Jak część z was wie, rok temu zajarałem się hulajnogami. Opisałem zarówno sam koncept hulajnogi jak i porównanie dwóch polskich modeli hulajnóg z dmuchanymi kołami, bo uważam, że do poruszania się po mieście – przynajmniej w warunkach wszędobylskiej w Polsce kostki Bauma – nadają się tylko koła dmuchane.
Minął rok, z hulajnogi korzystam regularnie. Oczywiście tylko gdy jest stosunkowo ciepło, ale nadal uważam, że może to być fajny pomysł. Dla tych dla których poprzednie notki są tl;dr:
Hulajnoga vs rower – jedziesz wolniej (ok 12 km/h), ale możesz jechać po chodniku, możesz jechać po piwku, możesz spokojnie schować do bagażnika, wejść szybko do metra itp. Jest o wiele mobilniej, jest też o wiele bezpieczniej i na luzie. Nie dbasz o ruch drogowy, bo jedziesz sobie powoli po chodniku, możesz zatrzymać się właściwie w miejscu.
Hulajnoga vs pieszo – jest po prostu szybciej. Co czasem bardzo dużo zmienia. Jadę sobie do pobliskiego sklepu do którego nie chce mi się iść. Pies jest szczęśliwy bo jest szybciej.
I gdy już poukładałem sobie wszystko na osi piechota – hulajnoga – rower – skuter – samochód – zbiorkom… pojawiła się Mega-Hulajnoga. I stworzyła nową kategorię.
Chłopaki z firmy produkującej ten pojazd zgłosili się do mnie, a ja stwierdziłem, że za friko przetestuję ją i opisze na blogu – kurde, lubię wspierać polskie firmy i fajne inicjatywy. Dostałem ją więc i jeździłem przez ponad tydzień. I wiecie co? Jestem w kropce, bo nie wiem jednoznacznie co mam napisać.
Nowa kategoria
Pierwsze spojrzenie na tę hulajnogę powoduje niezły mindfuck. Trochę jak skrzyżowanie hulajnogi i roweru. To hulajnoga z wielkimi kołami – kołami tak dużymi, jak w rowerze. Po co?
Żeby zmniejszyć opory toczne i rozwinąć porządną prędkość. O ile na zwykłej hulajnodze odpychasz się cały czas (chyba, że masz baaaardzo gładką powierzchnię), o tyle tutaj trzy odepchnięcia pozwalają ci przejechać nawet 170 metrów! To bardzo dużo i pozwala to na zupełnie inną jazdę. Prędkość jest większa niż na zwykłej hulajnodze i wynosi nawet 17 km/h, choć średnio ok 12 km/h (czyli dwa razy szybciej niż szybkim krokiem piechura).
Mega hulajnoga plasuje się więc gdzieś pomiędzy hulajnogą a rowerem. Ale o tym za chwilę.
Jest lans na dzielni
Jedno jest pewne. Ludzie nie mają pojęcia co to jest. O ile na zwykłej hulajnodze czuję się dziwnie na ścieżce rowerowej, o tyle na tej właściwie wszyscy traktują mnie jak rower. Dopóki… nie zauważą, że nie mam pedałów.
Mega-hulajnoga vs rower
No właśnie, prawdę mówiąc pojawiało mi sie ciągle jedno pytanie.
Dlaczego nie rower?
To bardzo ważne pytanie. Masz urządzenie wielkości roweru. Żeby je włożyć do bagażnika musisz zdjąć koła, albo użyć bagażnika dachowego. Dlaczego nie użyjesz roweru? Składaka, Strida, cokolwiek? Nie wiem. Szczerze mówiąc nie wiem. Jest argument o piciu alkoholu, ale to chyba nie jest przecież najważniejsze. Nie do końca wiem dlaczego miałbym kupić ją, a nie rower. A cena… to za chwilkę :)
Jest lans na dzielni
Ale zanim o cenie. Jest jedna bardzo pozytywna rzecz w tym wszystkim. Te hulajnogi wyglądają kosmicznie. Jest ich kilka modeli, mają kosmiczne kolory ramy, kół. Ludzie dziwią się, nie wiedzą zupełnie o co chodzi. Zatrzymują samochody, wgapiają wzrok. Jest grubo :)
Cena nieco zabija :(
Ale… No właśnie. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie cena. A ta oscyluje w granicach 2 tysięcy zł. I to według mnie za dużo. Jest kilka modeli tworzenia cen, jest model kosztowy, ale jest też model konkurencyjny. I o ile o kosztach nie mam bladego pojęcia, o tyle wiem, że jeśli hulajnoga z dmuchanymi kołami kosztuje ok 500-600 zł, o tyle dwa tysie to jest bardzo, bardzo dużo. I ludzie zazwyczaj wola w tej cenie kupić rower.
Podsumowanie
Mega-hulajnoga tworzy nową kategorię i jest bardzo fajnym urządzeniem. Dla gadżeciarzy, dla osób, które mają do wydania dwa tysie, dla osób, które chcą mieć coś nietypowego. Fajnie mi się na niej jeździło, było mnóstwo radochy. Jeśli ktokolwiek ma chęć – można je obejrzeć na Targach Śniadaniowych w Warszawie. Dla mnie cena jest nieco wysoka, ale nie na takie rzeczy dziś wydaje się kasę. Wrzucam ją do kategorii miejskie “gadżety”. Have fun :)