Już w niedzielę wybory, a już za 3 godziny anachronizm z czasów przedinternetowych, czyli cisza wyborcza. Czas więc skrobnąć kilka słów na temat tego na kogo warto głosować w nadchodzących wyborach parlamentarnych. Oczywiście zupełnie subiektywnie.
Koniec POPiSywania się.
Jeśli cokolwiek jest dla mnie jasne, to fakt, że żadna z tych partii nie dostanie ode mnie głosu. I nie chcę słuchać znowu gadania w stylu “mniejsze zło” itp. Słuchajcie sprawa jest jasna – na 99,9% wygra PO lub PiS. Nie wiem co musiałoby się zdarzyć, by było inaczej. Sondaże nigdy AŻ tak się nie mylą. Natomiast ja obstawiam, że wygra PiS. Tak właśnie będzie i na serio mój głos, czy twój głos tego nie zmienią. Tak, wiem, wiem “gdyby każdy tak pomyślał to…”. A gdyby każdy przyniósł jeden kamień na łąkę, to zbudowalibyśmy zamek. Ale nie przyniesiemy. Więc powiem krótko – głosuj sercem i przekonaniami. Tym bardziej, że naprawdę na twój głos liczą partie małe, które powinny dostać się do parlamentu. To będzie jakaś zmiana.
PO się skończyło. I nawet nie chodzi mi o to, że nic nie zrobiło, bo zrobiło, dużo zrobiło. O wiele więcej niż PiS, o którym za chwilę. Natomiast równocześnie nie spełniło większości obietnic, pozwalało na różne smrody i przekręty, krótko mówiąc rozpanoszyło się straszliwie. PO jest kompletnie bezideowe, rozlazłe jak stara krowa – skoro są tam osoby o poglądach dość lewicowych i jednocześnie jakaś kretynka pisząca na plakatach “czarne burgery tak, uchodźcy nie” to ja nie mam pytań. A już najgorzej o PO świadczy to, że oni nie mają zupełnie pojęcia dlaczego totalnie przegrali wybory prezydenckie, to co robili potem, te żałosne próby ratowania własnego tyłka, upewniły mnie w tym, że czas na zmianę.
PiS to dla mnie synonim wszystkiego co zaściankowe i obciachowe w polskiej polityce i nie tylko. To taka polskość małomiasteczkowa, butna, zakompleksiona. Polskość januszowa, która podnieca się głównie tym co było, a nie tym co będzie. Polskość, która trzyma w ręku płytę paździerzową pomalowaną tanią farbą na złoto i krzyczy, że to złoto. To nakazowy patriotyzm gospodarczy, to rozgrzebywanie Smoleńska, to różnego rodzaju mity i uprzedzenia. To chory Kaczyński i Macierewicz. To ludzie z manią prześladowczą, którzy już raz pokazali, że nic konkretnego (poza klimatami capstrzykowo-zniczowymi) zrobić nie potrafią. Ja to dobrze pamiętam i nie dam sobie wmówić, że “białe jest białe, a czarne jest czarne”. Natomiast to nas czeka i warto się na to przygotować. Tragedii nie będzie, uciekać z kraju nie trzeba, ale będzie znowu ileś kroków wstecz. Zaścianek 100% – dla mnie PiS to właśnie taki szlachciura który wychodzi karmić kury i myśli, że jest magnatem. No fuckin’ way.
Kukiz i Korwin, czyli prawie KKK
Korwin (na którego kiedyś głosowałem, ale to było liceum i wtedy świat wydawał mi się właśnie tak prosty jak on to opisuje) to klasyczny ekstremista, który odleciał w kosmos dawno temu. Nie ma na świecie żadnego kraju, który potwierdzałby jego teorie, a prostota, jeśli nie prostactwo jego różnego rodzaju modeli świata to chyba powód dla którego jest idolem gimbazy. Bo te teorie są tak bardzo oderwane od rzeczywistości i nie uwzględniają tak wielu czynników, że właściwie nie wiedziałbym gdzie zacząć. Nastolatki go uwielbiają, bo jest głośny, bo jest inny, bo lubi werbalnie “przypieprzyć”. Zresztą jak można słuchać gościa, który deklaruje prawicowe wartości i jednocześnie ma dzieciaka na boku, wcale się z tym nie kryjąc. No nie, nie rozwijajmy tego tematu. Chorość.
Kukiz to w ogóle taka bieda-wersja Ruchu Oburzonych. Czyli Ruch Wkurwionych. Pralka automatyczna ma więcej elementów programu niż on – jeśli chce się coś rozpieprzyć, to trzeba mieć też jakiś sensowny pomysł co dać w zamian. Tymczasem w zamian dostajemy jakąś zbieraninę nieznanych ludzi, zero programu, jakieś emocjonalne wystąpienia samego lidera, wybuchy, wyjścia ze studia, rany, panie artysta – na scenę, śpiewać, a nie politykę robić.
Sojusz Lewicy Niezatapialnej
Make Life Harder pięknie opisało tę kolejną próbę postkomunistów na utrzymanie się na powierzchni – że to mieszanka gówna i styropianu. Ile razy nie spuszczasz wody, i tak się nie udaje. I to jest piękne.
Ja bardzo, bardzo pragnę lewicy w Polsce. Nie dlatego, że mam lewicowe poglądy. Dlatego, że ta równowaga zawsze robi dobrze. Ale o tym napiszę później. SLD to dla mnie żadna lewica. To bananowa lewica zajeżdżająca na demonstrację Jaguarami. To nadal te same gęby pamiętające jeszcze KC PZPR i Miller jest tego idealnym przykładem. Mieli tyle szans na zmiany, na wprowadzenie młodych i ciągle te same gęby wracały na górę. Niech giną, niech odejdą, koniec, na serio. Ile można.
PSL
Umówmy się tak, że nie napiszę tu nic. Dobra? Bo szkoda mi zużywać klawiaturę.
Półfinał, czyli krótko o lewicy i prawicy
Dochodzimy więc do finału tej rozgrywki, do miejsca w którym przyglądamy się dwóm nowym zawodnikom. Trzymam kciuki na obie partie od samego początku, z dwóch powodów. Po pierwsze są dość określone ideowo, po drugie jako jedyne dają szansę na rozsądną zmianę. Najlepiej we dwójkę. Dlaczego?
Pozwolisz czytelniku, że teraz zrobię krótką dygresję na temat lewicy i prawicy. Szkoda, że nie napisałem jeszcze notki do której szykuję się od dłuższego czasu, czyli opisania dlaczego skręciłem w lewo i jestem swego rodzaju centrystą- agnostykiem, bo mógłbym tam zalinkować. Ale postaram się teraz streścić moje główne myśli.
Poglądy możemy w dość prosty sposób opisać dwiema osiami. Oś wartości (z jednej strony konserwatyści, z drugiej liberalizm obyczajowy) oraz oś gospodarcza (z jednej strony socjaldemokracja z drugiej liberalizm gospodarczy). Zapomnijmy o pierwszej osi. Moje poglądy pewnie znacie, a jak nie to w skrócie je wyłuszczę – tak, jestem dość liberalny obyczajowo. Nie mam nic do osób o odmiennej orientacji seksualnej, do osób o innym kolorze skóry, czy pochodzeniu. Uważam (choć jestem katolikiem), że kościół powinien być totalnie rozdzielony od państwa. I tak dalej. Jeśli jesteś na drugim biegunie to pewnie tu i tak nie pogadamy, bo nie przekonam cię ot tak w jednym paragrafie do zmiany światopoglądu. Pomówmy więc o gospodarce.
I teraz UWAGA. Może być to szokiem dla niektórych. Nikt nie udowodnił jeszcze które podejście gospodarcze jest jednoznacznie lepsze.
Serio.
Spory toczą się od dawna, toczą je wielcy ekonomiści (choćby spór Friedmana i Freemana), dlatego śmieszy mnie, totalnie śmieszy mnie jak jakiś gimbus, który ma problemy z pierwiastkiem trzeciego stopnia i geografią świata, wyraża swoje święte przekonanie, że “na pewno niewidzialna ręka rynku, lewki to zło”. Serio, chłopcze? Tegie mózgi od dekad spierają się na tym polu, a ty już WIESZ? Jesteś pewien? Powiedz mi, skąd ta wiedza?
Ja nie wiem. Serio, nie wiem. Jestem po środku, ale nie w zdefiniowanym jasno punkcie, tylko w pewnym obszarze. Ciągle słucham jednej i drugiej strony, ciągle wyciągam wnioski. Bo obie strony mają dla mnie po części rację. Ale jakie to strony?
Podejście, które nazwiemy tradycyjnym, liberalnym gospodarczo, zakłada, że każdy ma tyle ile sobie wypracuje. Jesteś biedny, bo mało robisz, gdybyś wziął się w garść, byłbyś bogaty. Oczywiście upraszczam na potrzeby tego tekstu, ale na ekstremach tak to wygląda. Niskie podatki, państwo się nie miesza.
Podejście socjalistyczne, czy też socjaldemokratyczne, czy też opiekuńcze (nie spierajmy się plz o nazwy) ma nieco inną definicję sprawiedliwości społecznej. I ono rzeczywiście jest poniekąd słuszne, bo od kiedy istnieje świat, nie jest tak, że ludzie, którzy posiadają, mają wszystko dzięki swojej ciężkiej pracy. To model cholernie uproszczony. Wiele zawdzięczamy szczęściu, układom, wychowaniu, dobremu urodzeniu, itp. To naprawdę olbrzymi skrót, ale w skrócie – chodzi o to, by te szanse wyrównać. I znowu – od prostych działań po ekstremum czyli czysty “robinhoodyzm” – zabieranie bogatym i dawanie biednym.
I znowu jeden wtręt – nazywanie wszelkich lewicowych działań “komuchami” i “lewactwem” to naprawdę kretyńskie, gimbazjalne myślenie. Człowieku, czy ty w ogóle wiesz co to komunizm, czy wiesz, że ustrój który panował w Polsce miał dość mało wspólnego z tym opisanym przez Marksa i Engelsa? Czy wiesz, że Solidarność w 1980 roku tak naprawdę nie chciała kapitalizmu, a właśnie komunizm w czystej postaci? Chciała odzyskania kontroli fabryk przez pracowników? To wszystko nie jest tak cholernie proste jak w amerykańskich filmach gdzie są dobrzy Amerykanie i źli Rosjanie komuniści. Serio. Czas dorosnąć i przyjrzeć się doktrynom politycznym, a nie bawić się w bajkę dla dzieci z DOBRYMI i ZŁYMI.
A więc ja jestem – jak już mówiłem – gdzieś w środku tej stawki. Zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że to, że jestem w 5% najbogatszych Polaków to nie tylko zasługa mojej ciężkiej pracy. To moje wychowanie to urodzenie się w dobrym miejscu i wiele innych czynników losowych. I wtedy część poglądów partii lewicowych wydaje mi się bliska. Tak, zależy mi na zmniejszeniu rozwarstwienia. Z wielu powodów. Po pierwsze humanitarnych, po drugie wiem, że duże różnice powodują tarcia społeczne.
Wiem też, że biznes puszczony zupełnie samopas po prostu będzie wykorzystywał ludzi. Niestety. Biznes kieruje się chęcią zysku i nie wprowadzi sam z siebie dłuższych urlopów wypoczynkowych, czy macierzyńskich. To utopia. Nie polepszy praw pracownika i tak dalej. Bo nie jest to w jego interesie. To jak z operatorami telefonii komórkowej – dopóki nie wzięto ich za ryj i nie kazano zmniejszyć cen roamingowych, to były one cholernie wysokie. BO TAK. Więc tak, potrzeba jest siła lewicowa, która będzie o to walczyła.
Z drugiej strony dobrze wiem, że pokazywanie przykładów krajów z wysokim socjalem to często demagogia. Te kraje rozdają, bo mają CO rozdawać. Bo takie Niemcy mają cholernie dobrą gospodarkę. A ona sama się nie nakręci. Dlatego potrzebuję partii, która nie będzie rzucała kłód pod nogi biznesowi, tylko będzie mu pomagała. Większość firm w Polsce, to nie są wielkie korporacje wysysające życie z pracowników, tylko małe firmy walczące z ZUS-em, Urzędem Skarbowym i tysiącem innych bzdur. Nie do końca wierzę też w efektywność zarządzanych państwowo tworów. Brak konkurencji i nadzoru prywatnego często powoduje, że przestają być one efektywne. W takich tworach mogą odnaleźć się tylko prawdziwi społecznicy i ludzie z misją, a ich zawsze będzie mało. Chociaż są przykłady w innych krajach, że może to działać.
Wierzę więc w równowagę obu sił. Chciałbym państwa z silną własnością prywatną, ale odpowiednio kontrolowaną przez państwo. Tam, gdzie trzeba. Przykładem niech będą choćby reklamy wielkopowierzchniowe. Gdyby państwo (czy miasto) się nie wtrąciło, to calutkie miasto zostałoby nimi zasrane. Ja tego nie chcę. Społeczność to coś więcej niż suma wartości prywatnych.
Finał: .Nowoczesna i Partia Razem
I właśnie te dwie partie są dla mnie takimi siłami. Partia Razem to lewica, wreszcie lewica wolna od starych, komunistycznych, leśnych dziadków. Lewica ideowa. Dla mnie trochę zbyt bardzo odjechana i nierealistyczna, ale lewica ma to do siebie, że często buja w chmurach :) Część propozycji tej partii wydaje mi się absurdalna. Ale znowu – nie dajmy się wtłoczyć w prostackie myślenie. Choćby takie jak “państwowe firmy nie mają racji bytu!”. No bzdura nieco. A francuski SNCF? Chyba lepiej sobie radzi od polskiego, prywatnego PKP, a raczej miliona spółek w stylu “PKP – Zarządzanie Daszkami Na Peronach”. Jest wiele innych przykładów dobrze zarządzanych przedsiębiorstw państwowych.
Razem pojechała też grubo jeśli chodzi o podatki – ja mógłbym płacić je wyższe, gdybym wiedział, że coś z nich będę miał (jak w Szwecji), ale teraz wiem, że ta nadwyżka będzie zeżarta przez administrację. Sorry, nie. Poza tym na serio wiara w to, że jakiś milioner będzie płacił 75% podatku i nie ucieknie do innego kraju, to naiwność na poziomie przedszkola. No błagam.
.Nowoczesna za to, to podejście dość liberalne gospodarczo. To partia, która mówi głównie o gospodarce i to moim zdaniem jest obecnie potrzebne. Ściera się oczywiście ideowo z Razem, ale właśnie takiej dyskusji Polska potrzebuje! Dlatego obie partie to moi faworyci. Nie chcę pierdzielenia o Smoleńsku, o ośmiorniczkach, o innych bzdurach. Chciałbym dyskusji o systemie podatkowym, o wielu innych sprawach. Merytorycznie. Też nie zgadzam się ze wszystkim co głoszą, są dla mnie momentami zbyt liberalni gospodarczo w swoich poglądach, ale to właśnie sa partie, które chciałbym zobaczyć w Sejmie.
A więc jeśli masz poglądy liberalne gospodarczo – zagłosuj na Nowoczesną. Jeśli bardziej socjaldemokratyczne – na Razem. Ja jestem pomiędzy nimi i moją tajemnicą będzie co w końcu wybiorę. Czas na zmiany, ale zmiany niosące coś konkretnego i realnego. Nie zmiany dla zmiany, czy rozpieprzenia wszystkiego.
Przy okazji jeszcze jedno. “Ignorancja częściej jest przyczyną pewności siebie, niż wiedza”. Tak ujął to Karol Darwin. Świat jest dość skomplikowany (o dziwo) i na serio jeśli ślepo wierzysz w tylko jedno rozwiązanie, to albo jesteś cholernie inteligentny i przeczytałeś wszystko co się dało na dany temat, albo jesteś głupcem. Obstawiam raczej to drugie.
Wątp. Zadawaj pytania. Zastanawiaj się. Słuchaj mądrzejszych. A mimo to, raczej nie znajdziesz jednej odpowiedzi. To nie bajka dla dzieci.