Chociaż lato w ty roku nas nie rozpieściło, to jego końcówka rzeczywiście mocno gorąca. Co wtedy jeść? Oczywiście chłodnik. Pisałem już o Vichysoisse, tym razem zaproponuję mój ulubiony – o wiele prostszy w przygotowaniu. Mowa o chłodniku pomidorowym zwanym gazpacho – znajdziecie go w każdej szanującej się hiszpańskiej resturacji. Kiedy przed maturą mieszkałem przez 3 tygodnie w Maladze zasmakowałem w nim tak bardzo że do dziś robię go w każdy upał. Polecam także na kaca – to podobno sekret Hiszpanów balujących do rana – na drugi dzień muszą przecież wstać! Dobra, po pomidory póki dobre i nieimportowane, i do roboty!
Składniki:
- kilka pomidorów
- dwa świeże ogórki
- papryka (może być żółta)
- bułka (może być czerstwa)
- czosnek
- cebula
- oliwa, ocet, sól i pieprz

Teraz pozostaje nalać gazpacho do miseczki, podać pozostałe składniki i voilla! Nasypujemy sobie nieco składników (wedle gustu), mieszamy (albo i nie) i jemy! Mniam.