Opowiem Ci dziś o innych. Ale nie o innych z obcych galaktyk, innych kontynentów, czy krajów. Opowiem ci o innych mieszkających tu, obok ciebie. O tych, których spotykasz w autobusie, czy w samochodzie na światłach. O tych, których historie i zdjęcia przeglądasz na codzień na Facebooku i Instagramie. O tych, którzy ociekają szczęściem i zajebistością. Którym powiodło się lepiej niż tobie, którzy wrzucają zdjęcia z różnych wspaniałych miejsc. Tym, którym w życiu naprawdę wyszło.
Bo choć są dość blisko, to istnieje spora szansa, że mało o nich wiesz.
Inni też mają złe dni. Ba, mają dni totalnie spieprzone. I choć czasem przeglądając feeda masz wrażenie, że zawsze tryskają szczęściem i nie robią nic poza liczeniem pieniędzy i nowych projektów, to rzeczywistość wygląda często mroczniej. Bo inni też miewają kryzysy. Choć może ci się wydawać, że jesteś w ciemnej dupie, pocieszę się – nie jesteś w niej sam. Inni też momentami nie mają pojęcia dokąd to wszystko zmierza i po co to wszystko. Innym też wali się świat na głowę i momentami myślą by spierdolić w Bieszczady.
Po prostu nie zawsze to pokazują.
Nie masz pojęcia jak często innym brakuje kasy. Ludziom, o których byś tego nigdy nie powiedział. Ludziom, którzy w sieci wydają się krezusami, którzy wrzucają zdjęcia z restauracji i eventów. W rzeczywistości ledwo wiążą koniec z końcem z takiego czy innego powodu i zastanawiają się kim będą za rok. Albo pożyczają tysiaka od znajomych, bo zabrakło. Bo inni też często żyją w niepewności. Choć może wydawać się, że mają zajebistą pracę i niesamowite życie, w rzeczywistości budzą się rano i zastanawiają się co dalej. Inni też miewają kiepskich szefów i problemy w pracy. Nic nie jest tak jak powinno być, mnóstwo energii idzie w bezproduktywne spotkania, a ważne dokumenty znajdują się za późno i trzeba przez to siedzieć po godzinach. Praca nie jest tak zajebista jak myśleli, a i przyszłość niepewna. A ci inni, którzy zrzucili korporacyjne jarzmo niekoniecznie żyją człowieka wolnego. Często modlą się o to, by faktury przyszły w terminie, a klienci nie odeszli. Bo co wtedy się stanie?
Inni też miewają problemy w rodzinie. I to jakie… Nie pokazują tego na zewnątrz, bo po co wywlekać to na światło dzienne, ale pod fasadą uśmiechniętych rodzin kryją się problemy wielkości meteorytu tunguskiego. Bo inni też się kłócą. Drą się na siebie, mają wzloty i upadki, mają pretensje, mają niewyleczone problemy z dzieciństwa, mają nie zawsze poukładane relacje z rodzicami i wiele innych bagaży przeszłości. Inni też bałaganią, ich domy na codzień nie wyglądają jak w Klanie, ani wtedy gdy przyjeżdżasz do nich w gości.
Ich dzieci nie zawsze chodzą posłusznie spać. Inni też złoszczą się na nie i potrafią wybuchnąć złością, nawet jeśli potem tego żałują. Popełniają błędy wychowawcze, bywają egoistyczni i samolubni. Mówią dzieciom lub przy dzieciach rzeczy, których te nie powinny nigdy słyszeć.
Inni też mają kompleksy. Wybierają pieczołowicie zdjęcia profilowe na których wyglądają korzystniej, bo przecież każdy chce wyglądać korzystniej, chociaż na profilowym. Robią dobrą minę do złej gry, ale duszą gdzieś w sobie mniej lub bardziej zabliźnione rany i poczucie bycia zbyt niskim, zbyt wysokim, grubym, chudym, rudym, brzydkim czy łysym.
Inni są tacy jak ty, a ty jesteś tacy jak inni. Widzisz ich projekcję, ich wersję publiczną, ich front i fasadę, co w erze social media nasiliło się do granic możliwości. Ale nie wiń social media. To normalne, że chcemy pokazać się z najlepszej strony. To całkiem naturalne, że chcemy się pochwalić, czy korzystnie zaprezentować. I jeśli to wiesz, jeśli całkiem świadomie patrzysz na te kolorowe skrawki życia, jesli nie sączysz jadu zazdrości to możesz nawet cieszyć się ich szczęściem. Wiedząc, że to nie wszystko, że tam gdzieś z tyłu czają się problemy, czasem o wiele większe niż możesz sobie wyobrazić.
Czasem uzewnętrznią się z nimi publicznie, co jednak zazwyczaj kończy się nienajlepiej – współczuciem i przyklejaniem łatek, lekkim zgrzytem niedopasowania do kolorowego feedu pełnego sukcesów, nowych klientów, zwiększonych obrotów w firmie i tysiąca innych pozytywnych wydarzeń. Dlatego nie robią tego zbyt często.
Inni czasem o problemach rozmawiają. Po ludzku, normalnie, z drugim człowiekiem, który jest dostatecznie blisko. I ty też rozmawiaj. Nie jesteś sam, nie jesteś jedyną osobą na bezludnej wyspie problemów otoczonej oceanem zajebistości, perfekcji i wiecznego szczęścia. Rozmawiaj po to, by sobie pomóc, by to z siebie wyrzucić, by znaleźć bratnią duszę. Ale także po to, by pomóc innym. By wiedzieli, że tak samo jak ty nie utknęli na niej sami. Że nie są wyjątkowi, że my wszyscy mamy wzloty i upadki, problemy, które musimy przezwyciężyć. Ale też doceniaj chwile szczęścia i przezwyciężania problemów. Bo jak to ujął Zygmunt Bauman, szczęście to nie jest nieprzerwany ciąg coraz większych przyjemności. To w dużej mierze przezwyciężanie nieszczęść i problemów.
***
Kiedy po dwóch tygodniach spędzonych w obcym kraju z naszym nowonardzonym dzieckiem, po dwóch tygodniach ryków, płaczu i kolek, byłem przepełniony myślami o tym, że nie nadaję się na ojca, że nie dam rady, że za chwilę eksploduje mi głowa, że mam straszne myśli w stylu “ZAMKNIJ RYJ GNOJU!” usłyszałem od starszego stażem rodzica, że wszyscy tak miewamy.
I poczułem nagle ulgę i i poczucie wspólnoty. To nie tylko ja. A potem usłyszałem od innych rodziców, że część z nich miała podobnie. Choć na codzień chwalą się tylko postępami dzieci i tym, że zasypiają po dwóch klaśnięciach.
Ja też mam problemy, mam doły, choć może wydawać się, że moje życie to nieustanne pasmo szczęścia. Nie ma czegoś takiego jak nieustanne pasmo szczęścia. Nie wiem czy ktokolwiek je ma. I uwierz mi, są ludzie którzy mają znacznie gorzej, jeśli ma to być jakimkolwiek pocieszeniem. Dla mnie często jest, bo orientuję się, że może nie jest tak źle.
Pamiętaj tylko jedno. Nie widzisz wszystkiego.
Jeśli potrzebujesz profesjonalnej pomocy – nie zwlekaj. Wiele poważniejszych problemów, depresji, czy głębszych zaburzeń nie wyleczy się samo wbrew tego co głoszą niektórzy pseudokołczowie szczęśliwości. Jednak po prostu uświadom sobie jedno – nie widzisz wszystkiego. I uśmiechnięty wiecznie sąsiad może tak naprawdę mieć w środku naprawdę srogi problem. Wszyscy w sumie je mamy. Niezależnie od tego kim jesteśmy i ile zarabiamy.
Tak jak Anthony Bourdain. We didn’t see it coming, right?