Siedzę w pociągu i patrząc przez mijające za wynurzające się za oknem krajobrazy, powoli składam w całość myśli dnia wczorajszego. Pobudkę, świadomość tego co się stało, potem nerwowe odświeżanie portali informacyjnych. Wypytywanie znajomych lekarzy i ratowników medycznych, w końcu informacje od znajomego, że Paweł Adamowicz przegrał ostatnią walkę. Wyparcie, oczekiwanie na oficjalne informacje, w końcu pojawienie się czarnobiałych zdjęć i dat. Rozpacz, bezsilność, wybuch emocji.
Istnieje wiele umiejętności, których nie posiadam, których zazdroszczę innym ludziom. Ale z jednej jestem wyjątkowo dumny – to umiejętność wyjścia ze swojego punktu widzenia i spojrzenia na pewne zjawiska szerzej. Wczucia się w drugą stronę i spojrzenia jej oczami. Wyciągania wniosków z cudzych błędów, nawet jeśli do porównania potrzebne jest odwrócenie biegunów. I nie myl tego z symetryzmem – jego nie akceptuję. Symetryzm to pozorna umiejętność porównywania zjawisk zapominająca o tym, że wektory oprócz kierunku i zwrotu posiadają także wartość. Prawda nie zawsze leży po środku, leży tam gdzie leży. Ale tam gdzie leży, a nie tam gdzie chcielibyśmy, żeby leżała, bo to pasuje do naszej narracji. I jak bardzo byśmy tego nie chcieli, przesuwanie jej, albo wyobrażanie sobie jej położenia będzie tylko tworzeniem nowej rzeczywistości.
Śmierć Pawła Adamowicza jest olbrzymią tragedią. Tragedią jest oczywiście śmierć każdego człowieka i nie chcę tego nigdy wartościować, ale ta śmierć była symboliczna z wielu względów. Z takich, że zginął on, ugodzony nożem w serce. Z takich, że wydarzyło się to na imprezie, której symbolem jest serce. Imprezie służącej pomaganiu innym, radosnym jednoczeniu się w imię wyższego dobra, a jednocześnie tak znienawidzonej. Z takich, że był człowiekiem, który głosił to, co głosił. I w końcu z takich, że wydarzyło się to w czasach w których nienawiść wylewa się zewsząd, zieje z każdego zakątka internetu. Dlatego w głowie od razu budują się całe schematy – śmierć spowodował PiS pozwalając na tak dużą nienawiść. Śmierć spowodowała właśnie ta nienawiść rodząca się w ostatnich latach. STOP. Czy na pewno?
Pamiętasz Smoleńsk? Wtedy też wszystko układało się w jedną całość. Wtedy też zaczęły powstawać rozmaite teorie, które żyją po dziś. Wtedy też tak duża część Polaków, pod wpływem emocji, uległa mitowi, bo my te mity tak bardzo lubimy. Wtedy też od razu pojawiły się oskarżenia wobec rządzących, że to bezpośrednio ICH wina.
Ja oczywiście emocjom wtedy uległem, bo trudno było im nie ulegać, ale przez następne lata – jak pewnie znakomita większość z Was – z dystansem patrzyłem na wszystkich wyznawców teorii zamachu i “obrońców krzyża”.
Tym razem doskonale wiemy, że to był zamach. Ale czy był to zamach za który rzeczywiście odpowiedzialne są obecne władze? Czy to nakręcająca się spirala nienawiści pchnęła więźnia Stefana ku scenie z nożem w ręku? Czy krzyczał on do mikrofonu, że jest wojownikiem z lewactwem, albo wrogami Ojczyzny? Gdyby tak było, nie miałbym żadnych wątpliwości.
Ale nie krzyczał.
To samo, gdy muzułmańscy ekstremiści dokonywali kolejnych zamachów w Europie. Gdy prawa strona krzyczała “WIDZICIE CO SIĘ DZIEJE?!” my spokojnie tłumaczyliśmy, że nie ma co rozciągać tego na cały świat muzułmański bo to (często chory psychicznie i sfrustrowany) zamachowiec dokonał danego mordu, a nie wielkie macki próbujące zniszczyć cywilizację łacińską. A jeśli nawet ktoś więcej, to na pewno nie wszyscy muzułmanie są za to odpowiedzialni. Prawda?
Tak, w mojej głowie pojawiają się od razu pytania. Nie wszystko gra. Dlaczego akurat prezydenta miasta? Dlaczego to PO została obwiniona? Dlaczego zabójstwo za “niewinne wsadzenie do więzienia”, skoro wina obrabowania banków była oczywista, udowodniona, a sprawca się przyznał?
Ale wtedy wychodzi ze mnie ten drugi ja, siada na przeciwko mnie i mówi do mnie spokojnie “Po Smoleńsku też było dużo pytań i mało odpowiedzi. I też wszystko układało się w logiczną całość”. Bo tak było. Bo zawsze układamy w głowie wszystko tak, by pasowało do naszych teorii.
Być może. Być może rzeczywiście nakręcanie się spirali nienawiści było iskrą zapalną w głowie tego – prawdopodobnie chorego umysłowo człowieka. Ale równie dobrze mord dokonany przez schizofrenika mógł wydarzyć się w każdej innej epoce, za każdej innej władzy. Być może nawet za zamachem stał ktoś inny – tak trudno wyobrazić sobie, że reką tego szaleńca kierował ktoś ze wschodu? Że to Putin chciał zadać kolejny cios w serce Polski, rozegrać kolejną fazę wojny na odległość? Wait, Putin? Czym ta teoria będzie różniła się od teorii zamachów smoleńskich?
Nienawiść w sieci i życiu publicznym JEST faktem. Pisałem o tym wczoraj, nawet pod postami o ataku na Pawła Adamowicza w komentarzach wylało się szambo. Pawłowicz jak zwykle wzniosła się na niziny i napisała, co napisała. Tak, trzeba z nienawiścią walczyć, trzeba ją piętnować, trzeba pokazać młodemu pokoleniu, że jest złem. Może ta śmierć – wynikła także z nienawiści – pomoże nam jako Polakom zrozumieć do czego to prowadzi? Ale na Boga, bezpośrednie obwinianie Jarosława Kaczyńskiego i PiS za tę śmierć nie różni się w mojej ocenie niczym od obwiniania Donalda Tuska i PO za katastrofę smoleńską. Rozumiem zbiorowe marsze, rozumiem potrzebę przeciwdziałania nienawiści, ale nie ulegajmy niesprawdzonym teoriom i nie naginajmy faktów do swoich potrzeb. Bo to nigdy nie jest dobre.
Tym bardziej, że choć ja też mam wrażenie, że więcej nietolerancji i nienawiści jest po prawej, konserwatywnej stronie, to nie wybielajmy liberałów. Wejdźcie w komentarze na stronach KOD-u i okolicy, poczytajcie ile razy tam padają sformułowania w stylu “dajcie mi adres tego szmaciarza”. Ile w wielkomiejskich liberałach pogardy wobec dołów społecznych, wobec “brajanów i dżesik – nierobów żyjących za pińcet plus”. Tak, żyjemy w czasach pogardy.
Chciałbym, aby śmierć Pawła nie poszła na marne, przyczyniła się do jakiegoś otrzeźwienia w narodzie, do ostrego zwrócenia się przeciwko nienawiści, ale jednocześnie część mnie buntuje się, gdy odruchowo chcę zrobić z niego męczennika i stworzyć mit jego śmierci. Bo całkiem prawdopodobne jest to, że była to po prostu śmierć z rąk chorego szaleńca. I choć porównania z Narutowiczem same przychodzą do głowy, choć wersety wiersza Juliana Tuwima same wyskakują przed oczami, to chcę być lepszy od ludu wyznającego religię smoleńską. I Wam też to radzę.
Przeciwdziałajmy nienawiści. Ale nie twórzmy w głowie teorii spiskowych. I nie naginajmy rzeczywistości.