Od czasu moich pierwszych prób androidowych w ręce wpadał mi jakiś Samsung. I prawdę mówiąc nie były to próby zbyt udane. W 2014 testowałem Samsunga Galaxy S5, rok później S6, w zeszłym roku S7. I za każdym razem to samo – nie dawałem tym telefonom zbyt dobrych opinii. Za każdym razem wygrywało co innego – najpierw bardziej do gustu przypadł mi HTC, ostatnio wygrała Moto. Prawdę mówiąc było mi nawet głupio – dostawałem co roku jakiegoś Galaxy do testów i za każdym razem pisałem, że mi się nie podoba. Nastawiłem się więc, że i w tym roku może być podobnie. Okazało się, że jest inaczej.
Jak może wiecie, w tym roku testuję ten telefon już jako android user pełną gębą, nie mam już więc żadnych obiekcji wynikających nie tyle z detali samego telefonu, a z niechęci do Androida. Bałem się trochę tego, co odpychało mnie od poprzednich Samsungów – słaba bateria i zbyt przykryty nakładkami system. Co do pierwszej obawy rzeczywiście 3000 mAh w Samsungu Galaxy S8 okazało się dla mnie zbyt małe, zamieniłem go więc na wariant +. I to była dobra decyzja! Po pół roku z Moto Z Play przyzwyczaiłem się do nieco większych telefonów, tym bardzie że zazwyczaj idzie za tym świetne bateria. Ale po kolei.
Wygląd
W przeciwieństwie do wielu osób wygląd telefonu jest dla mnie kwestią drugorzędną. Serio. Szybko się do niego przyzwyczajam, ważniejsze są dla mnie kwestie systemu i UX. To nie jest samochód – zabawka, np Muscle Car, któremu mogę dużo wybaczyć, bo ładnie wygląda i brzmi. Nie, telefon po prostu jest dla mnie dość przezroczysty i szybko przestaję zwracać uwagę na to czy ma plecki szklane, czy metalowe. Znacznie ważniejsze jest to, czy się rysuje, czy się tłucze itp.
Samsung jest jest naprawdę ładny, a obłe rogi dodają mu nieco kosmicznego wyglądu. Co ważne, nie wiem od czego to zależy, ale tym razem zupełnie nie odczuwałem przypadkowego wciskania przycisków z brzegu ekranu kantem dłoni, na co narzekałem ostatnio.
Ekran
Ale przejdźmy do konkretów. Ekran. Ten jest kosmiczny już przy najniższej rozdzielczości. I prawdę mówiąc zupełnie mi ona wystarczała. Wyższych prawie nie widziałem, a zżerały dużo więcej prądu. Mają moim zdaniem sens jedynie przy VR – Samsung VR przestawia telefon na nie automatycznie (choć to nadal za mało do VR, po powiększeniu przez soczewki mamy nadal dość ziarnisty obraz). Natomiast nawet HD+ czyli 1480×720 spokojnie wystarcza do Netflixa, czy codziennego użytkowania.
Nie wiem od czego to zależy, ale Samsung jest chyba jedynym telefonem z Andkiem, który dobrze obsługuje automatycznie ściemnianie ekranu. Coś co w iPhonie działało świetnie, szwankuje na każdym niejabłkowym telefonie, który testowałem.
System
Jedną z rzeczy, które średnio podobają mi się w telefonach Samsunga jest chęć zastąpienia wszystkiego własnymi odpowiednikami. Kalendarz, maile, aplikacja zdrowotna, a nawet asystent to wersje samsungowe, a nie androidowe. Niestety w wielu przypadkach gorsze. Android rozwija się całkiem nieźle i ja po prostu lubię jego rozwiązania testowane masowo na całym świecie w milionach telefonów. Owszem, niektóre aplikacje (Samsung Health) wydają mi się lepsze od odpowiedników (Google Fit) jednak w większości wypadków wolę interfejs guglowy. Całe szczęście zazwyczaj mamy wybór i możemy używać tych, które chcemy.
Bixby
Dość ciekawym rozwiązaniem jest wprowadzenie osobnego przycisku dla asystenta Bixby, czyli takiej samsungowej Siri. Ja nie mam nic przeciwko wyciąganiu pewnych elementów poza interfejs cyfrowy. Asystent może być jedną z tych rzeczy. Siri włączałem przytrzymaniem fizycznego przycisku i nawet mi się to podobało. Tu też podobałoby mi się, gdyby nie fakt, że asystent ten jest jeszcze mocno prymitywny. Owszem ma kilka ciekawych funkcji, uczy się, wprowadzona jest nawet jakaś grywalizacja i punkty za jego używanie, ale średnio radzi sobie nawet ze sprawami typu “call my wife” (większość moich use case’ów Siri) nie mówiąc już o bardziej skomplikowanych dialogach. Tu lepsza jest Siri, a już na pewno Google Assistant w najnowszej wersji. Znowu – nie wierzę, że Samsung ich wyprzedzi, no ale taka wizja firmy.
Bateria
Jestem cholernie wymagający jeśli chodzi o baterię – sporo używam telefonu i większość telefonów pada ok 14.00-15.00. Do tej pory radę dawała tylko Motka z baterią 3500 mAh, Samsung S8+ sprostał moim wymaganiom. Dobra bateria i szybkie ładowanie to coś, co pozwoliło mi żyć zupełnie bez power banka. Telefon wyczerpał mi się tylko raz i to w ciągu bardzo aktywnego fotograficznie dnia.
Aparat
I creme de la creme. Aparat. Jest rzeczywiście świetny. W moim niedawnym tekście pisałem o tym, że nie chcę wydawać bardzo dużo na telefony i nie widze w tym sensu. To jest niestety wyjątek – 90% tańszych telefonów ma średnie aparaty. A aparat w Samsungu jest mistrzowski. Świetne ujęcia przy słabym oświetleniu, bardzo dobra stabilizacja, genialna rozpiętość tonalna i łapanie ostrości… Zresztą sami zobaczcie.
Podsumowanie i cena
Tak więc telefon jest naprawdę udany – widać, że to produkt wysokiej jakości dopracowany w każdym detalu. Aparatu można tylko pozazdrościć, ale to jeden z najlepszych aparatów smartfonowych na świecie. Co do ceny – cóż, można je kupić w najprostszym wariancie już za ok 3 tys zł, co wydaje się całkiem rozsądną ceną za taki telefon. Ja powiedziałem sobie, że nie kupię niczego powyżej 3 tysięcy, co nie będzie odporne na upadki i zarysowania jak Moto w linii Force, poza tym jednak nie do końca jestem przekonany do samsungowych nakładek, ale znam wiele osób, które bardzo je sobie cenią. Jest to naprawdę dobry i topowy telefon, spokojnie mogący “przechwycić” tych użytkowników iPhone, którzy są z jednej strony gotowi wyjść poza strefę iOS, z drugiej strony doceniają dbałość o detale, blichtr i splendor ;) A na pewno polecam go osobom chcącym mieć dobry, szybki i stabilny aparat.
Szczerze mówiąc, jeśli kolejna Moto mnie nie zadowoli (a wiem, że zmniejszyli baterię), to być może sięgnę po ten model.