Żyjemy w czasach dwukolorowych. Nie czarnobiałych – taśma czarnobiała pozwala na zarejestrowanie mnóstwa odcieni szarości. Dzisiejsza debata jednak zupełnie na nie nie pozwala – żyjemy w czasach dwóch obozów, dwóch skrajnych teorii na dowolny temat. W czasach, w których przyjmuje się także – w najlepszym wypadku, że prawda leży po środku. A przecież ona nie leży po środku, leży tam gdzie leży.
W dowolnej dyskusji na temat praw kobiet, czy seksizmu, właściwie od razu pojawiają się osobniki zwracające się per WY, używające argumentów, że “no bez przesady”, “feministki”, “polityczna poprawność” i tym podobne. Dla nich rzeczywistość jest dość jasna i mało skomplikowana. Walka o prawa kobiet to wymysł paskudnych, oczywiście lewackich feministek. A to czego bronią to wartości TRADYCYJNE.
Natrafiłem ostatnio w sieci na film. Czarnobiały film z 1961 roku. To nie są czasy archaiczne, to czasy w których moi chodzili już do szkoły. Film na temat tego, czy mężatki powinny iść na studia. To bez sensu, jak argumentuje jedna z uczestniczek – a warto powiedzieć, że rozmawiają tak dwie kobiety – studia będą je tylko rozpraszały w domowych obowiązkach. I mąż na tym straci.
W dzisiejszych czasach, teza o tym, że studia to raczej dla facetów, wydaje się karkołomna. Myślę, że nawet wśród tych, którzy tak ochoczo zarzucają poprawność polityczną “tym wszystkim feministkom”. Wtedy się nie wydawała. Wtedy, trochę ponad pół wieku temu, wydawała się normalną teza do dyskusji. Dziś może jakiś nastoletni fan Korwina wystrzeliłby z taką teorią, tylko po to by dostać przez łeb od matki i usłyszeć “idź, wyrzuć śmieci”.
Wiecie, że jedną podstawowych zmian w sposobie myślenia, która doprowadziła do boomu cywilizacyjnego Europy, było porzucenie myślenia “świat dąży ku zagładzie”? Że samo “będzie lepiej” pomogło chociażby w rozwoju kapitalizmu, bo tylko jeśli wierzy się w przyszłość można udzielać innym kredytów? Bo jest coraz lepiej. Jeśli spojrzymy na to co działo się 50, 100 czy 200 lat temu, to jest lepiej w naprawdę wielu obszarach. I choć krótkoterminowo działo się czasem źle, to ludzkość rozwija się w całkiem dobrym kierunku.
Opanowaliśmy mnóstwo leków na choroby świata, wydłużamy ciągle życie i przede wszystkim stajemy się znacznie bardziej cywilizowani.
“Dzisiaj po raz pierwszy w dziejach więcej ludzi umiera dlatego, że jedzą za dużo, a nie dlatego, że jedzą za mało; więcej ludzi umiera ze starości niż w wyniku chorób zakaźnych; więcej ludzi ginie w wyniku samobójstwa niż z rąk żołnierzy, terrorystów i przestępców – razem wziętych.”
Yuval Noah Harari. Homo deus. Wydawnictwo Literackie.
Zmiana roli kobiet w społeczeństwie jest jedną z tych zmian. Zmian, które przecież nie następują od wczoraj, zmian które przebijają się od dziesięcioleci, choć rzeczywiście ostatnio przyspieszyły. Czy to źle?
Ja tak sobie myślę, że jeśli dyskusję te obedrze się z jakichś strachów na lachy, potworów dżęder i paskudnego feminizmu, to większość krzyczących tak naprawdę po chwili ochłonięcia przyzna rację. Bo przecież nikt, oprócz chorobliwych psychopatów, nie będzie chciał sprowadzać swojej matki, siostry, żony, czy córki do obywatelki gorszej kategorii. Nikt myślący, nikt na poziomie. Prawda? Ale wymaga to pewnej refleksji, wymaga to pewnego odrzucenia schematów, które siedzą głęboko w nas. Ja sam – choć jestem mężem bardzo niezależnej dziewczyny i ojcem dwóch córek – łapię się na to, że chcę czasem wtłaczać je w jakieś ramy. Bo świat 10, czy 20 lat temu wyglądał nieco inaczej. Ale czy chcemy by wyglądał tak samo?
Strach to chyba dobre słowo. Oczywiście my faceci nigdy się do niego nie przyznamy, bo strach to hańba na honorze wojownika, ale to właśnie strach przed utratą tożsamości i tego, że chcą nam zabrać to co “męskie”. Nasze. Facetów. To właśnie z tego strachu przed zabraniem nam Prawdziwego Męstwa tak bardzo szydzimy ze wszelkich zniewieściałych hipsterów i “facetów w rurkach” przeciwstawiając im… no właśnie, co? Panowie, czy wy rzeczywiście jesteście tak tradycyjnie męscy, jak wam się wydaje? Kiedy ostatni raz biliście się z kimś na poważnie, do krwi, kiedy wyzwaliście kogoś na pojedynek, kiedy byliście na wojnie? Kiedy polowaliście na zwierzynę – ale nie mówię o tchórzliwym oddawaniu strzału ze spluwy, mówię o łuku, nożu i walce z rannym zwierzakiem? Nie, na konsoli się nie liczy.
No właśnie. Bo może to już niepotrzebne. Bo może to całe tradycyjne męstwo nie ma dziś do końca uzasadnienia. Może to tylko puste prężenie muskułów, w świecie, w którym bezpośrednia przemoc fizyczna, a dla wielu nawet fizyczna siła, nie są czymś normalnym każdego dnia? Może warto zaakceptować, że zorganizowaliśmy sobie ten świat inaczej, że w sumie cieszymy się z tego, że nie tracimy bliskich (przynajmniej w naszym regionie) co kilka dni? I że to zorganizowanie pozwala nam też na bardziej partnerski podział obowiązków?
Czy to tak dziwne, że kobiety chcą mieć takie same prawa i obowiązki? Nie chcą być traktowane jako obywatelki gorszej kategorii, tylko dlatego, że tak było przez wieki, że nasza siłowa dominacja to niejako wymusiła? To tak dziwne, że w dzisiejszych czasach tak wiele rzeczy możemy robić oboje? Że faceci gotują – dlaczego ciągle krążą te chore dowcipy w stylu “baba do kuchni” skoro tak wielu znanych szefów kuchni to mężczyźni? A faceci gdzie, na polowanie?
Panowie, nie lękajcie się. I nie pieprzcie mi, że to nie ze strachu. Tak, to ze strachu. Ze strachu, że nagle przestaniecie być męscy, że wasze penisy zanikną. Spokojnie, nie zanikną. Nie zanikną ani od równouprawnienia kobiet, ani od tego, że geje i lesbijki będą żyć obok was, ani od tego, że niektórzy będą chcieli zmienić płeć. A niech zmieniają, naprawdę orientacja seksualna, transpłciowość, czy transwestytyzm to nie są choroby zakaźne czychające na waszą męskość i tożsamość. A już na pewno nie zanikną od tego, że przestaniemy traktować kobiety jak zdobycze, które można klepać po dupie kiedy się tylko chce. Choć tak, to prawda, że testosteron czasem tego nie ułatwia, nie ułatwiają nam też geny ludzi pierwotnych, które gdzieś tam w nas są, geny, które pchają do takich, czy innych zachowań. Wyszliśmy już z jaskiń jakiś czas temu, warto z tym walczyć i się kontrolować.
W Wielkiej Brytanii kobiety dostała prawa wyborcze dopiero w 1928 roku. W 1959 roku zorganizowano w tej sprawie referendum w Szwajcarii. I prawo to odrzucono przewagą 67% głosów! Na prawa te szwajcarskie kobiety musiały czekać aż do… 1971 roku! Przy czym jeden z kantonów, Appenzell Ausserrhoden, w co aż nie chce się wierzyć w 1989. I tak rok wcześniej niż sąsiedni Appenzell Innerrhoden, który w 1990 roku został do tego zmuszony przez sąd najwyższy Szwajcarii. Bo to jednak już trochę nie do pomyślenia, że gdzieś w Europie, w latach 90, kobiety nie miały prawa głosu, prawda?
Ale wtedy też istniało mnóstwo facetów – i pewnie trochę kobiet – które twierdziły, że miejsce kobiety jest przy dzieciach i w kuchni, a nie przy urnie. I pewnie też nazywano to jakimś wymysłem innych, zgniłych moralnie krajów.
Chciałbym, bardzo chciałby, aby moje dziewczyny wyrosły na silne dziewczyny. Bez żadnych uprzedzeń, niech będą kim chcą – od projektantek mody, przez biotechnolożki, po konstruktorki rakiet, czy robotów. W dzisiejszym świecie nie ma zbyt wielu zajęć, które są typowo męskie, czy damskie. My jako faceci i tak jesteśmy o wiele mniej tradycyjnie męscy niż 100, czy 200 lat temu. Czy to źle, że nie zabijamy się z powodu obrazy, tylko dyskutujemy? Tak bardzo tęsknicie za polowaniami z nożem w ręku? Ja niezbyt.
A ci z Was, którzy dziś tak bardzo stoją na straży “tradycyjnych ról kobiet i mężczyzn” będą być może za 50 lat tak postrzegani przez swoje dzieci i wnuki, jak ci, którzy w 1990 roku głosowali przeciwko prawom wyborczym kobiet. Trochę wstyd, co?