. Generalnie podoba mi się kierunek w jakim idzie ta marka, bo pokazuje że whisky to niekoniecznie trunek który musi pić facet z cygarem przy kominku, ale to temat na zupełnie inna notkę która krąży mi od jakiegoś czasu po głowie :)