Wszelkie rozmowy o zmianach pokoleniowych zazwyczaj trafiają na dwa typy reakcji, które skutecznie zabijają dyskusję. Pierwsza to przesadny krytycyzm i podejście “kiedyś było lepiej”. To dość normalne u ludzi praktycznie w każdym wieku, prawdę mówiąc nawet nastolatki często narzekają, że coś nie jest już takie jak kiedyś. A ludzie dorośli od zarania dziejów narzekają na młodsze pokolenia. Gdyby wszystko co mówią było prawdziwe, pewnie ludzkość dawno przestałaby istnieć zjedzona przez rozpasanie, brak manier i wszystko co najgorsze.
Drugie podejście to niestety wyolbrzymione zdanie, które zaprezentowałem przed chwilą. “Oj takie tam narzekanie starych dziadków, wszystko jest super.” No więc nie do końca. Choć ludzkość rzeczywiście – wbrew temu co niektórzy mówią – nie jest na skraju upadku, to wiele spraw zmienia się i słabo jest trochę tego nie zauważać. Ja – jak w w większości spraw – staram się właśnie myśleć tutaj złotym środkiem i próbować nie oceniać pewnych zachowań dzieciaków, czy nastolatków z punktu widzenia gościa wychowanego w latach 90. Mimo to zauważam wiele zjawisk – czasem trudno mi ocenić, czy dobrych, czy złych.
Internet właśnie obiega kolejny “szokujący” film. To zrzut nagrań ze Snapa, na których dwie nastolatki chwalą się tym, że wbiły się do autobusu pewnego zespołu i uprawiały z jego członkami (nomen omen) dziki seks. Całość była dla niektórych tak szokująca, że dopatrywali się oni w tym kampanii społecznej, czy innego szokującego naumyślnie przekazu. Wygląda na to, że nagranie jest prawdziwe. Czy to rzeczywiście dowód na zeszmacenie się i zezwierzęcenie tego pokolenia, jak niektórzy zdawali się zauważać w komentarzach? No nie, zupełnie nie.
Ja wiem, że każdy twierdzi, że za jego czasów to tylko biegało się po łące, zrywało kwiatki i mówiło KOCHAM CIĘ hasając między żuczkami i biedronkami. Wesoło dmuchało dmuchawce, zajadało pieczone udka z kurczaka na pikniku i wracało do domu przed 22.00. No więc nie.
Seks z członkami znanych zespołów i innych gwiazd, grouppies i inne tego typu zjawiska są tak stare, że jest całkiem prawdopodobne, że robiły to koleżanki waszych matek. A może nawet babć. Tak, Mick Jagger i jego koledzy z Rolling Stones nie puszczali wianków na rzece ze swoimi fankami, tylko dokonywali regularnego, hurtowego rżnięcia. W moim liceum – a był to początek lat 90 – też odchodziły różnego rodzaju ekscesy, czy zakłady “który pierwszy”. Ba, w óśmej klasie podstawówki odbyła się pewne impreza o dość mocnym zabarwieniu seksualnym (na której z racji mojego ówczesnego nerdostwa mnie nie było, ale to inna sprawa). Poprzednie stulecia również obfitowały w tego typu wydarzenia, a podejście do różnych tematów zmieniało się falami.
Owszem, trudno nie zauważyć pewnego wyuzdania w porównaniu z latami choćby 90. Otwartości w mówieniu o pewnych sprawach, szczególnie przez dziewczyny. Pewnej wulgaryzacji choćby w warstwie słów piosenek, społecznego przyzwolenia na przeklinanie. Ale to zupełnie inny (choć bardzo ciekawy) temat, na zupełnie inną dyskusję. Dziś chciałbym zwrócić uwagę na co innego.
Z pełną stanowczością mogą powiedzieć czego nie było. Nie było możliwości nagrywania tego wszystkiego. A to… a to zmienia wszystko.
Historie z imprez, wypowiedzi po nich, czy w trakcie nich istnieją tylko w naszych głowach. W legendach, które powtarzamy do tej pry przy piwie z kolegami, które może kiedyś będziemy opowiadać naszym dzieciom, aby pokazać im, że kiedyś tez byliśmy kozakami. Ocenzurowane, czasem ubarwione. Nieszkodliwe. Dziś natomiast tak wiele rzeczy jest uwieczniane na komórkach, że zastanawiam się co może wydarzyć się z tym za 10, 20 czy 30 lat? W internecie nic nie ginie.
Owszem, internet szybko zapomina. Często powtarzam, że zmiana dokonała się w ciągu ostatniej dekady. Jozin z Bazin i Jestem Hardkorem, czy Forfiter jako video memy funkcjonowały w świadomości dość długo. Dziś wszystko żyje kilka dni, może miesiąc. Ale to wszystko zostaje. Na serwerach, w archiwach. I może być wyciągnięte w przyszłości.
Nastolatki będą nastolatkami. Studenci studentami. Trudno oczekiwać od nich bardzo poważnego i rozważnego podejścia do życia. Ale co gdy zostaną rodzicami, menedżerami, nauczycielami, a może prezydentami? Co powie owa koleżanka swojemu dziecku, które spyta “Mamo, dlaczego puściłaś się z jakimiś kolesiami w autokarze i wszystkim o tym mówiłaś? A mi każesz wcześnie wychodzić z imprez?” Przerażają mnie tysiące, chociaż pewnie setki tysięcy porno amatorek, które w filmach publicznie dostępnych w sieci robią loda, ujeżdżają penisy i są ochlapywane spermą. Tak, prostytutki istniały od zawsze, aktorki porno od dekad, ale przecież to nie są wszystko osoby, które świadomie i przez całe życie będą podążały tą drogą. Przecież w sieci dostępne są zyliony filmów, gdzie młode dziewczyny, bez żadnej żenady, na pełnych zbliżeniach twarzy i nie tylko, pokazują dokładnie wszystko co mają. Zastanawiam się – co pomyśli dziecko takiej osoby, gdy kiedyś zobaczy swoją mamę za młodu, z twarzą pokrytą spermą. Filmiki z kibli na imprezach, z wakacji. Przecież to nie są jakieś pojedyncze przypadki.
Ja wierzę w ludzkość – wychodziła nie z takich opresji. Nie jestem też freakiem, który boi się wrzucać cokolwiek do sieci, bo inni się dowiedzą jaki mam kolor tapety w salonie (serio ktoś kiedyś zrobił mi taki zarzut). I choć wiem, że mój apel to pewnie głos wołającego na puszczy, ale może do kogoś to trafi? Szanujcie się, szczególnie w momentach, gdy coś jest uwieczniane. Chłopak, który nagrywa seks z tobą, może nie będzie twoim chłopakiem już za pół roku. I uwierz mi, nie skasuje tego filmiku. Treści ze snapa wcale nie znikną. Żadne treści nie znikną.
I choć to może być trudne, to spróbuj mimo wszystko wyobrazić sobie, że w przyszłości zostajesz panią nauczycielką, a twoi uczniowie wyciągają z czeluści internetu filmik na którym dziarsko uprawiasz seks albo o nim opowiadasz.
Sorry, takie mamy czasy.