To nie jest tekst do zagorzałych zwolenników PiS i Andrzeja Dudy. Was i tak do niczego nie przekonam. Wasza rzeczywistość już dawno oderwała się od mojej niczym kontynent w prastarych czasach i jest zupełnie gdzie indziej.
To nie jest też tekst do moich wielkomiejskich znajomych popierających PO. Do Was napiszę co innego w przyszłym tygodniu, niezależnie od wyników wyborów.
To tekst do osób określających się mianem lewicy, popierających ostatnio Wiosnę, Razem, czy nawet SLD, takich, którzy skuszeni wizją państwa socjalnego PiS chcą zagłosować na Dudę. To także tekst do tych, którzy nie wiedzą na kogo zagłosować. A także do tych – a ich widzę sporo w swojej banieczce – którzy mówią „jeden i drugi wybór to takie samo gówno, żaden kandydat mi nie pasuje, co za różnica”. No więc pokażę Wam, że to jest różnica. Duża różnica.
PO to nie moja bajka
Na wstępie zaznaczę, że PO to nie moja bajka. Dostaje mi się za to co chwilę od jej zwolenników, ale to już kilka ładnych lat, kiedy na łamach tego bloga napisałem, dlaczego nasze drogi się rozjechały. Neoliberalna wizja świata zaczęła kompromitować się już w latach 90, a 30 lat później liczby mówią same za siebie – to właśnie socjalne kraje są krajami równości i sprawiedliwego dobrobytu. Ale to zupełnie inny temat na który już pisałem i będę pisał. Mam też żal do PO, że przez swoje wiele lat rządów nie szarpnęli się za żadną dużą reformę, tak jak robił to chociażby Jerzy Buzek.
Wartości przede wszystkim
Ale to nie jest tak, że ja te zaniedbania ze strony PO, czy przymykanie oczu na przekręty (bo niestety było ileś przekrętów choćby w sferze nieruchomości w Warszawie) równoważę z tym co dzieje się od kilku lat za PiS. Bo pragnąłbym wam przypomnieć pewną zasadę matematyczną. Aby wektory się zrównoważyły, nie wystarczy że są przeciwne. Muszą mieć tę samą wartość. Dla osób niematematycznych – jeśli w jedną stronę ciągnie osioł, a w drugą 10 wołów, to równowagi nie ma.
Owszem, wyobrażam sobie, że jako osoba o poglądach lewicowych może być ci gospodarczo bliżej do PiS. Tak jak ja uważasz, że redystrybucja to wcale nie jest zło, neoliberalizm kojarzy ci się z głupkowatymi memami o Thatcher wklejanymi przez ludzi szydzących z 500+ i „Dżesik z Brajankami”. Wkurzają cię ludzie co chwilę szydzący z tego na fejsie i nie rozumiejący podstawowych pojęć związanych z redystrybucją. Wielkomiejscy fafarafa tłumaczący kasjerce z Biedronki w Piździszewie Niżnym, że „gdyby chciała mogłąby zostać dyrektorem banku”. Tak, mamy podobne poglądy.
Ale mimo to nawet przez sekundę nie zastanawiałem się nad głosowaniem na PiS.
Problem polega nawet nie tym, że te gospodarcze cuda PiS w dużej mierze są źle skonstruowane i działają tylko na papierze. Problem polega na tym, że ja nawet w swoich rozmyślaniach nawet do nich nie dochodzę.
Bo zanim zacznę o nich myśleć, myślę o WARTOŚCIACH.
Bo to na nich zbudowany jest świat, bo bez wartości jesteśmy tylko prymitywnymi jaskiniowcami. Bo to one stanowią nasz kręgosłup moralny.
Nie ma równowagi
To co dzieje się w sferze wartości za obecnych rządów, to nie jest coś, na co może godzić się JAKAKOLWIEK osoba nazywająca się lewicą. Osoba, której bliskie są tolerancja, poszanowanie bliźniego bez względu na jego odmienność, czy równouprawnienie. Przejrzyjcie na oczy.
Owszem, przez wiele lat zapomniano nieco o wsiach i małych miasteczkach. Owszem, echa pogardy wobec tak zwanego proletariatu rozbrzmiewają nawet dziś, gdy z poczuciem wyższości wkleja się statystyki jak to ludzie z wyższym wykształceniem głosują na PO, a „plebs” na PiS. Minie jeszcze wiele lat, zanim dorośniemy do Szwecji, czy Holandii jeśli chodzi o równość, także w naszej mentalności.
Ale powiedzmy to jasno – nie przypominam sobie, żeby za PO ludzie chcieli posyłać wieśniaków do obozów koncentracyjnych. Lub mówili, że prowincjonalizm to ideologia, a nie ludzie. Żeby chciano strzelać do ludzi za to, że słuchają disco-polo. Żeby mówiono do symbolicznej „Dżesiki” czyli dresiary z bloku, żeby wypierdalała z miasta, ani pisano jej sprayem pod oknem, że to nie jest jej miejsce.
PiS w swym ślepym dążeniu do narzucenia jedynej słusznej wizji świata chwyta się wszystkiego, ale przede wszystkim starej jak świat metody tworzenia zagrożenia przed wrogiem, który nie istnieje.
Tak więc swtorzono iluzję wielkiego zagrożenia przez Złymi Imigrantami. Wizje, które były roztaczane były tragiczne. O dziwo, „Zachód” nadal trzyma się całkiem nieźle. Gdy to nie wystarczyło zaczęto szukać innych wrogów. Nie będę tu pisał o wszystkich, chciałbym jednak napisać o ostatniej ofensywie skierowanej przeciwko osobom LGBT.
Nie wyobrażam sobie, że osoba o poglądach lewicowych wspiera kogoś, kto odmawia takim osobom podmiotowości. Kto zamienia ich w jakąś ideologię. Przypominam, że ideologię się wyznaje, wybiera. Orientacja seksualna to nie wybór. A nawet gdyby byłą wyborem, nie wiem dlaczego mamy ją tak bardzo dyskryminować.
To nie jest równowaga. To uporczywe hamowanie postępu i wpychanie nas w wieki ciemne, w okres polowania na czarownice, w okres narzucania siłą wiary chrześcijańskiej – a raczej jej prymitywnej wersji pozbawionej najważniejszego przesłania Chrystusa, czyli miłości do bliźniego.
Winię PiS
… za tworzenie warunków do nienawiści i jej nakręcanie na nieznaną od dawna skalę
… za tworzenie wizji wrogów, których nie ma, po to by stworzyć poczucie zagrożenia
… za granie na emocjach i kompleksach narodowych dużej części Polaków
… za wciągnięcie Kościoła do brudnej gry politycznej
… za odmawianie podmiotowości LUDZIOM którzy nie pasują do wzorca
… za szerzenie propagandy kłamstw w publicznej telewizji na skalę godną PRL
… za wieloletnie wykorzystywanie katastrofy smoleńskiej do gry politycznej (nadal nic nie udowodniono, a góra urodziła mysz)
NIE MA RÓWNOWAGI
Często piszę o tym, że wybór między PO, a PiS to jak wdepnąć w gówno, a zjeść gówno. Może i to, i to złe. Ale nie mam wątpliwości co wybrać. Kieszonkowiec to nie zabójca, choć obaj łamią prawo. Może to dość krytyczne w stosunku do PO, ale nic na to nie poradzę. Ja też chciałbym BARDZO by nastąpiło jakieś przetasowanie na rynku politycznym. By wreszcie powstała porządna lewica, by centrum było zdecydowane i określone. ALE JEST JAK JEST.
I dorosłość polega na tym, że nie czekamy na księcia na białym koniu, tylko rozgrywamy te karty, które mamy.
I Rafał Trzaskowski wydaje się znacznie, znacznie mniejszym złem niż jakikolwiek przedstawiciel PiS. A już na pewno taki, który jest ślepo posłuszny Kaczyńskiemu.
Tym bardziej, że po pierwsze PO zaczyna zauważać, że neoliberalizm to droga do nikąd i rzeczywiście skręca w stronę socjalu (mam nadzieję, że realnie, a nie tylko pozornie). Po drugie w PO nie ma tak silnego ośrodka władzy jak w PiS, gdzie wszystko skupione jest wokół jednego dyktatora.
Ale co najważniejsze – jeśli ciebie jeszcze nie przekonałem – ważne jest, by rozbić monopol władzy jednej partii. Bo równowaga ZAWSZE jest potrzebna. A prezydent to nietylko funkcja reprezentacyjna. To także możliwość vetowania pewnych kwestii.
Ale najważniejsze dla mnie jest to – gdy komuś odmawiamy prawa do bycia człowiekiem, do bycia równym człowiekiem, wszystko iunne schodzi na drugi plan. To działo się już w XX wieku i mam nadzieję nigdy nie wróci.
Dlatego nigdy nie poprę Dudy. I mam nadzieję, że Ty też.