Od razu zaznaczam – nie jestem ekspertem od motoryzacji. Ale jestem kierowcą dość doświadczonym. Jeżdżę od 15 lat, swego czasu sporo kursowałem na dłuższych dystansach. Samochodami interesuję się mocno przede wszystkim co kilka lat – wtedy kiedy chcę jakiś kupić. I fascynuje mnie to, że w branży motoryzacyjnej jeszcze bardziej sprawdza się zasada – im mniej się na czymś znasz, tym więcej masz do powiedzenia :)
Dotyczy to w szczególności automatycznej skrzyni biegów. To niesamowite jak wiele osób które wypowiada się na jej temat nigdy nie jechało dobrym automatem, lub często nawet nic o nim nie wie. Opinie karmione są mitami – zupełnie jak kiedyś te o dieslu. Że nie pali w zimie. Mój Tata miał w latach 80tych Mazdę 626 w dieslu i wywoływał powszechny szok, że odpala na mrozie. Alejakto?!
Przez zdecydowaną większość swojego samochodowego życia jeździłem manualem. Samochodami rodziców, później swoim Renault Kangoo. Dopiero moje dwa ostatnie samochody wyposażone były w automat. I wiecie co? Poza wyjątkami które opiszę później nie chciałbym kompletnie przesiadać się na manual.
Pierwszym samochodem z automatem którym jeździłem była Mazda CX-7. Kupiliśmy ją jako samochód “kiedyś rodzinny”, ale obecnie trochę terenowy, trochę miejski, trochę fajny i generalnie “trochę”. To własnie definicja SUV-a, który jest we wszystkim “trochę”. Niestety też “trochę” za dużo palił więc się z nim rozstaliśmy, ale to inny temat :) Teraz mamy Peugeota 5008 i nadal jesteśmy mega zadowoleni ze skrzyni (jak i z samochodu).

Wracając do głównego wątku – zakochałem się w tej skrzyni biegów. Tak bardzo, że teraz gdy muszę jechać gdzieś manualną zastanawiam się: PO CO?
A więc na starcie odpowiem rzeczywiście PO CO może być mi ręczna skrzynia.
- W zastosowaniach “specjalistycznych”. Przy ściganiu się, przy 4×4, itp. Tutaj nie wnikam, ale to nie moja rzeczywistość.
- Dla funu. Jeśli kupiłbym sobie np mojego wymarzonego Dodge’a Challengera to pewnie chciałbym manuala. Ot, więcej zabawy.
I… to chyba tyle. Serio. Na codzień żadna z tych sytuacji mnie nie dotyczy. Owszem, mam jakiś tam fun z jazdy, ale bez przesady. Samochód służy mi do przemieszczania się. Wygodnego przemieszczania. Często z rodziną. Manual nie jest mi do niczego, zupełnie do niczego potrzebny.
“Mniejsza kontrola“. Jaka kontrola? Jechaliście dobrym automatem? Chyba nie. Np DSG? One kontrolują wszystko o wiele lepiej od was, serio. Steruje tym komputer, to on odpowiednio dobiera biegi tak, aby było bezpiecznie i dobrze. Nie potrzebujesz tego, tak samo jak nie potrzebujesz (mój ulubiony przykład hermetyzacji) kontrolować kierunku i prędkości obrotów bębna w pralce.
“Nie moge hamować silnikiem.“. Ależ możesz. Tylko samochód robi to za ciebie. To taki fun hamowanie silnikiem? Ja mam w życiu inne rozrywki, ale ok, mnie po prostu już po 15 latach to tak nie jara. Jeśli mówimy o funie to nie będę się kłócił. Samochód sam dobiera biegi odpowiednio do sytuacji i włączonego trybu.
“Nie da się jeździć w zimie!“. Kolejny bullshit. Od dawna nie ma z tym najmniejszego problemu. Moją Mazdą jeździłem po śniegu, w Alpach, przy -20. Nie miałem łańcuchów. Nie miałem w tym modelu 4×4. Jeździło się super, nie miałem ani razu najmniejszego problemu. Od dawna jest możliwość przełączenia się na tryb zimowy.
“Ja wiem lepiej kiedy zmienić bieg“. No to jest mój ulubiony bullshit. Serio? Myślisz że jesteś tak zajebisty, że wiesz lepiej kiedy zmienić bieg od komputera,który dobiera idealny moment? Daję 90% że dajesz w tym temacie ciała i to po całości. W takich tematach już dawno przegrywamy z komputerami. Dodatkowo nowe DSG czasowo wcale nie ustępują manualom.
“Szarpie“. Heh, dwusprzęgłowy automat to tak płynna jazda, że gdy wsiadłem do manuala, przypomniałem sobie dlaczego gdy byłem mały robiło mi się niedobrze w samochodzie. Bardzo, bardzo mało kierowców potrafi tak płynnie zmieniać biegi jak robi to dobry automat.
“Drogi w serwisowaniu“. No cóż, jest w tym trochę racji. Ale jest wiele części drogich w serwisowaniu. Mi akurat w Maździe siadła klimatyzacja, zrywając pasek na środku autostrady. 8K pln. A potem wariator. Drugie tyle. Automat bez szwanku.
Co zyskuję? Spokój. I jedną rzecz mniej do obsługi. Płynnie ruszam spod świateł. W korku jest IDEALNIE. Odpuszczam sobie delikatnie z hamulca i to wszystko. Ruszanie pod górkę? Nie da się cofnąć. Samochód też nigdy nie zgaśnie. Mam wolną ręką do np picia napoju, czy uciszania dzieci ;)
Wszystkim przeciwnikom automatów polecam przejechanie się samochodem z dobrym automatem zanim zaczną dyskutować. Albo skrzynią bezstopniową, np w Priusie. to jest dopiero przygoda, czujesz sie jak na motorówce :>
Aha i przed skomentowaniem jeszcze raz przeczytaj dwa bullety na górze. Tak, do 4×4, wyścigów itp, oraz do jeżdżenia dla 100% funu nadal uznaję manuale. Trudno z tym dyskutować. Ale nie przywołujcie tych mitów. Do codziennego przemierzania długich i krótkich dystansów – tylko automat.