Dziwny ten tytuł, ale chodzi oczywiście o netflixowy serial o tym tytule.
Seriale brazylijskie kojarzą mi się z Niewolnicą Isaurą (ktoś pamięta?) i innymi operami mydlanymi. Dlatego z pewnym zaciekawieniem zacząłem oglądać 3%. Tym większym, że postanowiłem ostatnio uczyć się portugalskiego, a serial miał pomóc mi się osłuchać z językiem. I to był całkiem dobry pomysł, tym bardziej, że serial okazał się całkiem fajny.
Mówię od razu – on nie podpasuje sporej części z Was. Jest dość specyficzny, dość minimalistyczny. Kojarzysz The Cube? Jeśli ten rodzaj minimalizmu do Ciebie nie przemawia, to serial Cię trochę wynudzi. Bo tam jest dużo takiej sterylności, studyjności wręcz, minimalizmu.
Jest przyszłość, ludzkość dzieli się na znakomitą większość żyjącą w biedzie oraz wybrańców, którzy żyją na rajskiej wyspie, na której niczego nie brakuje. Każdy ma szansę tam się dostać – aby tego dokonać musi przejść specjalny egzamin. Egzamin – zwany Procesem – wypełnia właściwie 8 odcinków serialu i składa się z różnych części. Testowana jest wiedza, inteligencja, współpraca i inne zdolności.
Serial przypomina nieco Piłę (The Saw) z elementami eksperymentów Zimbardo. Można mówić, że momentami jest dość prosty, ale daje do myślenia, szczególnie tym, których myśli biegają gdzieś po jakże aktualnych dziś tematach: kto jest elitą, kto jest plebsem, co to znaczy, elitaryzm czy egalitaryzm. I tak dalej.
Momentami widać brak epickich budżetów, ale jak już mówiłem to nie przeszkadza, bo większość dzieje się w dość specyficznych i sterylnych wizualnie warunkach. Zakończenie jest w miarę znośne i logiczne (co jest rzadkością wśród dzisiejszych seriali) i choć nie mogę powiedzieć, że serial wpada do mojego topu wszechczasów, to oglądało się go całkiem przyjemnie. Aha, jak kogoś drażni portugalski, to jest opcja z angielskim dubbingiem. A amerykanie – w przeciwieństwie do nas – potrafią dubbingować filmy tak, że nie brzmią one jak bajka dla dzieci :)