Przez Polskę przelewają się właśnie dwie fale. Zachwytu i oburzenia. Chodzi oczywiście o mocno obrazobu… satyryczny serial 1670. Serial, który oprócz delikatnego dotykania rzeczy do tej pory nietykalnych (główny bohater to Jan Paweł) mocno dotyka rzeczy NAJWAŻNIEJSZEJ, czyli polskiego szlachectwa, a jak wiadomo każdy Prawdziwy Polak czuję się szlachcicem i z tego, żeśmy naród wybrany żartować nie wolno!
Ale powiem Wam, że największy oburz panuje ma grupach szlacheckich i genealogicznych, na których z racji mojej pasji sprzed kilku lat nadal się znajduję. Ilu tam potomków szlachty z kijem (a może szablą?) w tyłku!
Jak część z Was wie jakiś czas temu zacząłem naprawdę mocno grzebać w mojej genealogii i w końcu doszedłem do jednej z odnóg która wyprowadziła mnie do takich postaci jak Olbracht Łaski (czyli prawdziwy wiedźmin – alchemik który mało co nie zdobył Mołdawii), Spytko z Melsztyna, kochanka późniejszego króla Francji Henryka IV Bourbona, markiza Charlotte, czy książęta Wiśniowieccy.
Ale traktuję to jako ciekawostkę, po pierwsze widząc wyraźnie liczby – znakomita większość pozostałych przodków to albo taka szlachta co kury szczać prowadzała (tylko że z szablą) albo pewnie chłopstwo (a także rzemieślnicy i robotnicy). Po drugie – to naprawdę nie ma żadnego znaczenia dziś.
Po trzecie jednak, jeśli miałbym to rzeczywiście traktować na poważnie, to przy całym kolorycie tych epok który mamy w głowie, czasy te miały dla znakomitej większości kolor błota i były jednak mocno niesprawiedliwe.
Nie lubię oceniać postępków z przeszłości dzisiejszą miarą. To bez sensu. Ale gdy już na poważnie podchodzimy do pewnych wspomnień, warto przed ich idealizacją zdać sobie sprawę jak było naprawdę. I że tak samo jak piraci nie wyglądali jak w filmach Disneya, tak samo rzeczywistość szlachecka nie była tak kolorowa jak sobie niektórzy po Sienkiewiczu wyobrażają.
Friedrich Nietzsche napisał: „Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból. „
I trudno się nie zgodzić. To serial satyryczny przecież, naumyślnie wykorzystujący multum odniesień do teraźniejszości, będący także satyrą na współczesne czasy. Ma dużo nawiązań do Monty Pythona (także bezpośrednich!) zresztą sam MP świętości zupełnie nie miał, przecież w trzech swoich filmach wyśmiewający i religię, i szlachectwo brytyjskie, a nawet samego króla.
Nieustannie bawią mnie prawicowe przekonania że coś jest antypolskie. Moja polskość naprawdę ma się dobrze. Kocham Polskę pomimo wielu rzeczy które mnie w niej niesamowicie wkurzają. Mieszkam tu nadal, choć nie hołubię tylko bitew czy wojen jak wielu. Kocham polskie jedzenie, krajobrazy, kocham wiele nieuchwytnych kwestii które plotą się w mojej głowie w obraz mojego kraju. A jeśli według kogoś tski humor jest w stanie drasnąć gdzieś poczucie polskości, to musi ono być w nim bardzo słabe.
Serial bardzo polecam, choć jak to z humorem, nie każdemu musi podpasować.