Dziś zobaczyłem jeden z lepszych, jeśli nie najlepszy spot wyborczy ever. Smutkiem napawa mnie tylko fakt, że to spot wyborczy PiS – partii, której nie życzę zwycięstwa. To jednak odłóżmy na bok i pomówmy o samym spocie, bo trzeba przyznać, że jest genialny na kilku poziomach.
Zanim jednak rozlegną się głosy, że to przecież kłamstwo i manipulacja, muszę sprowadzić szanownych interlokutorów na ziemię – niestety polityka to w dużej mierze wyolbrzymianie, manipulacja, propaganda i „cherry picking” czyli wydłubywanie wisienek z tortu, pokazywanie zasług i ukrywanie fuckupów. Tak to wyglądało, tak to wygląda i jest spora szansa, że tak będzie wyglądać. Tym bardziej, że akurat w tym spocie to nie fejk newsy, czy bardzo mocne naciąganie rzeczywistości jest atutem. No dobra, obejrzyjcie sam spot:
1. Wiadomo do kogo
Oczywiście od razu widać, że spot kierowany jest do ludzi młodych. To znaczy młodych jak młodych, to spot internetowy, dynamiczny, krótki, pasujący do innych filmów w tym medium. Dziś „internetowy” nie oznacza „dla nastolatków”, prawdę mówiąc spora część trzydziestoparolatków raczej ogląda filmy online niż w telewizji i słucha podcastów, a nie radia. Technicznie nie mam nic do zarzucenia. Szybkie cięcia, dobra narracja, mało sztuczności, lekki dowcip (błysk na zębie, czy pojawienie się Kaczyńskiego).
2. A kogo tu nie ma?
No właśnie. Nie ma całej plejady gwiazd PiS. Nie ma 50, 60 czy 70 letnich posłów, posłanek, nie ma oczywiście Macierewicza, nie ma Pawłowicz, nawet sam naczelnik państwa pojawia się tylko na chwilkę i to w specyficzny sposób. To oczywiście zabieg celowy – po co pokazywać te wszystkie figury, skoro dla młodych (i w sumie nie tylko) nie są oni najważniejsi, a nawet budzą negatywne emocje?
3. Czego tu nie ma, a co jest?
Zauważcie na czym skupia się spot w części pozytywnej. Nie na religii, nie na tradycji. Na kilku kluczowych w przekazie do tej grupy sprawach. Na tym, że to niby mocno naoliwiona maszyna, która sprawnie działa, na zmniejszeniu PIT dla młodych i wsparciu dla dzieciaków oraz na WOT, które to wojska też kręcą sporo młodych ludzi. A w pierwszej części, gdzie naśmiewają się z innych partii? Cóż, wyciągnęli tylko to co już w sumie było publiczne. Plątanie się Schetyny w sprawie uchodźców i jego miałkość. ACTA2 o której było głośno w sieci i naruszenie dobra BABCI, a przecież wszyscy kochają Babcie! Przyklejanie się PSL do kolejnych partii. I betonowo-komunistyczną przeszłość SLD. Zobaczcie – nie ma w ogóle tematu LGBT. Nie ma tematu religii. Jest lekkostrawnie i nieco śmiesznie. Nawet gdy mówią o sobie – „nie jest to może rycerz na białym koniu”, czy też podkład audio gdy pojawia się Kaczyński.
Czy to kwestia kasy?
W dyskusji u mnie na profilu pojawił się temat kasy. Że PiS ma jej więcej.
BŁAGAM.
To są śmieszne budżety. Dziś youtuberzy bez budżetów są w stanie lustrzankami nakręcić lepsze spoty niż tradycyjne spoty wyborcze puszczane w telewizji. Nie mówiąc już o firmach robiących nowoczesne spoty weselne za kilka tysięcy złotych. Ani o agencjach, które robią spoty za kilkanaście tysięcy. A nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych to nie jest dla partii duży wydatek. To nie jest kwestia kasy.
Powiecie, że strategia. Tak, strategia. Ale strategia to nie jest koszt rzędu kilku milionów złotych. Tym bardziej, że nie mówimy o strategii partii. Mówimy o stworzeniu klipu (nie wiem, może serii klipów). Takie rzeczy agencja opracowuje w maksymalnie kilka dni. I nie, nie są to kosztu kilku milionów złotych.
Tu nawet nie jest do końca potrzebny pomysł na Polskę (którego na przykład PO nie ma, albo ciągle nie chce pokazać). Tu nie jest potrzebny duży pomysł na kampanię (znowu będziecie pokazywać miłość, przytulanie i ciepłą wodę w kranie? Cztery lata temu nie zadziałało). Tu natomiast jest potrzebne przekonanie jak działa internet. I że internet to nie tylko strony wu wu wu, i portale, a media to nie tylko radio i telewizja śniadaniowa. Zresztą pisałem o tym już rok temu.
Opozycjo – patrz i ucz się.