Cywilizacja – moim zdaniem najgenialniejsza seria gier kiedykolwiek stworzona. Towarzyszy mi od 23 lat, bo właśnie tyle lat temu wyszła pierwsza część. Grałem w każdą z nich i potrafiłem być pochłonięty na długie godziny nocne. Po to by obudzić się, pójść do szkoły, szybko wrócić i… grać. Grać. Grać. Nie jestem typowym fanem gier strategicznych, który rozmyśla długo każdy ruch, ani osobą lubiącą przesadnie strategie wojskowe. Mimo to Cywilizacja przypadła mi do gustu – właśnie dlatego, że jest strategia konstruktywną. Zamiast tworzyć kolejne jednostki i łupić kolejne pola, możemy po prostu rozwijać cywilizację. A to podobało mi się zawsze najbardziej.
Kiedy dowiedziałem się, że mogę testować nową część Cywilizacji, tym razem rozgrywającą się w kosmosie, nie mogłem pozbierać się ze szczęścia – niestety nie mogłem złamać ciszy nawet informując was, że w nią gram. Takie zasady, co zrobić. Nie miałem też przesadnie olbrzymiej ilości czasu, od czasu 1991 roku awansowałem kilka leveli w prawdziwym życiu ;) i nie mogę sobie zbytnio pozwolić na zarywanie całych nocy :) Postaram się jednak przekazać wam moje wrażenia z rozgrywki – a jest co przekazywać.
Przede wszystkim powiedzmy sobie szczerze – istnieją cztery grupy osób.
- Te które nigdy nie grały w żadną civkę,
- te które grały w poprzednie części,
- te które grały w Civ 5 i ją pokochały i
- te które 5 nie trawią.
Grałeś w Civilization 5 ale jej nie lubisz
Od razu powiem ostatniej grupie – nie kupujcie tej gry. Bazuje ona w dużej mierze na piątce – mechaniką rozgrywki i właściwie większością aspektów, więc raczej też wam się nie spodoba. A potem uciekajcie z mojego bloga i nigdy mi się nie pokazujcie! Jak można nie lubić 5? :D
Nie grałeś w żadną Cywilizację
Jeśli nie grałeś nigdy w żadną Cywilizację – pewnie na początku będzie ci trochę trudno. Gra posiada sporo opcji i ich ogarnięcie pewnie trochę zajmuje, ale nie będe ściemniał – nie jestem sobie w stanie wyobrazić jak to jest :)
Więc po krótce – Cywilizacja to gra w której wcielasz się w przywódcę państwa – od momentu założenia pierwszej osady aż do podboju kosmosu. Mijają lata, poszczególne epoki, dokonujesz odkryć, przemieszczasz się jednostkami, zdobywasz inne miasta. To olbrzymi świat o rozgrywka na wiele, wiele godzin. To gra turowa, ale nie trzeba w nią grać myśląc nad każda turą przez dłuuuugi czas. Owszem, są takie sytuacje, ale momentami przypomina to niemalże RTS.
Grałeś w poprzednie części, ale nie w 5
Jeśli grałeś w poprzednie części, spróbuj może najpierw pograć w CIV5, będziesz miał łatwiejszy setting, znajome technologie i kraje, a zmienione zasady gry – hexy zamiast kwadratów i jedną jednostkę na polu na raz (co bardzo zmienia rozgrywkę). Oraz trochę innych elementów. Najlepiej z dodatkiem w którym można grać Polską. Choć oczywiście to nie jest mus, możesz kupić od razu Beyond Earth.
Grałeś w Civilization 5 i ją kochasz
A teraz Wy moi drodzy, ci którzy wiedzą o co chodzi. Nie, nie zawiodłem się. Jest miodnie, bardzo miodnie.
Intro wprowadza w bajeczny klimat, oczywiście zaczynamy tam, gdzie właściwie kończy się normalna gra, wyruszamy w kosmos. Do wyboru tym razem nie mamy zwykłych krajów, a ponadnarodowych sponsorów. Do wyboru mamy więc Franko-iberię, Federację Słowiańską, Polystralię, Brasilię, Protektorat Khavitanu, Unię Afrykańską i ARC, czyli taki korpo twór amerykański.
Wybór tak jak w oryginalnej grze daje różnorakie bonusy. Ale to nie koniec wyborów. Już na samym początku mamy ich więcej. Możemy więc wybrać jakiego typy statkiem przylecieliśmy, jakiego typu kolonistów zabraliśmy i jaki rodzaj ładunku wzięliśmy na pokład – to wszystko oczywiście daje nam odpowiednie bonusy. Potem tylko tradycyjny wybór typu mapy i… start.
Pierwsze wrażenie
Jest bajecznie, szczególnie na pełnych detalach – wreszcie mogę sobie na to pozwolić :) Mapa składa się oczywiście z hexów, niektóre pola pokrywa tajemnicza niebieska mgła. Jednak po kilkunastu pierwszych turach okazuje się, że wszystko jest bardzo znajome. Znajome, ale czasem pod inną nazwą.
Mamy więc osadników zakładających miasta, robotników budujących ulepszenia, jednostki handlowe, skautów, czy jednostki militarne. Miasta generują kulturę, ich granice stopniowo rozszerzają się, budujemy kolejne budynki – wszystko do złudzenia przypomina Cywilizację 5. Zamiast gotówki mamy energię, małe żaróweczki to nadal research, a kultura pozwala na wybieranie co jakiś czas jednej z cnót (?) czyli virtues.
Bo… po co to zmieniać, skoro tak dobrze działa? Z takiego założenia wyszli twórcy gry i rzeczywiście mechanika gry oparta jest właściwie w całości na Cywilizacji 5. Całość jest jednak trudniejsza, gdyż o ile dobrze kojarzymy to, że rycerz z mieczem jest mniej zaawansowany od muszkietera, o tyle w tym wypadku wszystko wydaje się zupełnie nowe i futyrystyczne. Więc czy ta gra to po prostu Cywilizacja 5 z nałożoną na nią skórką Sci-Fi? Nic bardziej mylnego! :)
Diabeł tkwi w szczegółach
Na przykład na początku myślałem, że Obcy to po prostu odpowiednik barbarzyńców. I po trochu tak jest. Są inne cywilizacje (inne korporacje), są miasta-państwa (zwane tu stacjami), są więc także barbarzyńcy.
Nie do końca. Po pierwsze Obcy niekoniecznie atakują, po drugie w ramach rozwoju własnej cywilizacji możemy wybrać ścieżkę asymilacji. Po trzecie wreszcie pokonanie ich od razu wcale nie jest takie łatwe – to konkretne stwory, a nie ludziki z maczugami :)
Mamy też zupełnie inne typy zwycięstw. Tradycyjnie można wyrżnąć wszystkich w pień, ale mnie nigdy ta ścieżka nie odpowiadała. Lubiłem stawiać mocno na rozwój lub kulturę. Tutaj możemy odpowiednio skontaktować się z inną rasą żyjącą w kosmosie, wysłać armię przez specjalny tunel na Ziemię, by ją wyzwolić, zabrać ludzkość na naszą planetę, czy osiągnąć pełną harmonię. Właściwie wszystkie te zwycięstwa wymagają pełnego rozwoju i inwestowania w technologię, ale o niej później.
Jest jeszcze trochę różnic i to dość znaczących, do których zdążyłem dojść przez to – jednak dość krótkie jak na tę grę – testowanie. Istnieje system Questów, za które dostajemy odpowiednie nagrody (zabij robala, załóż 5 miast, ustanów 3 szlaki handlowe) oraz decyzji questowych – to po prostu decyzje które tuningują nam grę, w wyniku wyboru budynek danego typu może od tej pory generować np więcej żywności lub więcej energii. Itp.
Kolejną bardzo ważną zmianą jest wybór ścieżki, którą podążamy. Choć do wyboru są trzy drogi, to nie jest jednorazowy wybór jak w przypadku kojarzącej mi się od razu z tym Dune’y i wyboru rasy. Po prostu za rozwijanie konkretnych technologii dostajemy punkty trzech rodzajów:
- Harmonii
- Czystości
- Supremacji
Za te punkty możemy między innymi w odpowiedni sposób upgrade’ować swoje jednostki. Tu wygląda to nieco inaczej – upgrade następuje na raz i dotyczy wszystkich jednostek. Ale to coś więcej, to sposób w jaki chcemy kończyć grę – czy żyjemy w harmonii z Obcymi, czy chcemy być jedyną rasą, itp.
Rozwój
Na koniec jeszcze szybko o rozwoju. To nie klasyczne drzewo podzielone na epoki, to raczej promieniście rozchodzące się technologie i trudna sztuka wyboru. Rozwijamy się w konkretnym kierunku, po nauczeniu się danej gałęzi wiedzy możemy zgłębiać jej dalsze tajniki, czyli liście. Jest to trudne, bo nie ma już do wyboru prochu dymnego i jazdy konno, ale nie znaczy to, że mniej interesująco.
Nie zanudzam
Osoby, które nie grały w grę pewnie i tak aż tu nie doszły, natomiast wiernym fanom pewnie nie wystarczą moje opisy. Zresztą kurcze i tak zaraz obejrzycie gameplaye. Nie będe więc więcej pisał o tym jak gra wygląda, ani jakie ma funkcje. W ogóle wystarczy już pisania skoro można w nią pograć. Podsumuję więc:
Grałem za mało, by wydac ostateczny werdykt – do tego potrzeba wielu nieprzespanych nocy. Jednak z tego co widzę już teraz, gra jest MUSEM dla każdego komu pasowała Cywilizacja 5 i lubi klimaty Sci-Fi, a także moim zdaniem dla każdego fana Sci-Fi, turówek i strategii. Sid Meier jest dla mnie jednym z geniuszy wszechświata i jednym z moim skrytych marzeń jest poznanie go i uściśnięcie mu ręki. Mechanika, która przetrwała 23 lata i nadal ma się dobrze, musi być genialna. A kosmiczna częsć cywilizacji jest godnym rozszerzeniem linii właściwej. Na pewno jej nie zastąpi, będę nie raz łupił barbarzyńców swoją husarią, ale z równie wielką chęcią pokieruję jednostkami w kosmicznej otchłani.
Do sklepów marsz!