Pół roku mineło jak z bicza strzelił – dopiero co pisałem o moich ulubionych drinkach na sylwestra, tymczasem lato zaskoczyło nas swoimi upałami i nadeszła chęć, aby posączyć coś bardziej letniego. Czym różni się drink, którego piję w lato od tego, który rozgrzewa mnie zimą?
Po pierwsze wbrew starym arabskim zasadom nie lubię pić wrzątku latem. Bijcie mnie, przypalajcie mnie – sorry. Jest gorąco, piję coś zimnego. Po drugie od czasu upicia się dwoma piwami EB w lato w którym większość z was pewnie się rodziła, wolę pić coś nieco lżejszego. Alko w upał uderza dość mocno, więc nie piję wtedy czystego whisky, ani bourbona, tylko rozcieńczam je w różne fantazyjne sposoby, by zbyt szybko się nie uwalić. Dodatkowo nie lubię zbyt słodkich drinków, cukier i upał to dla mnie po prostu no, no. Choć z drugiej strony zbyt słodkich nigdy nie piję. Dobra, do rzeczy. Co pijam w upał? Aha, wpis powstał we współpracy z firmą Hotpoint dzięki której mam lód do drinków i kawę na drugi dzień rano by wstać :)
Słowo o lodzie
Zanim jednak przejdę do przepisów na drinki słowo o lodzie. Lód w lato to najlepszy przyjaciel – lodówki w sklepach są jego pełne, barmani wstawiają grube jego zapasy. Letnie drinki bez niego nie wyjdą. Ja jednak, choć kupuję go w sklepie gdy muszę, staram się produkować go we własnym zakresie. I choć wydaje się to proste, to do tej pory zbyt proste nie było.Posiadałem jak kady cywilizowany człowiek foremki, ale mają one to do siebie, że zajmują miejsce w lodówce gdy ich nie potrzeba, a gdy rzeczywiście ich potrzeba – lodu jest za mało. Nie da się też zrobić lodu na zapas – wlewasz wody tyle ile masz miejsca i to wszystko.
Myślałem nie raz o lodówce z kostkarką, ale tak wyszło, że żadna nie stanęła na mojej drodze. Aż w nasze ręce trafiła lodówka Hotpoint E4D AA SB C.
Na początku byłem nieco sceptyczny, bo jak zwykła obrotowa foremka może cokolwiek zmienić, okazało się jednak, że w taki prosty sposób zawsze mam mnóstwo lodu. Wystarczy pamiętać 3-4 razy o tym, by nalać wody i obrócić je po kilku godzinach, by mieć szufladę pełną lodu, co spokojnie wystarcza na imprezy do 10 osób. A jeśli chodzi o te większe to wlewam wodę do innych foremek, w tym tych w kształcie Gwiazdy Śmierci, które trzymam na stałe w zamrażalniku.
Ale wróćmy do samych drinów. Aha – jeśli mówię porcja, mam na myśli kieliszek barmański. Jeśli go nie masz – użyj zwykłego do wódki.
Spritzer
To chyba najprostszy i jednocześnie najsłabszy z prezentowanych drinków. Składa się po prostu z białego wina i wody. Najlepiej gazowanej. Proporcje? W zależności od chęci, możliwości i takich tam. Nie wiem czy wiecie, ale krajem w którym spritzery są najbardziej popularne są… Węgry. W zależności od proporcji mają one tam różne nazwy. Będą to nagyfröccs, hosszú lépés, kisfröccs, házmester, viceházmester czy lakófröccs.
Spritzer jest oczywiście od wina delikatniejszy i mniej „trzepie” co w upale nie jest bez znaczenia. Ja polecam szprycera 50/50, obowiązkowo z kostką lodu.
Przepis:
- pół kieliszka białego wina
- pół kieliszka gazowanej wody
- kostka lodu
Aperol Spritz
Ten rodzaj szprycera poznałem podczas upałów trzy lata temu – ma nieco gorzki smak, ale to właśnie taki smak do którego podobno dojrzewa się najpóźniej. Zawdzięcza go właśnie dodatkowi Aperolu, czyli dość gorzkiego aperitifu pomarańczowo ziołowego. Oprócz samego syropu dodajemy szampana, cavę albo prosecco (tylko błagam, nie jakieś słodkie Dorato!) oraz wodę gazowaną.
Przepis:
- 2 porcje wytrawnego wina musującego
- 1 porcja Aperolu
- nieco wody gazowanej
- kostka lodu
- plasterek pomarańczy
Tequila & tonic
Drink z tonikiem kojarzy się jednoznacznie z ginem, ja jednak nie przepadam za tym jałowcowym destylatem. Zaproponuję więc coś na bazie tequilli. O tym alkoholu nie muszę chyba nikomu mówić, każdy zna rytuał z cytrynką i solą – prawda? :)
Ale nie każdy zna to połączenie. Tylko ostrożnie z tequillą jeśli macie zamiar pić tego więcej!
Przepis:
- porcja tequilli
- kostka lodu
- kawałek cytryny
- uzupełnić tonikiem
Mojito
Modżajto nie muszę chyba nikomu przedstawiać – zna je chyba każdy. Także te osoby, które nie wiedzą, że czyta się to „mohito” (prawda, że nie mam takich osób wśród czytelników)? To miętowo-limonkowy drink na bazie rumu. Jest mocno miętowy, więc nie wchodzi osobom które z miętą są na bakier. Ja przez długi czas tak właśnie miałem, ale ostatnio polubiłem tego króla letnich klubów. Teraz mam własną miętę w ogródku, więc mogę przyrządzać jego nieskończone ilości. Do samego drina potrzebować będziemy barmańskiego tłuczka, czyli muddlera, ale jeśli go nie masz możesz zastąpić go drewnianą końcówką tłuczka, czy innego narzędzia kuchennego.
Przepis:
- pół limonki
- dwie łyżeczki brązowego cukru
- kilka listków mięty
- porcja białego rumu
- gazowana woda
- lód – najlepiej pokruszony
Limonkę kroisz na plasterki, a je na 4 czy 8 części. Dosypujesz cukier i wrzucasz liście mięty. Ugniatasz to na dnie szklanki aż limonka puści sok i dosypujesz lód. Wlewasz rum, uzupełniasz gazowaną wodą.
Caipirinha
Caipirinha jest drinkiem typowo letnim, głównie przez dużą zawartość lodu, ale niech cię to nie zwiedzie – konkretnie zwala z nóg. Może dlatego, że nie licząc rozpuszczonego lodu, nie ma żadnego rozcieńczalnika. Lód jest tu kluczowy, musi być pokruszony!
Z kruszeniem lodu jest lekki problem. Najlepiej robi się to kruszarką, ale ciągle jej nie nabyłem. Przystawki do blenderów albo mielą go na śnieg, albo trzeba czekać 10 minut, zanim zblenduje się rozsądna ilość. Póki co radzę sobie tak jak barmani na Wyspach Zielonego Przylądka, które zwiedzaliśmy kilka lat temu – zawijam lód w ścierkę i uderzam tłuczkiem :)
Składniki:
- pół limonki (lub cytryny)
- dwie łyżeczki cukru brązowego (lub białego – wersję z cytryną i białym cukrem piliśmy na Capo Verde)
- porcja Cachaça lub białego rumu
- dużo kruszonego lodu
Limonkę i cukier ugniatasz podobnie jak przy mojito. Następnie wsypujesz mnóstwo lodu do szklanki – ma być pełna. Wtedy wlewasz alkohol. Cachaçę, czyli brazylijską wersję rumu lub zwykły rum. Z doświadczenia wiem, że caipirinha wychodzi często zbyt mocna. Dlaczego?
Jeśli lód jest zbyt gruby, nie wypełnia szklanki zbyt dobrze oraz wolno się topi. Będziesz sączyć czysty destylat. Jeśli zamiast lodu masz zmielony śnieg, całość szybko się roztopi i nici z efektu. Ale nie martw się, ja wtedy dodaję nieco wody. To niekoszerne, ale co zrobić.
White Russian
Biały rusek to jeden z niewielu wyjątków kiedy piję wódkę – nie przepadam za nią, a od pewnego czasu nie piję jej zupełnie na szoty (będąc pewnie jedynym Polakiem w tej kwestii, nie licząc abstynentów). To oczywiście z powodu filmu Big Lebowski, a dokładnie The Dude, który często go sączył. Lubię jego smak i lubię kiedy nie jest zmieszany. Sam go mieszam słomkę. Chciałoby się rzec „stirred, not shaken”! Składa się z mleka, meksykańskiego likieru kawowego Kahlua oraz wódki.
Składniki:
- porcja Kahlua
- dwie porcje wódki
- mleko
- lód
Do niskiej szklanki wkładasz kilka kostek lodu, a następnie powoli wlewasz Kahluę i wódkę, po czym uzupełniasz to mlekiem. Oryginalnie jest to śmietanka, ale to strasznie tłuste. Ja leję poszczególne warstwy po łyżeczce, by się nie zmieszały.
Shandy
Dawno temu byłem na weselu, na którym bawił się pewien starszy ex marynarz. Po kilku głębszych ośmieliłem się do niego zagadać mówiąc, że sam trochę żegluję i lubię szanty. Marynarz powiedział mi dosadnie, że żeglowania to on ma dość, chciałby być leśniczym, a o szantach „chuja wiem”, bo „shanty to piwo i Sprite!”. Oczywiście chodziło mu o „shandy” a ja do tej pory nie wiem czy był tak pijany, czy była to z jego strony wysublimowana gra słów.
W każdym razie piwo najbardziej lubię rozcieńczać Spritem, czy 7Upem. Od kilku lat możemy w Polsce kupić takie mieszanki, z czego najbardziej podobną do tego smaku (a także o takiej nazwie) serwuje Lech. Radlery mają niemieckie pochodzenie i używa się do nich zazwyczaj oranżady – ja wolę pierwszą wersję. I wolę też mieszać je we własnym zakresie.
Składniki:
- piwo
- Sprite lub 7UP
Tu nie ma zbytniej filozofii. Mieszasz. Pijesz. Koniec.
Po co tak? A bo upał. Żeby się szybko nie nastukać :) Albo nie mieć procentów gdy wsiadasz na rower – tak podobno powstał niemiecki radler.
Kahlua Frappucino
Frappe powstało podobno w Grecji, podczas gdy jeden z handlowców Nescafe przypadkowo je wykonał. Wykonuje się je właśnie z kawy ekspresowej, cukru i małej ilości wody – szejkując je otrzymujemy kawową pianę, którą wlewamy na kostki lodu i uzupełniamy mlekiem.
Jednak za każdym razem gdy wrzucam to na fejsa, otrzymuję serię komentarzy od osób oburzonych faktem iż użyem kawy rozpuszczalnej. No cóż, na tym polega Frappe. Ale żeby nie było – tym razem przepis z prawdziwym espresso, z prawdziwego włoskiego expresu do kawy – mojego świeżo dostarczonego Hotpointa. Zadowoleni? :) Oprócz tego wersja alkoholowa, skoro o drinkach właśnie piszę. Składniki podobne jak przy White Russian.
Składniki:
- espresso
- porcja Kahlua
- dwie porcje wódki
- mleko
- lód
- cukier
Przygotowujemy espresso.
Do blendera wrzucamy kilka kostek lodu, i pozostałe składniki, w tym espresso. Blendujemy na gładką masę. Jeśli dasz więcej lodu całość będzie przypominała lodowe napoje dla dzieciaków, choć będzie oczywiście trudniejsza do wypicia. Tada!
Spiced rum coke
Piszę tę notkę pełniąc nocną wachtę na łódce, w Chorwacji. To nie bez znaczenia – to właśnie dwa lata temu poznałem ten rum, a dokładniej rumowy likier i zakochałem się w nim. Chcieliśmy kupić nieco rumu jako lekarstwo na chorobę morską – w końcu marynarze po coś go pili, prawda? Niestety nie było rumu białego, został tylko ten. Byłem pewien że to złoty rum sezonowany w beczkach (jest jeszcze czarny sezonowany w beczkach mocno opalanych). Jakież było moje zdziwienie, gdy po otwarciu butelki poczułem waniliowo karmelowe aromaty! Spiced rum dostaniesz w Polsce przede wszystkim od Captaina Morgana, będzie tak właśnie się nazywał.
Składniki:
- spiced rum
- cola
- lód
- plasterek cytryny
Czy muszę coś dodawać? Lej tyle ile chcesz, pamiętaj jednak, że słodki smak kryje za sobą 35% alkoholu.