Opierałem się dość długo w kwestii inteligentnych opasek i zegarków, ze względu na dwie sprawy. Pierwsza to fakt iż obecnie raczej staram się uciekać od powiadomień niż sobie ich dokładać – życie w dobie social media przypomina jeden wielki stosunek przerywany i straszliwie mnie to denerwuje. Mam wyłączone powiadomienia z Facebooka, czy Instagrama, nie chcę co chwilę wyciągać telefonu z kieszeni. A przynajmniej wolę robić to wtedy gdy sam mam na to chwilkę, a nie wtedy gdy akurat coś się wydarzy. Drugi powód może wydawać się błahy i prozaiczny, ale nie chce mi się ładować kolejnego urządzenia. Telefon ładuję głównie w nocy i wtedy rzeczywiście jest na to czas. Niestety często muszę robić to także w dzień, co mnie denerwuje, ale niestety większość ma zbyt małe baterie :) Przy zegarku, czy opasce sprawa się komplikuje – większość z nich służy także do mierzenia aktywności w trakcie snu, więc… kiedy je ładować? :)
Aż w końcu postanowiłem zacząć się ruszać, a co za tym idzie mierzyć to ruszanie się – znormalizowałem swoją dietę, chciałem mieć coś co będzie moim trenerem. Nie tylko w trakcie biegania – raczej nie biegam i to się nie zmieni. Zacząłem więc żmudny proces wyboru opaski.
Po co mi opaska?
Zdefiniowałem właściwie dwie główne korzyści, które chciałem osiągnąć.
Pierwsza to motywacja do codziennego ruchu. Częściowo robi to już telefon – od jakiegoś czasu smartfony mierzą ilość kroków, którą przeszliśmy. Ale to trochę mało – fajnie mimo wszystko dostawać jakieś powiadomienia mówiące „rusz tyłek!“. Dobrze jest też trackować inne aktywności, takie jak rower, czy chociażby hulajnoga na której ja dużo jeżdżę. Opaska moich marzeń rozpoznaje takie ćwiczenia i robi to automatycznie :)
Druga to osobisty trener. Taki który prowadzi cię przez trening mówiąc co robisz dobrze, a co źle mierząc dokładnie to co robisz w trakcie.
Inne sprawy jak mierzenie snu itp są miłym dodatkiem który mogłaby posiadać, ale nie musi.
Dlaczego Moov?
Moov skusił mnie w sumie trzema czynnikami. Pierwszy to cena. Opaska jest dość tania na tle innych – kosztuje tylko 60 dolarów, przy zakupie dwóch – 50. Po drugie jest w pełni wodoodporna, a co więcej, mierzy pływanie – jako jedna z bardzo niewielu opasek. Mam zamiar wrócić do pływania (od roku prawie :D) i fajnie jakby coś mi to mierzyło. Po trzecie wreszcie nie trzeba jej ładować! Ma baterię, którą wymienia się raz na kilka miesięcy.
Pierwsze wrażenia
Opaska wygląda dość charakterystycznie i przypomina mi trochę… Crocsy. Ja je lubię, więc i z jej wygądem nie miałem problemu :) Składa się z gumowej opaski oraz plastikowego, obłego urządzenia które wkładamy właśnie w tę opaskę. Jeśli komuś nie podoba się ten dziurkowany design, może wybrać kolor czarny. Oprócz niego do wyboru jest biały, czerwony oraz cyjan. Właściwie w komplecie dostajemy dwie gumowe opaski, druga jest większa i służy do zakładania na nogę, jeśli ktoś ma dość grube nogi (ja spokojnie mieszczę się w tę mniejszą). No właśnie jak to na nogę? Ano. To też jedna z charakterystycznych spraw jeśli chodzi o tę opaskę.
Treningi
Już pierwsze zerknięcie na apkę wyraźnie pokazuje, że to treningi są w niej najważniejsze. Owszem, aplikacja na początku pozwala na konfigurację dziennych aktywności, ale to właśnie treningi są tu na pierwszym miejscu, po jej odpaleniu. A co mamy do wyboru?
Bieganie, szybkie chodzenie, rower, pływanie, kardio boks i ćwiczenia ogólnorozwojowe. W zależności od sportu opaskę zakłada się na rękę lub nogę, boks pozwala na założenie dwóch opasek na obie ręce.
Ale to nie wszystko. Niektóre dyscypliny mają po kilka treningów. I tak w bieganiu jest to: running efficiency, speed endurance, sprint intervals, open training. Natomiast jeśli chodzi o rower – jeżdżenie na rowerze oraz rowerek treningowy.
Ja zacząłem od ćwiczeń ogólnych, czyli tak zwanego 7 minutes workout. Aplikacja mówi po kolei jakie ćwiczenia wykonywać, a następnie mierzy każde powtórzenie. Robi to dość sprytnie – wkręciłem się w to tak bardzo, że zapomniałęm o rozgrzewce. A, że używałem mięśni które najwyraźniej od dawna odpoczywały – przez trzy dni chodziłem nieźle obolały :))
Potem rower. Założyłem opaskę na nogę, odpaliłem aplikację, założyłem słuchawki i ruszyłem. Tu nie miałem specjalnego treningu, po prostu jechałem. Jestem nieco zawiedziony akurat tym trybem – jedyne co słyszę, to kwestie związane z kadencją, czyli ilością obrotów na minutę. Tu małe zdziwienie – okazuje się, że zawsze miałem za niską kadencję, czyli dobierałem zły bieg. Przy normalnej jeździe kręcę około 30 razy na minutę, powinienem 50, czy nawet 60.
Prawdziwy problem pojawił się jednak gdy wsiadłem na moją Polkę, która jest singlem. Co chwilę słyszałem, że muszę zmienić bieg na niższy – to na takim rowerze niemożliwe :) Niestety nie da się tego wyłączyć, po chwili po prostu wyjąłem słuchawki.
Trening szybkiego chodzenia jest całkiem fajny i opiera się na interwałach. Nie przepadam za bieganiem, lubię szybkie chodzenie. Zresztą jest ono generalnie lepsze na chudnięcie – tętno jest wtedy w granicach 120, a nie 140-150 (to dobre do ćwiczeń kardio, a nie fat burn). Opaska mierzy oczywiście ilość kroków na minutę, ale także to czy nie uderzamy zbyt mocno nogą o ziemię – dba o nasze stawy. W tym treningu można wybrać poziom trudności – od niego zalezy czas treningu oraz to jak zbudowane są interwały. Na wyższych levelach trzeba szybciej przebierać nogami. Głos w słuchawce jest jak trener stojący za tobą i mówi ciągle czy idziesz za wolno czy nie itp.
Jeśli chodzi o pływanie to oczywiście odbywa się to bez apki. Trochę szkoda, bo chciałbym słyszeć na żywo co robię źle, ale smartfon zostaje w szatni, opaska przesyła dane o treningu dopiero po powrocie – wtedy oglądamy nasze postępy. Niestety to powoduje, że to bardziej taka opinia post factum niż prawdziwy trening na żywo. Ale fajnie rozpoznaje style pływania :)
Dzienna aktywność
Tu prawdę mówiąc nie jestem do końca zadowolony. Owszem, opaska mierzy aktywność, ale robi to w specyficzny sposób. Nie podaje kroków, którze przeszliśmy, tylko aktywne minuty. To może i dobre podejście, bo przecież kroki to nie wszystko (na przykład rąbanie drewna to całkiem wyczerpująca aktywność, a wiele kroków się przy tym nie robi), ale prawdę mówiąc dziwnie to liczy i mam wrażenie, że nieco zaniża. A może po prostu za mało się ruszam? :)
Brakuje nieco feedbacku – choćby ze strony aplikacji, opaska sama z siebie nie wibruje ani nie wydaje dźwięków, nie ma ekranu. Fajnie jakby kazała się ruszać po dłuższym okresie nieaktywności.
Opaskę powinno nosić się na ręce, która nie jest podstawową ręką, jednak w moim przypadku to nie zdaje egzaminu – mam zakodowane w głowie, że nosi się tam zegarek i choć nie noszę go regularnie od lat, i tak gdy chcę sprawdzić godzinę, a czuję opaskę na ręku – odruchowo podnoszę ją do góry :)
Sen
Smartband kontroluje sen i co ważne włącza się sam – nie wiem jak to robi ;) Ale rzeczywiście całkiem dobrze wykrywa moment w którym się zasypia. A nawetgdy to przegapi (drzemka w dzień) po uzupełnieniu godzin ręcznie, pokazuje jak spaliśmy – z ogólnych danych ruchowych, które i tak zapisuje. Niestety nie mierzy tego zbyt dokładnie, pokazuje tylko trzy stany – obudzony, lekki sen, głęboki sen. Choć… po tygodniu okazało się, że to jednak funkcja dość zabawkowa :)
Minusy
Ciężko porównać mi opaskę do innych, gdyż dopiero zaczynam porównywanie, mogę odnieść się tylko do tego co sobie wyobrażam i do tego co słyszałem o innych. Na pewno jest wiele pokazujących czas i wibrujących, ale jak rozumiem to zżera baterię i trzebaby ją ładować. Dużym minusem w dzisiejszych czasach jest brak połączenia z innymi apkami i serwisami społecznościowymi. Ale to ogólny problem, mam wrażenie, że ciągle brakuje dobrego huba który by jakoś te wszystkie ćwiczenia i aktywności z różnych apek zbierał do jednej bazy. Na razie jest mnóstwo aplikacji, połączeń między nimi i ogólny burdel. No ale zwykły share na fejsa by nie zaszkodził ;) Brakuje też miernika tętna, ale warto podkreślić, że apka obsługuje inne HRM-y, choćby paski na pierś, które podobno działają najlepiej podczas treningów.
Podsumowanie
Moov okazał się całkiem fajną opaską na start, choć z tego co czytam to dla wielu osób jest najlepsze w kategorii „jakość za rozsądną cenę“. Cena jest niska, a razem z apką i słuchawkami Moov staje się całkiem fajnym trenerem. I tylko to „a co to jest?“ i tłumaczenie po raz tysięczny – co zrobić ;)