Od czasu pojawienia się na rynku pierwszych inteligentnych opasek i smartwatchy minęło już ładnych kilka lat, ja jednak ciągle nie mogę się do końca do nich przekonać. Są ludzie, którzy noszą je od czasu pojawienia się ich na rynku i nie mogą przestać ich chwalić, są ludzie, którzy nigdy nie zrezygnują z analogowych zegarków i nie chcą kolejnego ekrany z powiadomieniami, i sa ludzie, którzy po prostu nie mają pojęcia po co mieliby je nosić i co realnie bym im to dało.
Ja, choć jestem gadżeciarzem, też miałem duży problem z tym co realnie daje takie urządzenie. Noszę mniej lub bardziej regularnie opaski od trzech lat i chciałbym dziś podsumowac co moim zdaniem ma sens, a co nie ma. Uwaga, nie będe mówił dziś o smartwatchach! To droższe urządzenia, część z nich spokojnie spełnia funkcje, które spełniają opaski, są jednak znacznie droższe.
Ale zanim przejdziemy do poszczególnych funkcji, które ułatwiają mi życie, opowiem krótko o opaskach, na których przykładzie będę je omawiał. Dwóch, które wybrałem jako te mające najlepszy stosunek ceny do tego co oferują – są niemalże najtańsze w swojej kategorii. To bardzo popularna Xiaomi Mi Band 2 oraz mniej popularna, ale doskonale ją uzupełniająca Moov Now. Pierwsza kosztuje ok 133 zł (lub 74 jeśli chcemy czekać na przesyłkę z Chin). Jest też kilka tańszych ofert na Ceneo.
druga ok 220 zł i w sumie doskonale się uzupełniają – jedna potrafi to czego nie potrafi druga i vice versa.
Xiaomi Mi Band 2
To urządzenie na pewno widzieliście na czyimś ręku – jest w Polsce bardzo popularne, pewnie ze względu na cenę. To gumowa opaska z wyjmowanym czujnikiem o owalnym kształcie, czujnikiem z prostym wyświetlaczem i apką. Ma też funkcję mierzenia tętna i wibracje. Opaska ta dobrze sprawdza się do codziennego użytku, jako zegarek i miernik podstawowych aktywności o których za chwilę. Trochę gorzej z jej funkcjami fitness. Ładowana jest przez USB jednak za pomocą specjalnej przejściówki, bateria starcza oficjalnie na 20 dni, ale nigdy się to u mnie nie udało. Realnie na tydzień.

Moov Now
Moov to trochę dziwna opaska, bo bez żadnego wyświetlacza. To także czujnik wkładany w gumę, jednak obsługiwany właściwie tylko za pomocą apki. Nic nie pokazuje, nie wibruje. Dzięki temu bateria wytrzymuje nawet pół roku! Siłą tej apki są zastosowania treningowe, czyli dobra jest tam, gdzie nie domaga ta druga.

Skoro już pokrótce omówiłem dwóch zawodników przejdźmy do tego co potrafią opaski i jak to robią oraz czy moim prywatnym zdaniem ma to jakikolwiek sens.
1. Zegarek
Podstawową cechą urządzeń noszonych na nadgarstku jest zazwyczaj podawanie czasu – to wiemy od czasu I komunii… przynajmniej wiedziało to moje pokolenie – my dostawaliśmy zegarki, a nie drony :D
Tu opaska się sprawdza, chociaż nie jest to zazwyczaj ani eleganckie, ani super wygodne. Opaski pokazują to w różny sposób, nie mają też eleganckiego wyglądu, choć można dokupić nawet skórzane paski do Mi Band. Ale to nadal nie będzie elegancko wyglądało, nie oszukujmy się. Pionowo pokazywana godzina jest też dość mała, choć niektóre opaski są nieco szersze, albo pokazują ją poziomo.
Mi Band: Pokazuje godzinę, ale w słońcu jest ona praktycznie niewidoczna.
Moov: Nie ma wyświetlacza, nie nadaje się do tego.
Czy ma to sens? Raczej tak, choć lepiej nadają się do tego normalne zegarki lub zegarki hybrydowe.
2. Mierzenie dziennej aktywności
To jeden z ważniejszych powodów z których ludzie kupują takie opaski. Myślą, że dzięki temu zaczną się ruszać i schudną ;) I czasami rzeczywiście się tak dzieje. Opaski mogą mierzyć aktywny czas a także kroki, jeśli nie robi tego akurat telefon. Niektóre mają też alarmy bezczynności. I szczerze mówiąc ta funkcja jest moim zdaniem nawet przydatna.
Mi Band: Mierzy kroki, mierzy aktywny czas. Po godzinie siedzenia bez ruchu wibruje i pokazuje alarm bezczynności skłaniający do ruchu.
Moov: Nie mierzy kroków, mierzy jedynie dzienną aktywność (minuty)
Czy ma to sens? Na początku bardzo się tym jarasz, później trochę o tym zapominasz, chyba że rzeczywiście mocno przykładasz się do diety i ruchu. Dobre dla tych, którzy chcą to badać, ale często mają odłożony telefon.
3. Mierzenie jakości snu
Wiele osób jest ciekawych jak wygląda ich sen – kiedy się wyspiają, a kiedy nie, i tak dalej. Większość opasek jest w stanie mierzyć to bez problemu, robią to na podstawie tego jak bardzo wiercimy się podczas snu. Część z nich automatycznie wykrywa początek snu, choć nie jest to idealne, to na podstawie godzin oraz ruchu (lub jego braku) aproksymuje czas zaśnięcia i obudzenia się.
Mi Band: Mierzy sen, automatycznie wykrywa czas zaśnięcia
Moov: Mierzy sen, automatycznie wykrywa czas zaśnięcia.
Czy to ma sens? Szczerze mówiąc bawiłem się tym może miesiąc, teraz nawet nie zaglądam tam codziennie. Trochę bajer, chyba że chcesz z tą wiedzą coś zrobić. Mi band daje wskazówki co i jak i statystyki na tle populacji, co może być fajne dla data-geeków :)
4. Mądry budzik
Rozwinięciem poprzedniego punktu jest możliwość ustawienia budzika, który budzi w odpowiedniej porze, a mianowicie wtedy, gdy nasz sen jest płytki. Miałeś kiedyś tak, że obudziłeś się za wcześnie i byłeś wyspany, po czym chciałeś dospać 30 minut i później nie mogłeś spać? No właśnie. Na podstawie analizy snu budzik budzi w najdogodniejszym momencie z zadanego przedziału czasowego. Ważne też, że budzi cicho, wibracjami, tak aby nie obudzić np śpiącej partnerki czy partnera.
Mi Band: Tak
Moov: Nie, nie ma wibracji
Czy to ma sens? Tak, moim zdaniem akurat to ma sens, szczególnie gdy mamy różne godziny pobudki i nie chcemy budzić partnera czy partnerki.
3. Powiadomienia
Powiadomienia z aplikacji to funkcja raczej znana ze smart zegarków, ale opaski też mogą pokazywac podstawowe komunikaty, choćby taki o dzwoniącym telefonie (jeśli ten jest ściszony lub leży daleko), a także o zgubionym telefonie. Ja jestem wrogiem zbyt dużej ilości powiadomień, bo to strasznie odrywa od tego co robimy, ale podstawowe warto mieć.
Mi Band: Podstawowe powiadomienia, możliwość rozszerzania ich za pomocą innych aplikacji
Moov: Brak powiadomień, bo brak wyświetlacza
Czy to ma sens? Tak. Szczególnie powiadomienia o dzwoniącym telefonie. To mocno przydatne dla kobiet, które często noszą ubrania bez kieszeni (lub nie wpychają tam wszystkiego jak my) a telefon mają w torebce. Ja kupię żonie :D Co do reszty – można mieć i messengera, ale mnie to strasznie rozprasza jak już mówiłem.
5. Mierzenie pulsu
Mierzenie pulsu może się przydać osobom chorym na serce, a także tym, którzy ćwiczą. Niestety urządzenia tej klasy nie mają zbyt zaawansowanych czujników tętna, więc często jest to tylko taki sobie bajer.
Mi Band: Działa, choć tak sobie i często podaje dziwne wyniki.
Moov: Brak czujnika tętna, trzeba dokupić osobny (Moov HR)
Czy to ma sens? Średnio. Nie w takim wydaniu.
Podsumowanie?
Jeśli miałbym podsumować sens posiadania opaski na podstawie tych punktów, to powiedziałbym, że na kwotę rzędu 100-200 zł może to być fajny gadżet ułatwiający życie. Na podstawie tych punktów możnaby też pomyśleć, że w cuglach wygrywa opaska Xiaomi. Ale nie do końca. Dlatego, że pozostała jeszcze jedna kategoria, w której Moov nie ma sobie równych.
5. Osobisty trener
O ile do codziennego użytku “lifestylowego” Mi band nadaje się nieźle, o tyle jeśli chodzi o sport, to może ona jedynie mierzyć aktywność, czy próbować domyślać się co robimy (co ciężko jej wychodzi). Są opaski, które robią to bardzo dobrze, ale ona do nich nie należy. Natomiast nie ma specjalnych opcji treningowych.
I tu Moov Now pokazuje co potrafi, bo choć opaska ta nadaje się do podstawowych zastosowań (sen, aktywność) to pokazuje co potrafi dopiero gdy zaczniemy z nią trenować. Choć opaska nie ma wyświetlacza, to całość robi za nią aplikacja. A ta ma dużo wbudowanych programów treningowych – takich, które naprawdę działają i są świetne! Jak to działa?
Opaskę zakładamy na rękę lub nogę (!) po czym wkładamy do uszu słuchawki i słuchamy wskazówek. Jest dużo ćwiczeń – od obwodowego ćwiczenia kilkuminutowego (pajacyki, pompki, przysiady itp) przez chodzenie, bieganie (w różnych konfiguracjach), rower, po boks, a nawet pływanie!

Pływanie odbywa się nieco inaczej (telefon zostawiamy w szatni, a trening synchronizuje się po powrocie do szatni, nie ma też rzecz jasna feedbacku na żywo), ale reszta treningów to głos mówiący że biegniemy za szybko, za wolno, że źle stawiamy stopę, czy za wolno pedałujemy. To naprawdę świetna sprawa.


Dodatkowo każde ćwiczenie ma różne poziomy trudności – wyższe osiągalne po ukończeniu niższych. Na mnie to działa :) Pływanie natomiast ma feedback po treningu, ale dobrze rozpoznaje styl jakim pływaliśmy, dystans itp. Warto dodać, że za dodatkowe kilkadziesiąt dolarów możemy dokupić czujnik tętna – klasyczny na klatkę lub taki na skroń (wkładany pod czepek lub opaskę), które pomagają w dobrze dobranym treningu.
Wiecie, to nie są moim zdaniem sprzęty tylko dla fit freaków, ale właśnie dla osób, które chciałyby się poruszać, spalić nieco frytek czy pizzy, ale nie mają czasu, nie wiedzą co i jak. To w tej opasce jest naprawdę SMART.
Podsumowanie
Czas na prawdziwe podsumowanie. Choć obie opaski mają troszkę cech wspólnych, to właściwie doskonale się uzupełniają. Przestałem nosić Moov Now na codzień, bo średnio nadaje się do takiego użytku, używam jej tylko wtedy gdy chcę potrenować i zrzucić jakiegoś hamburgera – na rowerze, basenie, czy za pomocą pompek czy innych podskoków.
A Xiaomi Mi Band 2 używam natomiast na codzień i loguje ona to i owo, czy każe wstać od kompa gdy za długo siedzę na tyłku.
Albo tu, jeśli chcesz kupić taniej, ale chcesz trochę poczekać.