Nie będę ściemniał – znawcą teatru nie jestem. Niestety. I nie jest to tak jak z baletem na który nie chodziłem, nie chodzę i chodzić nie będę. Po prostu jakoś tak wyszło, że wszelkie wyjścia kulturalne są zdominowane przez X muzę, ewentualnie koncert. Dlatego też ucieszyłem się, gdy w moje ręce wpadły dwa bilety na tytułową sztukę.
Wiecie, wyjścia do teatru dla zwykłego zjadacza chleba, oprócz walorów w postaci samej sztuki, mają dodatkową zaletę. Otóż aktorzy których zazwyczaj zna się z ról i rólek w durnych polskich serialach, nagle okazują się (bądź też nie) rzeczywiście aktorami i mają możliwość pokazania swojego kunsztu.
Znawcą polskich seriali także nie jestem (tym razem mówię to z dumą), ale – jako że mam pamięć do twarzy, większość aktorów ze sztuki właśnie kojarzę z małego ekranu.
Otóż jest to pan policjant z Księdza Mateusza, jest jakaś dziewczyna która gra obok Kasi Cichopek w M jak Miłość, jest wieczny amant, czyli Rafał Królikowski i jest wreszcie… Rysiek z Klanu! I rzeczywiście większość z nich pokazuje, że nie są jedynie występującymi, a aktorami pełną gębą. Rysiek z Klanu, czyli Piotr Cyrwus jest genialny!
Sama sztuka opowiada o romansie dwóch bohaterów i nie ma w sumie w niej nic mega odkrywczego, ale jest to brytyjski humor, więc przynajmniej ja oglądałem ją z wielkim rozbawieniem. Ale to co ujęło mnie przede wszystkim to FORMA.
Otóż akcja dzieje się w dwóch mieszkaniach, które to znajdują się na scienie. Ale nie jest ona przedzielona na pół, rekwizyty na scenie podzielone są kodem kolorystycznym, dopasowanym do stroju bohaterów (kolory widzicie na zdjęciu). Pomarańczowi korzystają z pomarańczowych krzeseł i kieliszków, a zieloni – z zielonych. Całość przeplata się w bardzo sprytny sposób – całość osiąga apogeum, gdy na raz na scenie mamy czwartkowy i środowy wieczór, a Piotr Cyrwus i Grażyna Wolszczak co chwilę przenoszą się właśnie w czasie i przestrzeni grając raz tu, raz tu. Ge-nial-ne!
Zapomniałbym, całość grana jest w Teatrze Kamienica Emiliana Kamińskiego – teatrze bardzo warszawskim, Emilian jest warszawiakiem “w starym stylu” i bardzo chce krzewić “warszawskość” :) W teatrze znajduje się makieta przedwojennej Warszawy, przed teatrem – przedwojenny tramwaj, a sam aktor śpiewa przed spektaklem przedwojenne piosenki.
Tak więc polecam bardzo, także tym którzy z różnych względów – jak my – do teatru za często nie chadzają :)