A więc mamy wyniki. Witamy w IV Rzecz… No dobra. Bez jaj. Mam nadzieję, że PiS 2015 będzie inny od tego sprzed dekady. Ciekawy jestem bardzo jak to się wszystko rozegra. Jest prezydent, jest premier. Jest większość parlamentarna, co jest dość niebywałe – po raz pierwszy po 1989 roku. Jest pole do działania. Nie czekam oczywiście na sprawy według mnie totalnie niekorzystne, jak choćby zmiana konstytucji, czy głęboki mariaż kościo… Ojca Rydzyka i państwa, ale jestem ciekaw realizacji innych propozycji, według mnie nierealnych finansowo. Jestem też ciekaw czy znowu będziemy pośmiewiskiem, bo choć dzieciaki tego nie pamiętają, to pewne kwestie Fotygi, czy innych osób były tak żenujące, że pomyłki Wielkiego Łowczego to przy tym naprawdę pikuś.
Sprawdźcie wreszcie wrak (tylko nie wywołujcie wojny z Rosją, ok?), powsadzajcie wszystkich aferzystów i cały UKŁAD, jedzcie bigos i kiełbasę (białą!) zamiast ośmiorniczek i tak dalej. Do boju! Czekamy :)
Mnie natomiast jak zwykle ciekawiło bardziej to co działo się wokół wyborów i na tym chciałbym trochę się zatrzymać. Bo, że politycy to klasa, która ciągnie w większości do koryta, to wiem i to nic nowego. Na tym polega niestety polityka. Na utrzymaniu się jak najdłużej, jak jeździec na byku. Natomiast od pewnego czasu obserwuję mnóstwo idiotyzmów. Może one zawsze istniały, ale po prostu znowu obracałem się wśród innych osób?
Tak czy inaczej, jak zwykle na początku – z racji tego że będę trochę bronił pewnych lewicowych partii i postulatów – muszę jasno, wyraźnie i drukowanymi uprzedzić polityczną gimbazę w postaci kucopatryjotów, którzy przyszli mi nakleić karteczki z napisem LEWAK, że to nie tak. Nie, nie głosowałem na RAZEM. A już na pewno nie na ZLEW. Pisałem w poprzedniej notce dlaczego uważam, że lewica musi istnieć (i to trochę rozwinę), ale głosowałem na .Nowoczesną. To taki trudny twór dla poniektórych, bo choć gospodarczo jest dość liberalny, to obyczajowo też. Ale o tym za chwilę.
A więc notka nie będzie zupełnie o PiS. Ta partia jest dla mnie światopoglądowo zupełnie obca i paździerzowa, reprezentuje zaścian umysłowy i machanie szabelką. Gospodarczo nie jest ani lewicowa, ani prawicowa, tylko demagogiczna. Chcę trochę napisać o pojmowaniu pojęcia “lewica” i partii lewicowych w Polsce, szczególnie przez młodych ludzi.
“Zabicie lewicy przez RAZEM”
Na początku wezmę na klatę szerowany jak zwykle ochoczo mem z Zandbergiem, który to podobno zabił lewicę. To znaczy Zandberg, nie mem. Haha, heheszki i w ogóle. Tyle, że to nie tak. Lewica w postaci SLD nie była dla mnie za bardzo lewicą w klasycznym tego słowa znaczeniu. To oni wprowadzili podatek liniowy, to oni wykonali wiele innych ruchów o wiele bardziej liberalnych niż PO. To dziwny twór, który niezależnie od poglądów miał jedną wadę. Śmierdział starym ustrojem. Po prostu. I teraz o ile moje poglądy zdryfowały nieco w lewo i w niektórych kwestiach rzeczywiście mógłbym je uznać za lewicowe (o tym później), o tyle tamten moskiewski ustrój był dla mnie tak śmierdzący, że nie chcę ludzi z niego dziś w sejmie. Już, na emeryturę. Tamten ustrój był naznaczony krwią i antypolskością i co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Załapałem się na jego końcówkę, pamiętam ile zła uczynił, pamiętam jak szare i bure było przez niego moje dzieciństwo. Nie.
Minęło 25 lat, a w Polsce nadal nie było praktycznie silnej lewicy. To samo w sobie jest zastanawiające, ale ja sobie myślę, że taka lewica z twarzą Millera była po prostu mało autentyczna. Więc tak, żeby mogła powstać jak feniks z popiołów, trzeba najpierw dobić tego starego potwora i zacząć od nowa. Myślę, że RAZEM za pomocą swojej dotacji zbuduje ją. I trzymam za nich kciuki.
Precz z komuną!
Jedną z bardziej kretyńskich rzeczy, którą słyszę w sieci jest przyrównywanie jakichkolwiek rzeczy związanych z lewicą do komunizmu, Stalina, itp. Zazwyczaj robią to w dodatku ludzie na tyle młodzi, że o komunizmie słyszeli najwyżej z legend i bajek. Ale w sumie się nie dziwię – ja w ich wieku też miałem straszliwie prostackie pojmowanie świata. Tak to już bywa – rzucałem się na każdy dość prosty model, bo inne mnie przerastały. I wtedy wydawało mi się to cholernie proste – dobra Solidarność, czyli prawica, zła PZPR, czyli lewica.
No więc gówno wiedziałem.
Nie miałem pojęcia, że tak naprawdę ustrój który panował w Polsce miał mało wspólnego z socjalizmem jako takim, ba, miał nawet mało wspólnego z komunizmem opisywanym w książkach. To nie miało nic wspólnego ze wspólną własnością, to leninowsko-stalinowski ustrój polegający na oligarchii – czyli władzy wybranej kasty – w dodatku na zasadach rządzenia przez Moskwę. Ale jak rozumiem do zrozumienia tego trzebaby sięgnąć nieco głębiej do genezy ustroju, ale nie było mi to w głowie.
Nie miałem też przecież pojęcia, że Solidarność w 1980 miała postulaty dość mocno… lewicowe. Komunistyczne nawet. Przecież oni nie walczyli o wolny rynek. Oni walczyli o to, by robotnicy mieli władzę nad fabrykami. Brzmi znajomo? Co więcej, mityczna ustawa, która dała najwięcej wolności gospodarczej ever, została wdrożona przez “komunistycznego” Mieczysława Wilczka, w komunistycznym rządzie Rakowskiego. A Solidarność jako związek zawodowy jest przecież gospodarczo lewicowa, nieprawdaż? Ja już w liceum, czyli gdy działy się wszystkie zmiany początku lat 90, zacząłem ogarniać, że to nie takie proste, że część działaczy opozycji ma poglądy wolnorynkowe jak Balcerowicz, a część wręcz odwrotne, jak Kuroń. I tak, wtedy ogarnąłem, że to nie takie proste.
Naprawdę trzeba być kretynem, albo udawać kretyna, żeby nazywać socjaldemokrację komunizmem. To taka sama demagogia, jak nazywanie Kaczyńskiego Pinochetem, a rządy PiS juntą wojskową.
Czy w krajach zachodniej Europy, choćby skandynawskich panuje komunizm? Oraz bieda? Można oczywiście kulturalnie dyskutować i sprzeczać się, czy w naszych warunkach lepsza jest droga gospodarki liberalnej, czy socjalnej, ale na Trygława i Swaroga, przestańcie pierdolić głupoty i robić takie porównania. To nie ma nic wspólnego z rzeczywistością i to jak nazywanie Gór Świętokrzyskich – Himalajami.. Bo też góry.
Po co lewica?
Pisałem w poprzedniej notce, że moim zdaniem lewica potrzebna jest w każdym kraju. Nie, nie głosowałem na lewicę, chyba nigdy nie głosowałem na lewicę. Już wiele razy obiecywałem, że kiedyś to rozwinę, ale generalnie jestem w centrum mając trochę poglądów po jednej, trochę po drugiej stronie. I o ile ja – jako przedsiębiorca, osoba, która mogłaby przekroczyć drugi próg podatkowy (ale nie przekracza, bo jest na liniowym) i jest sobie w jakichś tam górnych procentach majętności, mógłbym bronić dość mocno polityki liberalnej, bo przecież stać mnie na prywatną służbę zdrowia, prywatne ubezpieczenie, odkładanie sobie kasy na emeryturę i zagraniczne wakacje, o tyle w osłupienie wprawia mnie z jaką zaciekłością atakowane są teorie lewicowe przez studentów, czy ludzi zarabiających gdzieś w okolicy pensji minimalnej. Bo nie oszukujmy się, młodzi ludzie, także w Warszawie, także w agencjach reklamowych (na najniższych szczeblach) wcale dużo więcej nie zarabiają.
Bo wiecie, lewica właśnie chroni takie osoby. To nam, “posiadaczom” (a raczej dużo bogatszym ode mnie) chce zabierać, a wam dawać. Oczywiście w bardzo dużym uproszczeniu. I nie wiem, może to jakaś szlachetność czy coś, ale śmieję się do rozpuku, gdy widzę tę Partię Obrońców Solorza-Żaka. Gdy widzę te osoby zarabiające gdzieś 2 czy 3 tysiące na umowę o dzieło, którzy krzyczą NIE DLA PODATKU 75%!
Człowieku. Po pierwsze warto zrozumieć (większość ludzi tego nie kuma), że to nie jest tak, że ktokolwiek miałby zapłacić 75% od swojego dochodu. Jeśli ktoś zarobiłby 500 001 zł, to zapłaciłby 75% od złotówki, a nie od całej kwoty. Od “nadwyżki” powyżej tej kwoty. Tak działają progi podatkowe i jeśli nie wiesz jak działają to pewnie dlatego, że nigdy z nich nie korzystałeś ;) Prawdopodobnie zyskałbyś na tejże propozycji RAZEM, ale to straszliwie szlachetne z Twojej strony, że tak dziarsko bronisz osób z Listy Najbogatszych Polaków i ich interesów. Szacun! ;)
A co do “zabierają tym co ciężko pracuję” – nie opiszę tego teraz tutaj, bo to temat na wielką notkę, albo wręcz książkę, ale w skrócie – to nie jest tak, że bycie milionerem to tylko wynik ciężkiej pracy. To serio o wiele bardziej skomplikowane. A jeśli według ciebie tak jest – dlaczego jeszcze nim nie jesteś? Czyżbyś był zbyt leniwy? :)
(Żeby było jasne – dla mnie AŻ taka skala podatkowa jest nierealna i nie wierzę w podatki 75%, bo bogatych stać na to, żeby z nimi uciec do innego kraju, ale na żarliwość obrony milionerów mnie fascynuje. Ja nie miałbym problemu z wyższym podatkiem, gdyby nie był przepieprzany przez system, tylko czułbym go tak jak czują go ludzie w Szwecji).
A co z urlopami?
Po co jeszcze lewica, gospodarczo? Ano choćby po to, by wywalczyć pewne prawa, które same się nie wywalczą. Bo wolny rynek ich NIE załatwi. Urlopy się nie wywalczą. Po co dawać pracownikom urlopy? Mądry pracodawca wie, że wypoczęty pracownik pracuje lepiej, ale to taka teoria. W praktyce można wymienić go na innego. I nie mówcie mi o tym, że to się samo ureguluje. W USA urlop trwa około 10 dni, tylko niektóre firmy dają większe. Same sobie to regulują. Urlopów macierzyńskich często nie ma w ogóle. No więc ja nie chciałbym żyć w takim kraju. I to nie jest tak, że “wtedy płaciłbym mniejsze podatki i mógłbym wziąć sobie urlop bezpłatny”. No pewnie mógłbyś. A pracodawca mógłby ciebie w trakcie jego zwolnić. Bo czemu nie. Wolny rynek, wolna amerykanka. W starciu z bogatym pracodawcą zawsze przegrasz. Jego stać na prawnika. Ciebie nie.
Ja doceniam długi urlop macierzyński, cieszę się tym, że moja żona może spędzić prawie rok z naszą córką i być przy niej w trakcie jej pierwszych miesięcy na świecie. To wspaniałe i bezcenne. Przy Franku – pierwszym dziecku, były to tylko 3 miesiące :(
Jest jeszcze wiele innych, niewolnorynkowych spraw które są z założenia lewicowe i ja naprawdę chciałbym, aby ktoś tego we władzach bronił. Bo biznes tego nie wywalczy. Wiesz jak wyglądałyby miasta rządzone w 100% wolnorynkowo? W centrach byłyby tylko markety, banki i apteki. Płacą najlepiej. Budynki przykryte byłyby billboardami. Wszystkie. Parki się słabo opłacają – po co parki? Lepiej wybudować osiedla. I tak dalej. Mit o tym, że rynek wszystko ureguluje jest mitem. Rynek reguluje się w jednym celu – w celu zysku właścicieli. I o ile często jest to dobre, to często trzeba to po prostu kontrolować. Bo miasta to coś więcej niż suma własności prywatnych. To pewna wspólnota i przestrzeń publiczna.
No i najważniejsze. Dzieciaki, przecież dobrze wiem, że większość z was pali dżointy. Przecież każdy albo pali albo zna kogoś kto pali. Śmieszy mnie zawsze to oficjalne milczenie wokół tematu (tu też osobny tekst się szykuje), ale przecież marihuana jest obecna w polskiej kulturze od dekad tak samo jak piwo, czy wóda. Ale to lewica chce jej legalizacji.
I tak, z tych powodów chciałbym lewicy. Oczywiście z wieloma ich pomysłami się nie zgadzam, wiele wydaje mi się nierealne i utopijne, ale to równowaga centrolewicy i centroprawicy jest w stanie wykuwać dobre rozwiązania. I szczerze – gdy patrzę na historię krajów rządzonych w sposób neoliberalny – Chile, Wenezuela, to widzę zawsze jedno. Doprowadzenie do olbrzymiego rozwarstwienia, które prowadzi do tarć społecznych, przewrotów i innych skutków ubocznych. Pokażcie mi jakiś, może się mylę. Dobra i tak dużo o lewicy, musze oszczędzać na osobny tekst.
Spisek banksterów!
Kolejne lolkomentarze to wyzywanie Petru i reszty .Nowoczesnej od “banksterów”. I to często przez osoby właśnie o poglądach prawicowych. I znowu – WTF? To tak jakby jakakolwiek styczność z bankami śmierdziała sama w sobie, a “bankster” to coś jak niemalże agent obcego wywiadu. Ok, daleki jestem od twierdzenia, że banki to bardzo przejrzyste instytucje pomagające w rozwoju państwa i obywateli, bo wiadomo, że jest tam mnóstwo smrodu i przekrętów i trzeba je też w pewnym stopniu trzymać za pysk, ale przepraszam, kogo w takim razie pragniecie u ekonomicznych sterów? Banksterzy nie, “komuchy” nie. To kto?
Głosowałem na .Nowoczesną (drażni mnie straszliwie ta kropka na początku), bo uważam, że nadal jest mnóstwo do zrobienia jeśli chodzi o rozwój gospodarczy, pomoc biznesowi, absurdalne walki organów państwa z przedsiębiorcami. Nadal uważam, że większość polskich przedsiębiorców to nie Wielcy Właściciele Fabryk (jak widzi ich część lewicy) tylko raczej ledwo wiążący koniec z końcem ludzie, którym rzuca się kłody pod nogi. A państwo może być opiekuńcze szczególnie wtedy, gdy jest bogate. Inaczej jest to tylko przeciąganie krótkiej ołderki z nóg na głowę. Warto tę kołderkę sprawiedliwie położyć, ale jeszcze bardziej warto by była po prostu większa.
A tego nie osiągnie się inaczej jak porządnym wzrostem PKB. I na pewno nie skupianiem się na sprawach efemerycznych w stylu “wstawanie z kolan”, czy skupianiem się na klimatach capstrzykowo-zniczowo-wspominkowych, a boję się, że znowu to będą główne działania rządu. Przy całym moim szacunku do historii Polski, skupmy się nie na gadaniu, że POLSKA JEST SILNA, tylko na realnym sprawianiu, by była jak najsilniejsza.
Co dalej?
Tylko… Program PiS wydaje mi się nierealny. I populistyczny. Przecież wiadomo, że większość Polaków spytana czy chce pójść na wcześniejszą emeryturę powie, że TAK. Bo czemu nie spędzać czasu na działeczce 10 lat wcześniej? Tylko ten sam Polak nie będzie zastanawiał się, czy Polskę na to stać. Bo to trochę jakby spytać licealistów, czy chcą klasówki. Albo studentów, czy chcą egzaminy. Oczywiście, że nie! Ale żaden z nich nie zastanowi się nad długofalowymi konsekwencjami ich braku. No nic. Będzie ciekawie. Najbardziej ciekawi mnie to na ile PiS się zmienił i na ile będzie to powtórka z IV RP.
A na pewno dodatek do sejmu w postaci Kukiza, czy Liroya będzie powodował, że czasem może nawet posiedzenie obejrzę. Szkoda tylko, że Korwin nie wszedł. Przestałby robić wstyd za granicą, a może tu sejm by się ożywił?
Choć tak naprawdę najbardziej żałuję, że do senatu nie dostał się Piotr ‘Vagla’ Waglowski. Widzicie? Gówno warte te wasze JOW-y. I tak kandydaci partyjni zwyciężają :)