Dziś przepis bajecznie prosty, a w sam raz nadający się do zapobiegania szalejącej grypie – z racji użycia dużej ilości czosnku. W ogóle moja kuchnia jest w dużej mierze anty-wampirowa, więc jeśli ktoś cosnku nie lubi, to wiele smakołyków tu dla siebie nie znajdzie :)
Tak na marginesie to drugi przepis który udało mi się opanować – przywiózł go kiedyś Dziadek, z delegacji do Czechosłowacji. Pastę tę przyrządzałem sobie bardzo często kiedy musiałem sam robić śniadanie :)
Składniki:
- żółty ser*
- śmietana
- czosnek
* w tym wypadku naprawdę można eksperymentować z każdym dostępnym w Polsce serem – no może za wyjątkiem parmezanu :)


Ser trzemy na tarce (chyba że tak jak ja kupiliśmy już starty). Wciskamy czosnek – tu nie podaję ilości, każdy musi dopasować ją do swojego smaku. Zbyt hardkorowe ilości mogą być rzeczywiście niszczące, ale z drugiej strony zdrowe :D Dodajmy śmietanę – nie za dużo, całość po wymieszaniu powinna mieć konsystencję pasty.
Pastę mieszamy widelcem i dolewamy śmietany – jeśli potrzeba. Sól i pieprz do smaku.
Pastę można jeść widelcem, chociaż najlepiej sprawdza się na kanapkach. Aha, zapomniałbym. Najlepiej jeśli jedzą ją wszyscy domownicy. Najlepiej nie iść później w gości, ani takowych nie przyjmować. Nie pomaga mycie zębów, ani nawet Listerine. You have been warned! Smacznego :)