Kiedy byłem mały, Tata opowiadał mi o tym jak kiedyś majstrowie na budowie mścili się jeśli ktoś im nie płacił, lub w inny sposób podpadł. W kominie zamurowywali pustą butelkę, by potem wiatr świstał w nocy i sprawiał wrażenie, że w domu są duchy. Albo jajko – to po zepsuciu zaczynało tak śmierdzieć, że trzeba było pruć ściany, aby się do tego dostać i całość wyczyścić. O jajku lub psiej kupie wkładanej do wejścia nawiewów w samochodzie też krążyły historie. To wszystko już przeżytek. Teraz kupuje się komuś fanów.
Tak, tak, nie pomyliłem się. O kupowaniu fanów mówi się nie od dziś, ja sam pisałem o tym nie raz na blogu. To oczywiście bez sensu i często szkodzi. A jeśli szkodzi… to może zrobić to komuś? Ech.
Kilka tygodni temu wybuchła mała aferka, gdyż u Jessiki Mercedes Kirschner, jednej z blogerek modowych, przyrosło w krótkim okresie mnóstwo fanów na Instagramie. Całość wyglądała bardzo podejrzanie – takie szybkie przyrosty – o kilkadziesiąt tysięcy – rzadko zdarzają się organicznie. A na Instagramie płatnej rekrutacji odpalić nie można.
Rozmawialiśmy z Jess, która mówiła że nie ma pojęcia o co chodzi i zarzekała się, że nie kupiła żadnych fanów. Co więc mogło się wydarzyć? Trzy rzeczy. Pierwsza oczywiście taka, że kupiła i nie mówi prawdy. Ale ja jestem łatwowierny i jej wierzę :) Przyjrzyjmy się dwóm pozostałym opcjom.
Pierwsza jest taka, że rzeczywiście wydarzyło się coś niesamowitego w sieci. Bywały przypadki, gdy jakieś zdjęcie “dostawało się” na przykład na Filipiny, czy do innego kraju azjatyckiego w którym potrafi się to roznieść bardzo, bardzo szybko. Szczególnie jeśli kraj jest duży jak na przykład Indonezja.
Druga jest taka, że po prostu ktoś kupił tych fanów. Niekoniecznie w dobrej wierze. To nie jest duży wydatek – od kilkudziesięciu do kilkuset złotych. Ceny bardzo się zmieniają, takich aukcji jest pełno na ebayu, czy nawet allegro. I tak, to działa.
Dziś natomiast napisała do mnie osoba u której nagle pojawiło się kilka tysięcy fanów z Turcji. Podwajając liczbę fanów…
Jak to działa?
Jest kilka opcji. Osoba dysponująca takimi “fanami” ma zazwyczaj skrypt który generuje puste konta i potem “lajkuje” czy subskrybuje wskazany profil. Są też specjalne systemy, gdzie zapisane osoby lajkują wskazane profile. Zapisuję się tam, siadam wieczorkiem z piwkiem. I klikam, klikam, klikam. Zarabiam na tym powiedzmy 50 zł. Może niedużo, ale dla niektórych to jakaś tam kasa. Chodzą legendy, że całe wioski w Chinach tak sobie klikają.
Jak można tym komuś zaszkodzić?
Na kilka sposobów. Na początku omówmy Instagram. Tutaj nie wpływa to bezpośrednio na samo konto. To, czy mam na koncie 100 czy 10 000 subskrybentów dużo nie zmienia. Nie wpływa to na żadne algorytmy itp. Po prostu widać, że ktoś ma mnóstwo subów. Te konta potem oczywiście się nie udzielają, czesto nie mają nawet fotki profilowej.
Po co więc? Ano po to by najpierw komuś tych fanów nabić, a potem całą sprawę nagłośnić – “Zobaczcie, oszust! Kupił fanów!” Czyli klasyczne oczernianie… Chociaż tu działa to też w drugą stronę, możemy sobie sami kupić ye 10K fanów, po to by błysnąć przed reklamodawcami. Tymi głupszymi – ci mądrzejsi sprawdzą zaangażowanie pod zdjęciami, jeśli przy 10000 subów masz tylko 10, 20 “serduszek” czyli instagramowych lajków pod postem, to znaczy że to ściema i puste konta. W każdym razie – tak, można zrobić to z chęci oczernienia kogoś.
Z Facebookiem sprawa jest gorsza. Tu trudniej kogoś oczernić, bo akurat na Facebooku można szybko zrekrutowac dużo fanów płatną kampanią. Ale też się da – kupuję ci 5000 fanów z Turcji, po czym patrzę na listę fanów i nagłaśniam: “Zobaczcie, ma przypływ fanów z Turcji, kupił sobie fanów! Ściema! Oszust!”.
Jest jeszcze jeden problem. Facebook premiuje małe strony, mają one większy tzw zasięg organiczny, czyli post wrzucony na mały fanpage trafia powiedzmy do 50-60% fanów. Jeśli teraz powiększę ci znacznie fanpage, to twoje zasięgi spadną – Facebook wychodzi z założenia, że skoro masz dużo fanów, to masz kasę na reklamy. A więc twoje posty będą trafiały do tch pustych, kupionych kont, a nie do prawdziwych fanów. Niestety.
I oto moi drodzy dzisiejszy sposób na mszczenie się. Słabo. Mam nadzieję, że zarówno Facebook jak Instagram, czy Twitter (tam też to działa) wprowadzą lepsze zabezpieczenia, by coraz trudniej było zakładac fejkowe konta i nimi handlować.