Czas przyspiesza niczym kula tocząca się z górki. Cztery lata liceum wydają się trwać bez końca, podczas gdy w dorosłym życiu trwają dosłownie chwilkę. Czy uwierzycie, że to już ponad 3 lata od momentu, kiedy wróciłem na etat i oznajmiłem (ku wielkiemu zdziwieniu niektórych) że wracam, po ponad 10 latach, do pracy 9 – 17, do Eco&More?
I to był pod wieloma względami rollercoaster, choć właśnie z tej kolejki wysiadam. Czas na inne atrakcje. Ale przecież nie mogę zostawić tego bez podsumowania.
2020
Kim byłem w 2020? Na pewno osobą na rozdrożu. Poszukującą siebie, pewnie jeszcze w końcówce depresji. Kimś kto jeszcze w duszy rozpaczał po koszulkowym biznesie, który nie skończył się tak jak oczekiwałem. Kim, kto bał się trochę wrócić na rynek pracy, po 8 latach prowadzenia własnej firmy. Okazało się, że całkiem bez sensu, bo przecież przez te 8 lat naprawdę sporo w e-commerce zrobiłem a skala biznesu w którego budowaniu brałem wtedy aktywny przecież udział, była całkiem niezła. Ale to zawsze kwestia tego co jest w głowie.
Ale dojechały mnie bardziej te ostatnie 2 lata, kiedy już prawie nic nie robiłem w Koszulkowie, kiedy mocno rzuciłem się w tworzenie w sieci, co też wcale nie jest tak kolorowe jak może się niektórym wydawać. Potrzebowałem kilku rzeczy: struktury, sensu, stabilności i żywych ludzi wokół mnie. To wszystko udało mi się odnaleźć w pracy.
Dystrybutor, czyli kto?
Dystrybutor kojarzy się większości osób z paliwem. To taka często niewdzięczna rola firmy, która wynajduje zagraniczne marki i rozprowadza je w Polsce. Niewdzięczna – bo nie wchodząc w szczegóły – trzeba konkurować z gigantami którzy łożą ogromne środki na reklamę, nie mając na nią prawie nic.
Niestety nadal wielu zagranicznych producentów myśli „mam tak niesamowite produkty, że wystarczy iż położycie je półkach, a ludzie będą się o nie zabijać!” Niestety to nie do końca tak działa, więc zaczynają się naprawdę spore kombinacje, tym bardziej gdy są to produkty ekologiczne i takie z dobrymi składami. Zazwyczaj droższe od masówki.
Ja w tym wszystkim
Kiedy przyszedłem, mogłem zabrać się w sumie za cokolwiek. Postanowiłem ogarnąć obszar mi najbliższy czyli social media i okolice. Udało się zbudować Dział Komunikacji z czterema zrekrutowanymi osobami, który zajął się grafiką i social mediami. A że komunikacja to też miejska, to ogarnąłem firmowe karty miejskie :D
Udało się też przeprowadzić rebranding spójny dla całej grupy, wszystko wewnętrznymi siłami, bez pomocy z zewnątrz.
Ale tak naprawdę rozwinąłem się dopiero w e-commerce, w którym to jakby nie patrzeć siedzę od 20 lat (!). Już na początku zmigrowałem Prestę na Atomstore, gdzieś po drodze zrobiliśmy redesign sklepu, opracowaliśmy strategię i wdrożyliśmy ileś narzędzi, o których nie będę tu się rozwodził bo zanudzę osoby spoza branży. Mogłem też robić to co lubię robić najbardziej, czyli prowadzić zespół, bo ludzie są dla mnie zawsze najważniejsi. A zespół ogarniał oprócz samego sklepu www ileś kont na różnych matketplace’ach a także przez jakiś czas sprzedaż b2b.
No i last but not least, zrobiłem pierwszą rzecz zawodowo związaną z moim wykształceniem – zorganizowałem wyjazd integracyjny że spływem kajakowym :D
Gimnastyka mózgu
Ale zawsze piszę Wam więcej o tym co myślę i czuję. Moje pozafinansowe zyski z tej pracy mogę podzielić na trzy grupy.
Pierwsza to wiedza. Posiadłem jej naprawdę dużo – od tej strategicznej, przez techniczną aż po finansową. To tu zaskoczyłem siebie najbardziej. Ostatni rok to boom mojej miłości do excela. Wmówilem sobie kiedyś że nie lubię liczb , a to nieprawda. Nie mam zbyt dobrej pamięci do liczb, ale gdy skupie się na excelu, naprawdę jestem w stanie zrobić dużo. Tak więc P&L-e, liczenie marży, śledzenie wzrostów per marka, per kanał I wiele innych kwestii. Tu chyba zaskoczyłem siebie najbardziej.
Druga to kwestie o których pisałem wcześniej. Byłem trochę pogrążony w chaosie, praca sam ze sobą bywa naprawdę trudna. Potrzebowałem feedbacku że o co robię ma sens, pewnej struktury. To się udało – w pracy w organizacji masz to wszystko. Masz punkt odniesienia, masz jakieś kryteria sukcesu, możesz zderzać swoje pomysły z innymi. W świecie lajków i fanpejdży naprawdę bardzo łatwo o „po co ja to wszystko robię?”. Tu wiedziałem że istotą jest sprzedaż, a głębszym sensem sprzedaż eko produktowy, które są po prostu lepsze od zwykłych :) Miałem też okazję wreszcie porządnie wdrożyć sobie czy zespołom) system to-do (bazujący akurat na narzędziach Microsoft) który działał całkiem dobrze. Taski, system deep work dla mnie samego, odprawy poranne i przechodzenie przez zadania – to wszystko uporządkowało bardzo procesy wokół mnie.
Po trzecie wreszcie – to niesamowite, że mózg jest jak mięsień. A ja byłem bez siłowni. Wegetowałem wcześniej czasem całe dni żeby zebrać się do nagrania jednego filmu w tygodniu. I nawet to mnie przerastało. Dziś wiem że mogę prowadzić ileś projektów i projekcików na raz i choć nie wszystko udawało się na czas (bo było ich za dużo, a za mało ludzi do tego) to i tak robiłem tysiąc razy więcej niż przedtem. Gdybym z tym impetem cofnął się do tworzenia swoich treści na YouTube, albo choćby do czasów koszulkowych… Cóż, to oczywiście niemożliwe by się cofnąć. Ale możliwe, by iść naprzód.
Dlaczego i co dalej?
Nie będę tu wyciągał wszystkich kwestii rzecz jasna, dość, że układ od początku był taki, że będziemy współpracę kontynuować, gdy będzie przynosiła fun i pożytek obu stronom. Ja postanowiłem, że nauczyłem się tu już wystarczająco dużo i czas z tym bagażem pójść dalej. Nie licząc własnego biznesu to najdłuższa praca w moim życiu!
O tym co dalej pisać na razie nie będę. Mam otwarte kilka opcji, przy czym nie o wszystkich jeszcze mogę pisać :) 2024 naprawdę zapowiada się ciekawie i ekscytująco. Będę nieco tęsknił za rutyną którą sobie wypracowałem i która trochę mi pasowała (a trochę już nużyła), ale życie to wieczna zmiana.
Tak więc naprzód i ahoj, przygodo!