Kino w domu od zawsze było moim marzeniem. Projekcja ma w sobie coś magicznego, gdy byłem mały nawet oglądanie slajdów miało w sobie jakąś magię – zasłonięte okna, zapach rozgrzanej kliszy. Nie mówiąc już o normalnej wycieczce do kina. Dlatego kilka lat temu postanowiłem wykorzystać otrzymany w spadku ekran i zacząłem budować zręby kina domowego. Gdy ma się dzieciaki wyskoczenie do kina nie zawsze jest łatwe, a dostępność filmów i seriali on demand jest dziś tak duża, że nic tylko budować własne kino! Telewizor istniał i istnieje nadal do oglądania w ciągu dnia (głównie przez dzieciaki), natomiast wieczorne seanse filmów, seriali, czy granie na konsoli to obowiązkowe włączenie projektora. Z perspektywy tych kilku lat mogę powiedzieć wyraźnie – tak, bardzo mi się to podoba.
Czas jednak płynie nieubłaganie, technologie idą naprzód, a mój projektor siłą rzeczy stał w miejscu. Postanowiłem więc powoli przymierzyć się do upgrade’u mojego kina, przedtem jednak nadrabiając zaległości wiedzowe i doszkalając się nieco w tym zakresie. Oraz – co lubię robić – oddzielić marketingowy bełkot i nic nie znaczące innowacje (które istnieją w każdej branży) od realnego postępu. Opiszę więc mój upgrade kina domowego krok po kroku – od projektora, przez ekran, a także poszczególne elementy ekosystemu, siłą rzeczy rozbijając to na kilka tekstów. To nie będzie tekst dla specjalistów pisany przez specjalistę (czasem gdzieś po prostu zalinkuję), będe raczej opisywał jak zwykle językiem prostym i łatwym biorąc na warsztat trochę skrótów i technologii, niezawsze przez wszystkich znanych i rozumianych.
Huraaa! 4K!!!
Właściwie jedyną rzeczą dotyczącą projektorów, którą w pełni rozumiałem, było 4K, czyli większa rozdzielczość. I chyba moim jedynym marzeniem był właśnie projektor 4K – widziałem obraz na telewizorach wyświetlających obraz w tej rozdzielczości i to rzeczywiście robi to olbrzymie wrażenie (jeśli jakimś cudem tego nie wiesz 4K, czyli cztery tysiące, to określenie rozdzielczości w której w poziomie mieści się około 4 tysięcy pikseli. To dwa razy więcej niż popularny do tej pory standard Full HD).
Problem polega na tym, że sprzęty te są ciągle mocno droższe od standardowych projektorów FullHD. Na ratunek przyszła firma Epson, która przy okazji przeprowadzanych przez nas testów drukarek atramentowych zaproponowała mi współpracę i projektor Epson EH-TW9300W, czyli naprawdę profesjonalny sprzęt do kina domowego. Sprzęt niezbyt tani (ok 13 tys zł), ale gdy czasem podsyłacie mi zdjęcia samochodów którymi jeździcie lub innych sprzętów w domu, nie widzę przeszkód by właśnie o tym projektorze Wam napisać ;) Tym bardziej, że jest to naprawdę sprzęt bardzo zacny.
Z 4K jest trochę jak z megapikselami w aparatach. Przez pewien czas wszyscy mówili tylko o nich zapominając o innych cechach aparatów, podczas gdy warto zwracać uwagę na rozpiętość tonalną, prędkość ostrzenia, jakość i jasność obiektywu, i wiele innych cech. Podobnie jest w przypadku obrazu. Oczywiście obraz 4K robi wielką różnicę, ale po pierwsze warto pamiętać o innych cechach telewizorów, czy projektorów, po drugie… wcale nie zawsze tak łatwo go uzyskać. Na początku zdałem sobie sprawę, że przecież moja PS4 nie daje sygnału 4K, a choć mój Xiaomi TV taki sygnał daje, to… aplikacje Netflixa i HBO na Android TV nie obsługują sygnału 4K! Póki co mogę w 4K oglądać tylko YouTube :( Ale to opiszę w dalszych częściach serii. Dodatkowo mój amplituner także nie obsługuje takiego sygnału, więc musiałem go ominąć (za chwilę powiem jak). Testowany obraz 4K z Youtube rzeczywiście robi niesamowite wrażenie, ale nie samym 4K człowiek żyje.
Czy na pewno 4K?
Jeśli ostrzysz już paluchy by napisać komentarz, że projektor ten nie obsługuje prawdziwego 4K, to nie musisz tego pisać – tak, to prawda. 4K Enhancement oznacza specjalny trick – pozwólcie, że zacytuję ekspertów, czyli HDTV Polska, aby nic nie pomylić – “Przetworniki mają fizyczną rozdzielczość 1080p, jednak specjalny element optyczny przesuwa je z dużą szybkością tak, by uzyskać większe zagęszczenie pikseli.” To sprawdziłem jeszcze zanim zgodziłem się na testy, a jeśli chłopaki piszą, że to działa… to musi to działać, bo się znają :) I jeśli chodzi o mnie, to rzeczywiście to działa. Ale pozwólcie, że skupię się na innych elementach, bo rozdzielczość to naprawdę nie jest wszystko.
Co to jest HDR?
Powiem Wam, że miałem bardzo duży zgryz z technologią HDR w telewizorach i ciągle zastanawiałem się czy to nie jest jakiś marketingowy bullshit. Głównie dlatego, że znałem to zjawisko z fotografii i widziałem, że aby je zaprezentować uciekano się do różnego rodzaju tricków.
HDR w fotografii można wyjaśnić bardzo prosto – siedząc w pomieszczeniu, w jasny dzień, spróbuj zrobić zdjęcie temu, co dzieje się za oknem. Najprawdopodobniej na zdjęciu, które zrobisz albo pokój w którym jesteś wyjdzie prawie czarny (a to co za oknem ładne), albo pokój wyjdzie ładnie, a wszystko za oknem (szczególnie niebo) przepalone na kolor biały.


Dlaczego? Ano dlatego, że matryca w telefonie jest jak za krótka kołderka – albo, albo. Nie potrafi na raz ogarnąć bardzo ciemnych i bardzo jasnych obszarów. Fotografia HDR (High Dynamic Range) robi dwa lub więcej zdjęć jedno po drugim i odpowiednio je skleja – wtedy wygląda to tak jak w rzeczywistości, w końcu ludzkie oko na tyle szybko się akomoduje, że raczej niebieskie niebo zawsze postrzegamy jako niebieskie (chyba że właśnie wyszliśmy z ciemnej piwnicy na kacu, wtedy rzeczywiście może być ciężko :D)

Natomiast HDR w telewizorach pokazywany jest w artykułach na ten temat za pomocą różnych tricków oszukujących rzeczywistość, bo to trochę jak reklamowanie super systemu dźwięku… w reklamie radiowej. Jak pokazać super dźwięk komuś, kto ma stare, kiepskie radio? Jak pokazać system HDR komuś, kto go nie posiada i ogląda to na zwykłym monitorze? Dodatkowo przecież nie ma problemu, żeby pokazać zdjęcie HDR (jak to powyższe) na każdym telewizorze, czy monitorze, prawda?
Tu chodzi o coś nieco innego i trochę ta nazwa wprowadza w błąd. Powiem więc po swojemu – generalnie rzecz biorąc i upraszczając HDR w telewizorach i projektorach odpowiedzialny jest mówiąc krótko za to jak bardzo “wali nas to po gałach”.
I rzeczywiście zrozumiałem to dopiero gdy zobaczyłem to w akcji. Gdy w Assassin’s Creed Origins wychodzę z ciemnej jaskini na słońce, a PS4 z włączonym trybem HDR puszcza taką informację do projektora, to uwierzcie mi, że naprawdę trzeba mrużyć oczy, bo strasznie to razi. Ale przecież o to chodzi, by było realistycznie?
Kolory
O kolorach dużo pisać nie będę, bo musiałbym używać bardzo trudnych słów, których sam nie rozumiem, a także odnosić się do wykresów barwnych, które wcale nie są dla zwykłego człowieka zrozumiałe. Powiem tylko, że projektor obsługuje najnowsze standardy kina cyfrowego w zakresie szerokiej palety barw , czyli Rec 2020, co pozwoli na dokładniejsze odwzorowanie tego “co reżyser miał na myśli” ;)
Światło i kontrast
Ostatnia średniozrozumiała rzecz (obiecuję) dotyczy właśnie jasności. Otóż dobry projektor powinien być bardzo jasny. Po pierwsze można dzięki temu korzystać z niego także w dzień, po drugie kolory są wtedy żywsze i bardziej przypominają to co widzimy choćby w telewizorach. Wiele osób mówi mi, że woli telewizory, bo one po prostu “lepiej świecą”. W tym przypadku jednak nie ma takiego problemu, bo projektor naprawdę świeci bardzo mocno – to 2500 lumenów.
Dochodzi tu jeszcze jedna rzecz – wiele projektorów świeci jasno, ale jedynie światłem białym, podczas gdy natężenie światła kolorowego jest nadal bardzo słabe. Kluczowa jest więc jasność świecenia światła kolorowego, która jest taka sama jak światła białego i wynosi aż 2500 lumenów. Projektor może mieć 2800 lumenów światła białego, ale tylko 700 kolorowego, wtedy kolory są po prostu wyblakłe. Wybierając projektor i wgryzając się w skomplikowane nierzadko parametry techniczne, ważne jest, by przeanalizować parametr CLO czyli jasności światła barwnego.
Projektor posiada trzy moduły generowania obrazu w postaci osobnego panelu dla każdej z barwy składowej RGB
(czerwonego, zielonego i niebieskiego). Ta technologia (3LCD) powoduje, że kolory są naprawdę żywe i nie są wyprane jak ma to często miejsce w przypadku tańszych sprzętów.
Kontrast w tym modelu wynosi natomiast 1 000 000 : 1!
Montaż projektora i wielkość ekranu
Jedną z rzeczy, która mnie kręci w kinie domowym, to wielkość ekranu. Tak, uwielbiam wielkie ekrany! Mój pierwszy ekran miał niecałe 2 metry szerokości, po przeprowadzce zamontowałem maksymalny ekran jaki mogłem zamontować biorąc pod uwagę odległość poprzedniego projektora – 240 cm szerokości. Obecnie zamarzył mi się ekran 3-metrowy i okazało się to całkiem możliwe, dzięki fajnemu systemowi przesuwania obiektywu (lens shift). Dzięki niemu projektor nie musi wcale znajdować się na środku ekranu. Mój pokój posiada wnękę z prawej strony do której to mogłem schować projektor uzyskując większą odległość od ekranu, za co za tym idzie możliwie większą przekątną obrazu. Dzięki mechanicznemu przesuwaniu obiektywu obraz można przesunąć o 96% w osi pionowej i 47% w poziomej! Dodatkowo pozwala to na oglądanie filmów nie tylko w proporcjach 16:9, ale także 2,35:1!
Dodatkowo rozwiązało to problem z montażem, bo… ten projektor jest spory. Ma wymiary 520 x 450 x 193 mm i waży nieco ponad 11 kg. Ja mam gipsowy strop i bałem się zawieszać coś takiego nawet na dużych kołkach parasolowych. Z pomocą przyszedł mój Tata, który wpadł na pomysł instalacji za pomocą regału z Ikei (który wspaniałomyślnie podarowałem do wykorzystania małżonce) oraz przykręconego do niego za pomocą śrub i desek małego blatu biurka.

Projektor jest pod sufitem, choć wcale nie wisi na kartongipsie. Oczywiście da się go zamontować tradycyjnie, szczególnie jeśli ktoś posiada twardy sufit.
Brak kabla!
Ale jest jeszcze jedna rzecz w modelu “w”, która cieszy niezmiernie i mnie i Mary (choć z różnych powodów). “W” czyli wireless! Tak, nie trzeba podłączać go przewodem HDMI, gdyż w zestawie znajduje się transmiter pozwalający przesyłać bezstratnie obraz nawet 4K.

Po pierwsze oznacza to większą elastyczność jeśli chodzi o ewentualne przenoszenie projektora. W ciągu ostatnich 4 lat dwa razy zmieniałem położenie sali kinowej (przeprowadzka do nowego domu, później roszady pokojowe), a montaż przewodu HDMI w ścianie to zawsze sporo roboty – ukrywanie go w listwie, prowadzenie po pokoju itp. Kilka tygodni temu dziecko naszego znajomego w jakiś sposób urwało mu końcówkę HDMI, co spowodowało konieczność wyprucia przewodu ze ściany i montaż nowego! Hardkor.
Co więcej, wspomniany transmiter zastępuje w sumie mój amplituner jeśli chodzi o kwestie rozdzielania sygnału! Mój amplituner, jak pewnie u części z Was, był urządzeniem do którego miałem podpięte kilka urządzeń HDMI i za pomocą którego wybierałem czy puszczam właśnie sygnał z PS4, KODI, Chromecasta, czy innego urządzenia. Niestety jak już pisałem, jest on na tyle leciwy, że nie przejdzie przez niego sygnał 4K ani HDR. Do wspomnianego transmitera można podpiąć do 3 urządzeń HDMI, a także wyjść z niego z muzyką kablem optycznym. Obraz transmituje oczywiście do projektora.

Dlaczego cieszy to Mary? Mniej kabli, mniej kabli, mniej kaaaabliii (kto tego nie słyszał? :D)
Podsumowanie
Epson EH-TW9300W to sprzęt kosztujący niemało, jednak dający sporo w zamian. Tak jasny projektor 4K pozwala zbudować całkiem zacne kino domowe, które nawet przy sporej odległości (i sporej przekątnej ekranu) będzie potrafiło oślepić wtedy kiedy trzeba.
Jeśli natomiast chcecie poczytać więcej o gamutach, barwach, trybach i wielu innych technicznych sprawach (co do których nie będę ściemniał, że się na nich wybitnie znam) zapraszam do wspomnianego już artykułu na HDTV Polska.
Ja tymczasem skupiam się na kolejnych elementach mojej kinowej układanki – wyborze ekranu, urządzeń źródłowych (pewnie padnie na nowego Chromecasta, choć kusi Xbox – no ale Xbox? :P), czy w końcu nowego amplitunera z DOLBY Atmos.
I KANAPA! Muszę mieć jakąś epicką kanapę. Co to za kino bez kanapy? :)