Na polskiej kinematografii nie pozostawiam zazwyczaj raczej suchej nitki. Bo na czym tu zostawiać. Wszelkie hity, które są warte czegokolwiek datują się na dobrą dekadę lub więcej wstecz. Ok, nie jest tak, że nie powstaje nic, ale sa to filmy mega niszowe. Niszowe kino holenderskie o wyższości szklanki wody nad szklanką oleju też pewnie ma powodzenie. Ale mi też nie o takie filmy chodzi. Chodzi mi o filmy które po prostu zajebiście się ogląda. Nie uświadczam.
Nie uświadczam ani na dużym ekranie, ani jeśli chodzi o seriale. Dopiero co powiesiłem psy na “Naznaczonym” – naczelnym polskim gównie ostatnich lat (swoja drogą dziwię się, że aż tylu znajomych ten film broni). Polskie kino głównie kręci filmy o nieszczęśliwej miłości z Rubikiem w tle. “Dlaczego nie”, “Dlaczego tak”, “Kocham cię jutro”. W sumie dość prosty skrypt mógłby zająć się generacją tytułów. Bieda.
Ale jest jeden jasny punkt na naszym nieboskłonie. Ok – nie wiem czy jedyny, ale ten świeci tak jasno, że przysłania mi wszystko inne. To “Pitbull”. Na serial trafiłem zupełnie przypadkiem, w TV, jakiś czas temu. I od pierwszej chwili zostałem zauroczony. Totalnie.
Polskie seriale kryminalne kojarzą się z mocno już vintagowym 07, czy wypucowanymi do bólu “Kryminalnymi”. Jest jeszcze dobra swego czasu “Ekstradycja” – ale bez szaleństw. Pitbull jest inny. Jest po prostu zajebisty. I to we wszystkim.
Po pierwsze jest brudny. Jest brudny jak “21 gram” w porównaniu do “Beverly Hills 90210”. Nie ma ani komisarza Halskiego, ani tym bardziej komisarza Zawady. Są biedni, ledwo opłacani policjanci, którzy nie są jednoznacznie dobrzy ani źli. Mają realne dylematy nad którymi człowiek rzeczywiście się zastanawia. Akcja nie jest prosta jak w amerykańskich filmach (nie da się tego filmu oglądać z laptopem), ale nie jest tak skomplikowana jak w niektórych polskich filmach (rozumiesz połowę po 10tym razie). Jest w sam raz.
Po drugie wspaniała obsada aktorska. Rzeczywiście świetnie grająca. Jest Andrzej Grabowski – jeśli ktoś jeszcze po “Kiepskich” się do niego nie przekonał to chyba teraz jest czas na to aby to zrobić. Jest Dorociński, który – choć wiele osób w to wątpi – dla mnie jest świetnym aktorem. W pierwszym sezonie jest Gajos, o którym chyba nic pisać nie muszę. Jest Weronika Rosati, o której pisać nie będę bo to dla mnie najładniejsza polska aktorka :) Jest Piotr Pręgowski (słynny “procium pan” ze Zmienników, lub ten co go wyrolowali w barze w “Misiu”) grający detektywa Ostrowskiego, parodię Rutkowskiego.
No właśnie. Po trzecie całość kręcona jest na faktach. “Autentycznych” ;) Może niektórych to nie rusza, ale dla mnie ma sporą wartość – przypominam sobie różne głośne sprawy podczas oglądania tego serialu. Patryk Vega inspirował się materiałami które kręcił do filmu dokumentalnego.
I po czwarte – “it’s all about the details, Freckles” jak to mawia Sawyer z LOST. Kamera – ZAJEBISTA. Muzyka – tak świetna, że aż człowiek nie chce wierzyć, że to polski serial. Surrealistyczny chillout niejakiego Luki w połączeniu z realiami czasem rodem z PRL stanowi połączenie rodem z kuchni Fusion katarzyny Figury. Postprodukcja – wypas. Całość lekko zabarwiona na żółto, niczym stara taśma ORWO. Pasuje to także do wspomnianych motywów policyjnych rodem z PRL (choć w serialu XXI wiek, to wiadomo że w policji tak szybko się nie zmienia).
Oprawa graficzna – intro – wypaśny vintage.
O dialogach nawet nie wspomnę bo są po prostu nieziemskie. Autorzy dialogów większości PL filmów mogliby buty czyścić tym co tworzyli Pitbulla.
Słowem – jeśli ktoś jeszcze nie widział tego serialu to czas to nadrobić. Serio. A jeśli jeszcze nie przekonałem, to polecam jedną z moich ulubionych scen.
http://www.youtube.com/watch?v=u9guSWUwg9o
Ja własnie oglądam wszystkie 3 sezony od początku :) A więc do Rapid…. eee do Empiku! :D