– To już nie samochód, to kompjuter panie! Kiedyś to było, prawdziwe samochody, a teraz? – znacie to narzekanie? Ja znam. Choć zupełnie się z nim nie zgadzam. To znaczy może i chciałbym mieć amerykańskiego muscle cara z przełomu lat 60 i 70, wtedy nie musiałby mieć elektroniki, ale moim marzeniem zawsze był Kitt z Knight Ridera. Niestety rzeczywistość jest taka, że moje kolejne samochody ciągle są pod tym kątem daleko w tyle.
Stary Renault Kangoo nie miał nawet radia, Mazda CX-7 z nowinek miała czytnik płyt CD, a obecny, już w sumie 7 letni Peugeot 5008 z szalonych rzeczy ma Bluetooth. I to też niezbyt nowy, muzyki nim nie prześlesz. Z zadrością patrzę czasem na nowe samochody mające dedykowane aplikacje pozwalające na połączenie się z samochodem – skoro mam w domu autonomiczną kosiarkę, mój termimikser ściąga przepisy przez WIFI, mój zegarek wie ile kroków zrobiłem, a waga bezwstydnie przesyła informacje do telefonu gdy tylko na nią wejdę, to dlaczego samochód – najdroższe urządzenie w moim domu – nie miałby robić tego samego? Co jednak zrobić, gdy twój leciwy furacz jest wykluczony cyfrowo? Podłączyć do niego jakieś mądre urządzenie. Na przykład Smart Car od T-Mobile, który właśnie testuję. (Wersja tekstowa pod filmem)
Port OBD
Wiesz co to za port? Pewnie tak. Ale wyjaśnię dla porządku – to port serwisowy do którego w serwisie podłącza się komputer w celach diagnostycznych. Montowany jest w samochodach od mniej więcej 2000 roku.
Od pewnego czasu do tych portów można wpinać różnego rodzaju kostki służące choćby do większej kontroli nad pojazdami – do tej pory wykorzystywały to głównie floty. Smart Car wpinamy właśnie tam, ściągamy aplikację i już po chwili możemy zająć się takimi bajerami jak kolor ikonki samochodu, czy jego numer rejestracyjny.
Pojawia się jednak pytanie – a na grzyba mi takie urządzenie?
1. Hostspot Wifi
Mój samochód oczywiście nie posiada takich bajerów, więc w trakcie dłuższych wypadów udostępniamy dzieciakom net z naszych telefonów (mają na podróż tablety, ale bez kart sim). Posiadanie jednej sieci w samochodzie jest wygodne, szczególnie jeśli nie musisz o tym myśleć. Wsiadasz i jest.
2. Położenie pojazdu
Najważniejsza chyba funkcja wykorzystywana głównie w firmach, to położenie samochodu. Wtedy jest to dość oczywiste – siedzisz przy biurku i rozkoszujesz się swoją flotą, zupełnie jakbyś grał w Transport Tycoon ;) Ale po co to użytkownikom prywatnym? Cóż jest ileś sytuacji w których to się przydaje. Gdy żona jedzie do mnie skądś, nie muszę co chwilę pytać gdzie jest, bo widze to na bieżąco. To samo gdy odbiera dzieciaki ze szkoły i przedszkola. Gdy wyjechaliśmy za granicę, a dzieci woziła moja Mama, widziałem w czasie rzeczywistym czy wszystko jest ok i na czas :) Oczywiście dla niektórych może wydawać się to inwigilacją, ale to wszystko kwestia pewnych ustaleń :)
Możesz też definiować różnego rodzaju strefy – podczas opuszczenia takiej strefy i wjechania do niej dostajesz alert. Moje dzieciaki nie mają jeszcze tylu lat by mieć prawo jazdy, ale widzę tu spory potencjał dla rodziców nastolatków :D Widać kiedy wraca z imprezy i którędy jedzie he he. A co więcej…
3. Styl jazdy
…jak jedzie! Bo oprócz trasy widać także momenty w których pojazd gwałtownie hamuje albo przyspiesza! I znowu, funkcja ta jest ważna jeśli samochodem jeździ Twój pracownik, ale także choćby dziecko :) A może mąż? I mówisz mu „miałeś jeździć spokojnie!” :D
4. Informacje o stanie paliwa
Dane zczytywane z portu OBD zależą od modelu samochodu, mój nie podaje ciągłych informacji o stanie paliwa, ale daje sygnał, gdy paliwo się kończy, a w samochodzie świeci się kontrolka.
Alertów o niskim stanie paliwa nigdy za dużo!
Ostatnio wyrzucałem z garaży zestaw kanistrów – każdy to jedna przygoda z niezatankowaniem :D
5. Informacje o poziomie naładowania akumulatora
Ale jeszcze ważniejsza kwestią jest dla mnie krzywa ładowania akumulatora. Tej informacji nie widać bezpośrednio na desce, a przynajmniej w tak fajnej formie. Miałem już parę przygód z akumulatorem – zarówno zimą, jak i latem, gdzie przez upały padł on zupełnie. Tu też warto mieć takie informacje pod ręką :)
6. Informacje o innych awariach
Wszelkie błędy i awarie sa przekazywane do portu OBD – urządzenie i aplikacja są w stanie je rozkodować i podać w ludzkim języku. O przydatności tego chyba nie muszę mówić.
7. Informacje o wypięciu, holowaniu i stłuczce
I last but not least – kwestie kradzieży. Urządzenie oczywiście można wypiąć, ale wtedy też dostajesz informacje o tym w aplikacji i masz czas na reakcję. Podobnie w przypadku holowania samochodu, a także stłuczki parkingowej – te zdarzają się czasem, a osoby które tego dokonają nie zawsze poczuwają się do zostawienia choćby namiarów na siebie. Słowem – masz monitoring samochodu.
Podsumowanie
Całość dostępna jest razem z kartą sim w abonamencie 40 zł. A teraz promocja i tylko 30! #cebuladeal :D Jak już mówiłem instalacja jest dziecinnie prosta, największym wyzwaniem było zlokalizowanie portu – u mnie niestety jest on w nieco dziwnym miejscu, ale wszystko zależy od modelu samochodu. Potem tylko aplikacja i już.
Na pewno macie w głowie inne pomysły – kiedy to urządzenie może się jeszcze przydać i w jakiej sytuacji? Z chęcią poczytam Wasze pomysły. A tym czasem uciekam – Mary wyjechała z dziećmi ze strefy „szkoła” – czas wstawiać ziemniaki :D
***
Materiały powstały we współpracy z T-mobile.