Przez fejsa przechodzi właśnie oburzenie, że niejaki Michał Rusinek – były sekretarz Wisławy Szymborskiej bierze udział w kampanii orzeszków. Orzeszków! No jak to tak?!
Rozumiałbym jeszcze dyskusję na temat wykorzystywania faktu bycia ex-sekretarzem noblistki. Chociaż prawdę mówiąc nie wiem dlaczego miałby tym faktem się nie chełpić ani z niego nie korzystać, to chyba nie była służba w wywiadzie którą nie można się pochwalić. Był nim, to fakt i chyba nie musi tego ukrywać. Każdy z nas ma za sobą jakąś historię, coś osiągnął, coś zrobił i czerpie z tego określone profity .To chyba dość jasne, że osoby pełniące takie funkcje będą w pewnym stopniu świeciły światłem odbitym – no cóż.
Ale nie, to nawet nie jest dyskusja o tym. To jest przede wszystkim dyskusja o tym, że sprzedał się ORZESZKOM. I to moi drodzy jest najbardziej żenujące. No tak, bo gdyby to były krawaty, ekskluzywne samochody, albo nie wiadomo co, to hoho, ale ORZESZKI? Jak mógł? Jak śmiał?
I ja patrzę na was drodzy ludzie, i się z was śmieję. Bo pewnie chcielibyście, aby ON, namaszczony przez tyle lat obecnością poetki, siedział teraz cicho w kącie, kontemplował tomiki poezji i żywił się chlebem i wodą. Suchym chlebem, rzecz jasna. Jakże mógł zbrukać się pieniądzem! W dodatku pieniądzem od marki tak maluczkiej! Produkującej zwyczajne ORZESZKI!
Co ciekawe, to nie jest jedna z tych reklam, które łykacie jak pelikan na codzień. Mariusz Czerkawski z perfumami BOND, czy Ewa Błaszczyk ze zmienników reklamująca izolacje ISOVER. Albo Doda reklamująca elektromarket Media-Expert. To są dla mnie dopiero What-the-fucki. Tutaj Michał Rusinek wybiera najlepsze limeryki ułożone przez uczestników konkursu.
I wiecie co jest najbardziej żałosne? Że te osoby udowadniające swoją wyższość nad ex-sekretarzem, mówiące niczym eksperci że on świeci tylko światłem odbitym i nie jest niczego wart, próbują być elokwentne, dowcipne i inteligentne i układają swoje limeryki.
Prawie. Prawie limeryki.
Bo limeryk jest formą dość trudną, przynajmniej dla tych, którzy słowem zbyt biegle nie operują. Którzy nie wiedzą, że wiersz musi posiadać rym i rytm (niektórzy wykładają się już tu wciskając jak zwykle zbyt wiele sylab lub wymuszając dziwne akcentowanie), a sam limeryk – spełniać więcej warunków, choćby odpowiednią ilość sylab w wersach, odpowiedni układ rymu i nie tylko.
Moi drodzy, więcej orzeszków. Może pobudzą one wasze mózgi. I dajcie ludziom zarabiać uczciwie pieniądze. Przekąski, które jecie na codzień nie są niczym złym ani wstydliwym.
P.S. Rozumiałbym jeszcze taki diss na orzeszki jako symbol negatywny użyty w znanym wierszu pani Wisławy. Ale o dyskusjach na taki poziomie na fejsie można sobie tylko pomarzyć :)