To było równo rok temu. Rano, zamiast wrzucać do koszyka co popadnie, odpaliłem telefon, włączyłem czytnik pdf i posłusznie zapakowałem do koszyka to co miałem zjeść na śniadanie. Prawdę mówiąc nie do końca wierzyłem, że cokolwiek się uda – znałem siebie i swój słomiany zapał. Przede mną były wakacje, rejs do Chorwacji i wizja letnich uciech i grillowego obżarstwa. A jednak – minął równo rok, patrzę na siebie, patrzę na wyniki i jestem mega zadowolony. Zresztą chwaliłem się tym – jak to ja – gdzie tylko się da, więc może coś dotarło do Twoich uszu. Na początku dostawałem mnóstwo ripost w stylu – Goo, przecież ty nigdy nie byłeś gruby! A później… później riposty ucichły. Bo choć nie byłem gruby, zmiany są KOLOSALNE. I każdy kto mnie widzi, a pamięta jak wyglądałem wcześniej, mówi – o rany, rzeczywiście. A ja sam, gdy widzę moje stare zdjęcia zastanawiam się dlaczego moja żona jeszcze ode mnie nie uciekła ;)
Oszukiwanie samego siebie
A już na poważnie – rzeczywiście moja wyjściowa waga wynosiła 75 kg. Dla większości ludzi to dość mało, ja też tłumaczyłem się sam przed sobą, że to mało i że właściwie jestem chudy. Kurde, oszukiwanie samego siebie to niesamowita sprawa. Jesteśmy w tym mistrzami. Ja byłem. W jaki sposób?
- Po pierwsze nie jestem zbyt wysoki. 75 kg przy 172 cm wzrostu to wcale nie jest mało. Nie miałem jeszcze nadwagi (choć byłem na granicy), nie byłem na pewno otyły.
- Sama waga to nie wszystko! Ważna jest zawartość tłuszczu i mięśni. A ja mięśni wcale nie miałem dużo, za to tłuszczu całkiem sporo – 24,9%!
- Wreszcie miałem w głowie ciągle obraz siebie jako osoby chudej – przez lata nie mogłem przekroczyć 60 kg, całe liceum ważyłem 55 kg. „Jedz więcej!” mówili rodzice, bo byłem niejadkiem. I to zostało w głowie, nawet gdy zacząłem ważyć 20 kg więcej.
Jak gubiłem tłuszcz
Przez pierwsze pół roku zrzucałem zbędny tłuszcz. Nie była to żadna katorżnicza dieta, jedynie uporządkowanie pewnych spraw i dieta ułożona pode mnie, pisałem już o tym, więc odsyłam do tamtego tekstu. Wyglądąło to tak:
Waga: 75 kg –> 67 kg
Zawartość tkanki tłuszczowej: 25% –> 15%
Masa mięśni: 53 kg –> 57,5 kg
Wiek metaboliczny: 51 lata –> 24 lata
Współczynnik otłuszczenia: 9 –> 2
I o matko, jak ja jaram się tymi wynikami! Oznaczają one, że chociaż schudłem niby tylko 8 kg, to jednocześnie dorzuciłem 4,5 kg mięśni! Czyli trochę jakbym schudł 12,5 kg. Nie wydaje się to czymś niesamowitym, ale właśnie brak spadku masy mięśniowej jest najważniejszy, większość „czarodziejskich” diet gubi mięśnie lub wodę. A mnie jeszcze mięśnie wzrosły! Oczywiście nie same, dzięki regularnym ćwiczeniom na EMS u Artura,choć cały trick polega na tym, że ćwiczę tylko półtorej godziny dwa razy w tygodniu. Ale to nic, potem nastąpiła faza przyrostu masy.
Jak łapię masę
Tu niestety nie mam aż tak porażających efektów, ale to dlatego, że jedzenie dużo okazało się dla mnie trudniejsze niż myślałem! Ale efekty też są całkiem niezłe.
Waga: 67 kg –> 71,9 kg
Zawartość tkanki tłuszczowej: 15% –> 17,1%
Masa mięśni: 57,5 kg –> 60,3 kg
Wiek metaboliczny: 24 lata –> 20 lat
Współczynnik otłuszczenia: 2
Co to znaczy? Ano to, że przytyłem o 5 kg, ale właściwie samymi mięśniami! Przy budowie mięśni zawsze łapie się nieco tłuszczu, ale przyrosło mi kolejne 3 kg mięśni!
Co to daje?
Cóż, po pierwsze, nie będę tłamsił wewnętrznego narcyza, po raz pierwszy w życiu jestem zadowolony ze swojego wyglądu. To znaczy sporo jeszcze przede mną, ale na serio wyglądam zupełnie inaczej. Nie będę tu świecił gołymi zdjęciami, poza tym jednym z poprzedniej notki, poczekam aż jeszcze nieco dobuduję :) Tak, czuję się przez to lepiej i tyle.
I nie chodzi tylko o brzuch, ale także o twarz, a ta wygląda zupełnie inaczej.
Po drugie zdrowie – postanowiłem schudnąć przed 40 i to się udało. Miałem niecały rok, to byłą granica symboliczna, ale… to jest ważne z dwóch powodów. Po pierwsze im jest się starszym tym trudniej palić tłuszcz i budować mięśnie. A po drugie to naprawdę przydaje się gdy ma się 50, 60 czy 70 lat. Człowiek z większą ilością mięśni po prostu zachowuje lepszą sprawność! Tak, trzeba o tym myśleć już teraz.
Po trzecie, naprawdę czuję się lepiej, mam sto razy lepsza kondycję. A po czwarte, zupełnie przy okazji, nauczyłem się walczyć. Nie biegam, więc Artur – który również sporo walczył – zaczął uczyć mnie boksu, kickboxingu i kilku innych sztuk walki, jako ćwiczeń aerobowych – o matko jak przy tym się pocisz. Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiał nikogo zdzielić prostym między oczy, ale jeśli już będę musiał – wiem jak to zrobić :)
Weź się w garść
Tak więc – da się. Nie pieprz, że masz słabą wolę, bo słabsza ode mnie mieć trudno. Nie pieprz, że nie musisz, ja też tak gadałem. Jeśli nie ćwiczysz i jesz co popadnie, to prawie na pewno jest coś do roboty. Nie pieprz, że nie chcesz wyrzeczeń – prawie zawsze da się ułożyć dietę tak, aby mieć w niej elementy tego, co się lubi! Warto, naprawdę warto!
Pomogłem innym
Ale co jeszcze ważniejsze – pomogłem dziesiątkom innych ludzi. Mój układ z Filipem (dietetykiem) i Arturem (trenerem) był jasny – ja wam nie płacę, wy mi nie płacicie. Zrobicie coś ze mnie – będę się chwalił. Udało się! Misja jeszcze nieskończona, bo chciałbym naprawdę nieco mocniej przypakować, marzyłem o tym jako chudzielec całe życie, więc działamy dalej.
A to wszystko bez rezygnacji ze steków i bez biegania! :D
P.S. Jeszcze raz namiary na Filipa i Artura:
- DIETA:
Filip Kowalczyk
drfilip.pl
tel: 508336135
Ceny:
konsultacja gratis
Na „jestem od Goo“ rabacik 100 zł :)
ułożenie diety na 14 dni 300 zł
ułożenie diety na miesiąc 600 zł - TRENER PERSONALNY:
Artur Rećko
tel: 663870777
Ceny:
Konsultacja gratis
W zależności czy z dojazdem, czy nie ok 100 zł za godzinę. To taniej niż siłownia (Karnet, trener personalny, sprzęt EMS)