Osoby śledzące moją aktywność od dłuższego czasu wiedzą dobrze, że zazwyczaj stoję w opozycji do większości narzekań na fejsa. Nie zgadzam się z tym, że edgerank jest niepotrzebny, nie zgadzam się z tym, że Facebook umiera, śmieję się z narzekania na kolejne zmiany w jego interfejsie. Ale dzisiaj jednak troszkę ponarzekam. Zacznę jednak od tego co pisałem nie raz.
Edgerank jest potrzebny…
Jeśli wiesz co to – pomiń ten akapit. Jeśli nie wiesz – edgerank to algorytm, który decyduje co wyświetla ci się na głównej stronie (w widoku aktualności). A mianowicie które wpisy od znajomych i od fanpage’y tam się pojawią, a które nie. I ja nadal uważam i będe uważał, że to konieczność. Dlaczego? Dlatego, że żyjemy w świecie przeładowania informacjami. I nie jesteśmy w stanie wszystkiego przełknąć. Po prostu.
Spójrzcie na Twittera. Wchodzę sobie tam raz, czy dwa razy dziennie. Śledzę tylko 255 osób – to dość mało. Ale i tak nigdy nie jestem w stanie przeczytać wszystkiego co wyprodukowały. Po prostu jest tego za dużo! Musiałbym przewijać i przewijać w dół bez końca. A gdy przez weekend nie było mnie przy komputerze, to właściwie musiałbym spędzić chyba kilka godzin, żeby to nadrobić. Abstrakcja. A być może były tam ważne dla mnie informacje?
Zostawmy na chwilę internet i odwołajmy się do tego co doskonale znamy – do wiadomości w TV. Platforma społecznościowa bez algorytmu to taki TVN 24. Widzisz na bieżąco co się dzieje. I to jest świetne o ile siedzisz non stop przed telewizorem. Większość z nas jednak tego nie robi. Wtedy na pomoc przychodzą wieczorne Fakty. Włączasz i widzisz najważniejsze wiadomości z całego dnia. Nie te średnio ważne z ostatniej godziny. Nie widzisz tego, że Minister Gospodarki potknął się na schodach, bo masz to gdzieś. Gdyby nie takie zestawienie, to o 19:00 widziałbyś tylko to co wydarzyło się o 19:00, może o 18:00, czy o 17:00. Przegapiłbyś to co działo się rano. A może rano wydarzyło się coś bardzo ważnego?
Tak właśnie działa edgerank. Zakłada, że nie jesteś w stanie przetrawić wszystkiego co serwują ci zalajkowane fanpage, czy znajomi. Bo uwierz mi, o ile nie masz 10 znajomych i 20 fanpage’y – nie jesteś. Serio.
Jak on działa? Teoretycznie całkiem nieźle. Bierze pod uwagę trzy czynniki:
1. Affinity, czyli to jak bardzo “lubisz się” z innym fanpagem, czy osobą.
To proste. Jeśli często lajkujesz czyjeś posty, komentujesz je itp – masz wysokie affinity. Jeśli czatujesz z daną osobą, wrzucasz jej coś na walla – fejs całkiem słusznie myśli, że pewnie zależy ci na niej bardziej, niż na osobie u której nie lajkujesz nic.
2. Czas
To jest proste jak konstrukcja cepa. Im dawniej ktoś wrzucił jakiś post, tym mniejsza szansa, że ci się pokaże.
3. Waga postu
I tu dwie ważne składowe tego punktu.
Po pierwsze – ważne jest, czy to status, zdjęcie, link czy video. Ze sobie tylko znanych przyczyn fejs obecnie premiuje tekst, potem obrazki a na końcu linki. A jeszcze rok temu to obrazki miały największa siłę przebicia.
Po drugie wreszcie – im więcej dany post ma lajków, komentarzy i udostępnień (a także klików w zdjęcie czy link) tym większą ma siłę przebicia. W efekcie liczy się to co wydarzy się w pierwszych minutach. Dużo lajków, większy zasięg, wiec więcej lajków, itp – efekt lawiny.
… ale jest do dupy
I ten algorytm jest trochę jak demokracja – taki sobie, ale nic innego nie wymyślono. Naprawdę wolę widzieć treści od ludzi na których mi zależy, oraz treści ważne i fajne. Niż te z ostatniej godziny, czy dwóch. Sorry – dalej bym nie przewinął, gdybym widział WSZYSTKO. Tak, potrzebuję takiego lokaja, który wybierze to za mnie. O, tak jak poranna prasówka w radiu.
Dlaczego więc to nie działa? Dlatego, że waga tych trzech czynników jest totalnie zaburzona. Otóż wyobrażam sobie, że idealnie, gdyby to punkt 1 miał największe znaczenie. W sensie – widzę treści od osób które wrzucają fajne rzeczy. Długotrwałę budowanie relacji – moi fani na fanpage Koszulkowa, ci którzy czesto lajkują – dostają ode mnie dużo treści. Buduję lojalną społeczność fanowską.
Tymczasem największą wagę ma punkt 3. Po pierwsze typ postu – jakaś bzdura, wszystko powinno być po równo, dlaczego ktoś ma na mnie wymuszać obrazek, gdy chcę wrzucić linka itp.
Po drugie wreszcie to taka trochę ruletka wymuszająca lajkowalne posty. Czyli proste, łatwe, głupie i przyjemne. Ot koty krótko mówiąc. I ruletka, bo czasem bywa tak, że wrzucę u siebie na profilu rzecz totalnie średnią, ale szybko zbierze ona 15, cy 20 lajków i widzę, że leci jak burza. Z drugiej strony czasem bardzo fajne treści giną. Jeśli nie zbiorą lajków w ciągu pierwszych 5 minut, to właściwie dupa. Na fanpage koszulkowo z 10 tys fanów potrafię mieć zasięg organiczny… 300 osób. No kiła. Straszna kiła.
Wnioski
Nigdy nie wierzyłem w szybką śmierć fejsa. On będzie żył jeszcze długo, długo. Takie kolosy nie umierają nagle. Ale zaczynam coraz bardziej rozwijać swój profil na G+. Jak mówiłem gdy powstawał – może kiedyś. Nie od razu. I miałem rację, na razie nie zwala z nóg. Jest poprawnie, ciągle poprawnie. “Szału ni ma”. Ale może się okazać niedługo, że to wystarczy.
Chociaż… nie wierzę, zupełnie nie wierzę, że tam nie ma (i nie będzie) algorytmów sortujących. Nie ma szans. Nawet gmail je wprowadził – czymże jest podział skrzynki odbiorczej dla reklamodawców, choćby wysyłających mailingi? Właśnie spadkiem zasięgu :) Feed na G+ też czasem zdrowo wariuje. Chociaż może G+ wprowadzi bardzo fajny algorytm filtrujący posty po tym co cię interesuje, choćby na podstawie zgadywania treści i hashtagów? Wtedy byłoby super. Zasięg 100% JEST MITEM i dalej to mówię. To, że trzeba płacić też jest oczywiste. Nie ma nic za darmo. Ale kompletnie do dupy jest sytuacja kiedy premiowane są tylko lajeczki, a coraz mniejsze znaczenie ma lojalność wobec drugiej osoby, czy fanpage. To poprostu staje się zbyt losowe :( Albo też dyktowane niestety zyskiem – spółka giełdowa nastawiona na zaspokojenie akcjonariuszy, będąca monopolistą – to musiało się tak skończyć…
Tak więc Facebook powoli zostaje zżerany przez zachłanność akcjonariuszy, a ja zaczynam coraz bardziej testować drugiego giganta. Choć tam ciągle mizerne zaanagażowanie, nawet na bardzo dużych profilach. No nic, trzeba czekać i czekać.