Ustalmy już na starcie jedno. To nie jest dyskusja o tym czy geje są ok, czy nie. Czy to choroba którą się powinno leczyć czy nie. Jeśli chcesz na ten temat porozmawiać to idź do innego zakątka sieci. Konflikty wartości są dla ludzi dorosłych właściwie nierozwiązywalne, chyba że ktoś jakoś ewoluuje i zmieni poglądy, ale to proces dość długotrwały. Piszę do osób, które uważają się za tolerancyjne wobec homoseksualizmu. Niekoniecznie wobec wszystkiego co się z nim wiąże – wiem, ze to trudny temat i ja też nie mam ugruntowanego poglądu na wszystkie tematy z tym związane. Wiem też że jest sporo ludzi “środka”, którzy po prostu mówią “dla mnie to nie ma większego znaczenia”.
Dziś CEO Apple, Tim Cook przyznał się do tego, że jest gejem. W sieci zaroiło się od wpisów i postów w stylu “po co on to mówi, kompletnie nie obchodzi mnie jego życie seksualne”. Ja patrzę na to trochę inaczej.
Nie jestem gejem, nie należę też do żadnej innej mniejszości seksualnej. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie jak to jest dorastać mając poczucie totalnej inności, zagubienia, niezrozumienia. Poczucia, że jest się freakiem, czy też osobą chorą – pewnie i takie myśli przez nastoletnią głowię się przewijają, skoro nawet dorośli ludzie tak homoseksualizm traktują. Pamiętam, że mimo to wiek nastoletni to totalna burza, zyliardy kompleksów i tysiące problemów. Nie, nie wiem jak to jest i nigdy nie będę chyba wiedział. Ale to nie oznacza, że nie staram się tego zrozumieć.
Ja też bardzo bym chciał, żeby nie trzeba było zwracać uwagi na to, czy ktoś jest gejem, czy lesbijką, czy osobą biseksualną, czy też heteroseksualną. Chciałbym, by nie uważano tego za chorobę, by nie wrzucano do jednego worka z zoofilią, czy pedofilią. Ale spójrzmy prawdzie w oczy – tak nie jest. Po prostu nie jest. Szczególnie w Polsce – nie jesteśmy jakąś oazą tolerancji, prawda?
Kiedy CEO mówi że jest gejem, odpowiadamy “nie obchodzi mnie jego życie seksualne”. Ale czy on mówi o seksie? Nie. Gdy nasz znajomy przedstawia nam swoją dziewczynę, lub informuje o ślubie – nie mieszamy do tego zupełnie seksu. Gdy przedstawia nam chłopaka, lub mówi o wzięciu ślubu (za granicą, rzecz jasna) – uważamy to za epatowanie byciem gejem i wiążemy od razu z seksem. Minie jeszcze wiele lat zanim nawet my, osoby tolerancyjne, totalnie zgubimy tę różnicę. Wierzę, że tak będzie.
Osoba hetero nie żyje w tajemnicy. W wielkiej ukrywanej tajemnicy. Codziennie, przez wiele lat. Gdy kumple pokazują gołe babki, gdy babcia pyta kiedy będzie miał dziewczynę. To naprawdę musi być straszne. Potem dorosłe życie i rozmyślanie – czy to wpłynie na moją karierę? Czy to coś zmieni? Czy stracę znajomych? Balon rośnie i rośnie. Ja naprawdę nie dziwię się, że niektórzy decydują się go przekłuć. I niekoniecznie robią to DLA CIEBIE. Dlaczego jesteś takim egocentrykiem i myślisz, że TY w tym wszystkim jesteś najważniejszy?
Robią to być może dla siebie. By mieć to za sobą. By wyzwolić się z tej tajemnicy. By odetchnąć. Nie mieliście nigdy takiego uczucia w życiu, gdy do czegoś się przyznaliście, nawet za dzieciaka? To musi być coś takiego x 100. Tak sobie to wyobrażam.
Robią to być może dla swoich znajomych. Żeby skończyć z domysłami, plotkami i innymi dziwnymi gadkami. By uniknąć niewygodnych pytań i jeszcze bardziej niewygodnych odpowiedzi.
Robią to być może dla innych w ich sytuacji. Po to by dać im siły. Kurde, ja naprawdę cholernie współczuję tym wszystkim nasto-, czy dwudziestoparolatkom którzy się ukrywają. Bo myślą, że są inni, że są dziwni. I każda osoba, szczególnie znana mówiąca “tak, ja też jestem gejem!” jest dla nich pierdolnięciem wiatru w żagle. Zupełnie jak dla was, gdy widzicie polskie nazwisko na liście płac filmu. TO JEDEN Z NAS. Nie jesteśmy inni, nie jesteśmy marginesem.
I wreszcie robią to na pewno dla wszystkich. Marzę o tym, żeby przestać o tym mówić. Wiecie kiedy by to się stało? Gdyby wszyscy geje nagle odkryli swoją orientację. Normalne stałoby się to, że ktoś przychodzi na imprezę z chłopakiem, czy dziewczyną. Nie byłoby domysłów w stylu “kto jest aktywny, a kto pasywny” albo “która jest męska, a która nie”. Kurde, przecież to się robi, nie oszukujmy się. Okazałoby się, że to nie jest jakaś tam garstka, ubrana w skórzane porty i różowe futerka, tańcząca na festynach, tylko tysiące, setki tysięcy, miliony, dziesiątki milionów ludzi. Wszędzie wokół nas. Bo tak jest. Tak właśnie jest.
Tak, tu potrzeba dużo delikatności. Tak samo jak w przypadku wszystkich innych mniejszości. Dlatego tak bardzo śmieszą mnie czasami przeprowadzane na siłę sytuacje “odwracania” w stylu “jak jest czarny to może być dumny, a jak jest biały to nie?”. Wiesz, za nami kilkaset lat w których osoby czarnoskóre były sprowadzane do roli małpy, w których usługiwały białym panom, były bite, poniżane i ciemiężone. Były obywatelami drugiej kategorii. Nie kilkaset lat temu. Teraz, niedawno. Gdy żyli twoi dziadkowie, a może nawet starzy. Mieli osobne siedzenia w autobusach. Hardkor, nie?
Nie mam za złe osobom, które dokonują coming outu. Na pewno jest lepiej im, być może ich znajomym. A na pewno jest lepiej nam. Bo tu nie chodzi o to, czy my sobie mamy wyobrażać z kim śpią. Gdy przedstawiacie mi swojego partnera, czy partnerkę, ja nie wyobrażam sobie jak uprawiacie seks. Albo co i gdzie sobie wkładacie. Serio, kompletnie mnie to grzeje. Tu naprawdę nie o to chodzi. A wiecie dlaczego nie mówicie, że jesteście hetero? Bo jest to DEFAULTOWE. Domyślne. Tak bardzo domyślne. Właśnie.
A czy można być dumnym z bycia hetero? Pewnie można. Można też być dumnym z bycia białym. Ja nie jestem dumny z ani jednego, ani drugiego.
Natomiast w słowie DUMA w przypadku homoseksualistów, lesbijek, czy osób o innym kolorze skóry, które są uciskaną mniejszością, widze co innego. Widzę “JESTEM DUMNY/A Z TEGO ŻE POMIMO WSZYSTKIEGO NIE DAŁEM/AM SIĘ ZŁAMAĆ.”
Bo nawet nie chcę sobie wyobrażać – z mojej pozycji – co muszą czuć i przez co przechodzić. Amen.
***