Przez te całe świąteczne rozleniwienie zupełnie zapomniałem, że zeszło już embargo na nowego Pana Kleksa, którego obejrzeliśmy przed świętami, więc winny Wam jestem krótką recenzję.
A więc zaczyna się całkiem bajkowo. Nawet świat realny, przed przeniesieniem się do tego z Akademią, nie jest szary i nudny, a trochę bajkowy w formie. Może nie tak jak u Wesa Andersona, ale jednak. Później dopiero robi się fajnie, bo rzeczywiście kolorowo i odlotowo co widać już na trailerach. Nie są to co prawda wysokobudżetowe rendery, ale wygląda to dość sprawnie i fajnie – są latające wyspy, są abstrakcyjne kolory jak po przeciągnięciu suwaka Hue. Natomiast forma to niestety jedna z niewielu rzeczy za które mogę pochwalić ten film :(
Drugą jest gra aktorska, przy czym oczywiście nie wszystkich. Fronczewski rzecz jasna trzyma poziom (a jest postacią która ma rolę nie tylko epizodyczną wbrew temu co myślałem), Kot jako Kleks też jest bardzo dobry, choć moim zdaniem postać została sprowadzona bardziej do dziwaka i fajtłapy niż wszechmocarza, ale tu nie napiszę więcej, żeby nie spojlować. Dzieci grają OK, nie ma takiego drewna jak w nowym Panu Samochodziku, ale show kradnie Danuta Stenka, która jako kobieta – wilk jest wspaniała od początku filmu. Bosko syczy wymyślonym wilczym językiem, który jednak… jest bez sensu dla mniejszych dzieci, bo trzeba im czytać napisy.
Ale o tym za chwilę, jeszcze genialna rola Sebastiana Stankiewicza jako ptaka Mateusza – naprawdę gra niesamowicie człowieka – ptaka, to trzeba po prostu zobaczyć! Co do dzieci – motyw dzieciaków które zebrał w ekipę przypomina nieco rekrutację z różnych stron świata w Umbrella Academy – mmy rzeczywiście dzieci z Japonii, Brazylii, Meksyku czy Ukrainy. Oczywiście obojga płci, oczywiście nie tylko na literę A. I tym wszystkim śliniącym się, że “wwwwooookkkeee” napiszę tylko że idea iż do Akademii mogli iść tylko chłopcy i tylko o imionach na literę A byłą dla mnie zawsze absurdalna, bo czułem się wykluczony :P
Ale właśnie, wracając do wilków, pierwsza ważna kwestia – TO NIE JEST FILM DLA MAŁYCH DZIECI! Widziałem rodziców, którzy z rozpędu i nostalgii zabierali na film pięcioletnie dzieciaki i musieli wyprowadzać je bo było zbyt strasznie. A jest strasznie, moim zdaniem nawet zbyt strasznie. To raczej film od minimum 9-10 lat.
I to chyba zabija cały film. Za dużo wilków, za dużo czerni, za mało magii, koloru, Akademii i Pana Kleksa. Motyw z wilkami właściciwie wypełnia cały film i choć rozumiem że to inne story, to moim zdaniem po prostu wyparło to z Akademii cały koloryt który jest ważny w oryginale – i filmie, i książce.
Ale nie to jest chyba jeszcze najgorsze. Najgorsze jest to, ze film jest zmontowany jakby robiła to AI w wersji 0.1. Jest dramatycznie poszatkowany, brakuje mu dynamiki, pojawiają się sceny które są częścią jakiegoś większgeo motywu, ale widać że zosły przycięte. Wszystko posklejane na przeterminową Kropelkę – nie trzyma się zbytnio.
***
Idą na film powtarzałem sobie – nie jest to ten sam film, a ty nie jesteś targetem, ale cóż, ocena to ocena a dzieciak we mnie potrafi takie filmy doceniać. Owszem, moim córkom (9 i 12) się podobało, a ja może wybrzydzam, ale cóż, myślę że mogło być lepiej.
Ale jak mówię – mnie nawet Sanah się nie podoba, nie lubię jej wersji piosenki, którą meczy z manierą kozo-żaby, a teraz jest moda na śpiewanie z manierą.
Szału nie było.