We Wszystkich Świętych wyjątkowo przeszedłem do trybu OFFLINE. Rzadko się to zdarza, ale rzeczywiście ani razu nie otworzyłem kompa, może zdawkowo zerknąłem na fejsa przez telefon. Najpierw grobing, potem długa droga Wrocław-Warszawa. Dlatego cała historia ze śledzeniem samolotu w którym zacięło się podwozie zupełnie mnie ominęła.
Żeby nie było wątpliwości – szacun dla kapitana Wrony. Powtórzę jeszcze raz – szacun. A teraz przejdę do rzeczy najciekawszej, czyli tego jak swołeczność.. eee społeczność internetowa zareagowała na to wydarzenie. Bo reakcje przecież być muszą i jak na internet przystało – muszą być skrajne.
Najpierw NEGATORZY. Nie chcę tutaj (wyjątkowo :P) nikogo urazić, bo kilka bliskich znajomych tak właśnie się zachowało, ale sorry, nie podzielam tego zupełnie. Otóż jak zawsze muszą pojawić się zachowania przeciwne pędzącemu tłumowi. Co krzyczały czarne owce? Że to przecież nic wielkiego. Że pilot wykonał to co miał wykonać. Że to był jego obowiązek. Że przecież ląduje się tak samo, tylko bez podwozia. NOT.
Po pierwsze z założenia mam duży szacunek do ludzi wykonujących pracę od której zależy ludzkie życie. A na pewno życie wielu ludzi. Moje klepanie w klawisze może spowodować najwyżej że jakiejś firmie omsknie się budżet reklamowy, albo że ktoś nie zostanie dostatecznie mocno nacią… przekonany do jakiegoś produktu. Aj waj.
Błąd lekarza – wiem, że to truizm – może kosztować ludzkie życie. Błąd policjanta również. Nawet więcej niż jedno. To samo można powiedzieć o strażakach, czy każdym innym zawodzie który ma wliczoną nieco większą odpowiedzialność niż zawody większości z was. Więc fajnie się gada z ciepłego fotela, ale to jednak nie tak.
Po drugie trzeba chyba rozróżnić działanie wedle procedur i działanie kryzysowe. To NIE było zwyczajne lądowanie. Przy takim w dużej mierze pomaga autopilot. Przy takim lekko kiepskie wyliczenie spowoduje najwyżej mocniejsze tąpnięcie – każdy kto latał wie że lądowania są twardsze i mniej twarde.
Tutaj trzeba było wykonać to z precyzją chirurga. Każde przechylenie samolotu, czy zbyt szybkie posadzenie dzioba mogło się źle skończyć. Nie mądrzę się więcej, bo aż tak się na tym nie znam, ale please, wyłączcie swój lodowaty bunt i pomyślcie trochę.
Uaktywnili się oczywiście ŁOWCY FANÓW. Ok, ok, sam nim po części jestem. Choć tylko do celów prywatnych :) Tak, to ja założyłem fanpage Boję się Budapesztu w Warszawie. I setki innych. Dla zabawy, dla funu, dla eksperymentów. Gromadzę fanów, zagaduję, rozśmieszam. Ale dziesiątki profili kapitana Wrony? W dodatku podszywające się pod OFICJALNE? WTF? Miałbym spory problem z tym żeby potem z tego profilu puszczać linki do kwejka albo coś. Może jestem dziwny :]
I oczywiście PRASA! Hurra! Jest temat! W erze tabloidyzacji gazet możemy spokojnie wałkować go tygodniami!
- Kim naprawdę jest kapitan Wrona?
- Inni piloci którzy wylądowali awaryjnie
- Sylwetki reszty załogi
- Kapitan Wrona z rodziną w telewizji śniadaniowej
- Ulubione potrawy kapitana Wrony
- Inne znane ptaki
- Historia feralnego samolotu
- Podwozia wysuwane mechanicznie vs elektronicznie – ring ekspertów
LITOŚCI! Co się dzisiaj dzieje z prasą?
I na koniec creme de la creme. SMOLEŃSK KURWA! Słynne pytanie Marty Kaczyńskiej – dlaczego ten samolot się nie rozbił a temten rozbił. Rozumiem gdyby było wypowiedziane w tonie pytania retorycznego, bólu – ma przecież do niego prawo. Ale dlaczego znowu podejrzenia i teorie spiskowe? DO KURWY NĘDZY! Znowu przypomniałem sobie ilu idiotów mieszka w Polsce. Ilu spiskowców, domorosłych ekspertów od samolotów i dendrologii, fizyków i innych speców. I dlaczego praktycznie wszyscy z tych idiotów są po stronie PiS? Dlaczego żadna z rodzin osób z SLD, czy PO (jeszcze pamiętacie że oni też tam zginęli?) nie wysnuwa takich kretyńskich teorii? Czy rzeczywiście wszyscy idioci tego świata zgromadzili się w tej partii? Dobra. Miało nie być o PiS, ale zawsze skacze mi ciśnienie jak o nich mówię. Zresztą – i tak niedługo się rozpadną :D
Koniec końców. Wrona wylądowała. A gołębie internetu zaczęły srać. Ile wlezie. Wot, swołocz internetowa. Swołeczność. Fajne słowo – patentuję je!