A więc stało się. Po kilku miesiącach użytkowania Motoroli, a dokładnie Moto Z Play, porzuciłem ją na rzecz LG. A wszystko to za sprawą przypadku. Ale właśnie takie przypadki często decydują o wielu sprawach. Dlaczego wolę LG? Co mi przeszkadzało w Moto?
Poznajcie moją ex – Moto Z
Spora część z Was śledzi moje androidowe przygody od jakiegoś czasu, napiszę jednak dla tych, którzy nie wiedzą o co chodzi – w marcu tego roku, po długich przygotowaniach do tego kroku, porzuciłem iPhone na rzecz androida. Testowałem różne modele od kilku lat, w końcu zdecydowałem, że już czas. Postanowiłem jednak nie inwestować zbyt dużo w telefon, a miałem dobre doświadczenia z Moto X Force, postanowiłem więc zainwestować 2 tys zł w model Z Play, który niedawno wszedł na rynek. I powiem szczerze, że to nadal jest całkiem fajny telefon, jeśli ktoś nie chce wydawać więcej niż 3 tys zł. Co więcej, Moto Z Play jest obecnie do dostania za 1500 zł, natomiast warto zainteresować się nowsza generacją, czyli Moto Z2, który jest do dostania za niewiele więcej, bo 2000 zł. I jeszcze miesiąc temu polecałbym te dwa telefony (z pewnymi zastrzeżeniami, o których za chwilę), ale nagle pojawił się nowy zawodnik i zupełnie namieszał mi w głowie.
Wyjazd do Chin
Pod koniec września, dość niespodziewanie pojawiła się u mnie opcja wyjazdu do Chin. Miałem jednak mały problem – moja Motka była ciągle w naprawie (o tym za chwilę), a ta którą pożyczyła mi na czas naprawy firma Lenovo, została przeze mnie niechcący uszkodzona – zbiłem szybkę aparatu, przez co wykonywała tragiczne zdjęcia. Trochę słabo wyjechać do Szanghaju bez dobrego aparatu, napisałem więc na Twitterze otwartą prośbę o wypożyczenie telefonu na wyjazd w zamian za fajne zdjęcia. Wtedy odezwał się do mnie Jarek z LG, który zaproponował mi wypożyczenie – bez żadnych zobowiązań – LG G6. Prawdę mówiąc nie słyszałem wcześniej zbyt wiele o telefonach LG, testowałem do tej pory Moto, HTC, Samsungi, czy Sony. Tak oto spędziłem w towarzystwie tego telefonu dość intensywny tydzień i… wcale nie byłem już pewien tego, że moim następnym telefonem będzie Moto Z2. A to wszystko za sprawą niemalże jednej funkcji, która jest totalnym “gamechangerem”. Obiektywu szerokątnego.
Dlaczego tak mało telefonów to ma!
To, czego brakowało mi w Motoroli, to dobry aparat. To znaczy ten w Z jest całkiem spoko, ale tylko tyle. Nie może równać się z aparatami topowych modeli, zupełnie nie może. Dlatego aparat w G6 – który też nie jest drogim i topowym aparatem – bardzo miło zaskoczył mnie jakością zdjęć. Ale… nie tylko jakością.
Większość dzisiejszych smartfonów posiada dwa obiektywy. Drugi obiektyw służy albo do specjalnych pomiarów, czy robienia zdjęć “technicznych” (za pomocą których można potem uzyskiwać różne efekty), albo teleobiektyw, czyli obiektyw służący do wykonywania zbliżeń. Takie zdjęcie nie ma obniżonej jakości jak w przypadku wykonania zoomu cyfrowo, lub później w postprodukcji. Ale… szczerze mówiąc ja z tych efektów raczej nie korzystam, a jeśli chodzi o zoom, to chyba specjalnie nie mam potrzeby by go używać.
Przyjechaliśmy do hotelu, rozpakowaliśmy się, wyszliśmy na miasto i…. WOW. Dopiero wtedy uświadomiłem sobie jak bardzo brakowało mi obiektywu szerokokątnego! Jest mnóstwo sytuacji w których chcę zmieścić nieco więcej w kadrze, ale nie mogę, bo na przykład za mną jest mur lub ulica. Okazało się, że jeśli mam taką możliwość, korzystam z niego naprawdę często! Zresztą sami zobaczcie.


Szczerze mówiąc od razu przypomniałem sobie multum sytuacji, w których brakowało mi możliwości cofnięcia się, a chciałem objąć więcej. Dzięki temu mogłem robić naprawdę fajne ujęcia bez konieczności panoram i sklejania.


Co więcej, przedni obiektyw też oferuje dość szeroki kąt. Do czego – jak widać po moim paluchu w kadrze – trzeba się jednak przyzwyczaić :)

Czy aparat jest aż tak ważny?
Sam odpowiedz sobie na to pytanie. Dla mnie tak. Kilka miesięcy z takim sobie aparatem przekonało mnie, że to dość ważna kwestia. A szeroki kąt okazał się tym, co mocno przeważyło szalę, nie wyobrażam sobie już robienia zdjęć bez niego.
Zresztą… co może być ważniejszego od zdjęcia burgera w półmroku? Zobaczcie jak sobie poradził :D

A to zdjęcie z ręki, nocą:

Czy tęsknię za Motorolą?
Trochę. Będę szczery – ma kilka rozwiązań, które są bardzo udane.
Po pierwsze – gesty. Włączanie latarki, czy aparatu gestami to funkcja, która jest bardzo przydatna. Szczególnie latarka – kto używa Motki, wie że to naprawdę świetna sprawa.
Po drugie Always On Display. On jest tak aktywny – bez włączania i odblokowywania telefonu mogę podejrzeć np SMS-y, czy kontrolować piosenki. Nie widziałem w żadnym telefonie tak fajnego rozwiązania. Zresztą ogólnie system Moto jest dość czysty bardzo fajny. Natomiast LG też nie przeładowuje swojego systemu i nie mogę specjalnie na niego narzekać.
Po trzecie – dual sim. Tak, bardzo żałuję, że telefony LG go nie mają. Bardzo się do niego przyzwyczaiłem – to świetna sprawa na wyjazdach zagranicznych, gdy chcesz kupić lokalną kartę SIM, ale przy okazji chcesz mieć możliwość odbierania telefonów na swoim polskim numerze. Albo gdy masz telefon w Play, a chcesz mieć gdziekolwiek zasięg internetu i wkładasz dodatkowo kartę T-Mobile lub Plus (musiałem, sorry :P).
Co do reszty – i tak nie korzystam z defaultowych launcherów (tylko z Nova), ani z niegooglowych kalendarzy, czy programów pocztowych, nie będę więc ich oceniał.
Moto Mody? Szczerze mówiąc nie testowałem ciągle żadnego z nich. Ale im dłużej o nich myślę, tym mniej chcę je mieć. To fajny bajer, ale… za te pieniądze można miec spokojnie osobny rzutnik, osobny głośnik itp. Nie wiem czy jest sens inwestować w te mody, ale nie chcę się wypowiadać w szczegółach, bo jak piszę – nie miałem przyjemności się nimi bawić.
Bateria, czytnik linii
Co do baterii – mam wrażenie, że bateria Moto Z wytrzymuje minimalnie dłużej – ma 3510 mAh, podczas gdy LG G6 3300. Choć nie oszukujmy się – obie baterie są większe niż w 90% telefonów. I obie wytrzymywały ze mną praktycznie cały dzień! Zresztą w erze szybkich ładowarek to już nie jest aż tak upierdliwe jak kiedyś.
Co do czytników – do tej pory czytniki z tyłu jakoś mi nie pasowały. Moto ma bardzo szybki czujnik i wygodnie się z niego korzysta. Jednak po pół dnia z LG przyzwyczaiłem się do tego na plecach – jest położony tak, że dość łatwo się na niego trafia. Problemem jest tylko sytuacja w której telefon leży na blacie i chcemy go odblokować bez podnoszenia (ja tak mam gdy gotuję i sprawdzam przepisy).
Werdykt i jedna ważna rzecz.
Jest jeszcze jedna rzecz, która totalnie zniechęciła mnie do Moto. Kiedy zachwycałem się tym telefonem nie miałem po prostu o niej zielonego pojęcia. Serwis.
Otóż tak, Moto Z miało drobną awarię już po miesiącu użytkowania – zluzował się w niej przycisk zasilania. Nie winię telefonu, bo takie rzeczy zdarzają się także z iPhone’ami, winię natomiast serwis. Moto serwisuje właściwie tylko CTDI, czy stare Regenersis – firma, która jest tak niesławna w sieci, że gorzej być chyba nie może. I rzeczywiście mój telefon przeleżał u nich w sumie chyba ze 2 miesiące. Za każdym razem totalna niekompetencja, zapominanie o mnie, przypominanie dopiero gdy dzwonię / pisze z opierdolem po czym… telefon wraca z nowymi awariami. Serio.
Pojechał ze zluzowanym włącznikiem, wrócił ze zluzowanym czytnikiem linii papilarnych.
Pojechał ze zluzowanym czytnikiem, po dwóch dniach padł ekran. I tak dalej. Serio, jak najdalej.
Z tego co wiem LG ma własne centrum serwisowe, naprawy tam powinny wyglądać zupełnie inaczej. To znaczy wiem jedno – gorzej być nie może! Lenovo, ogarnijcie się i pogońcie tę firmę, bo to jest jedna wielka tragedia!
Ale przechodząc do werdyktu – jesli miałbym obecnie wydać ok 2 tys zł, zainwestowałbym w LG G6. To bardzo przyjemny telefon z bardzo dobrym aparatem i przede wszystkim z obiektywem szerokokątnym, w którym się zakochałem. Zacna bateria, szybkie ładowanie, czysty system. I ma mini jacka! :D