A więc stało się. Prawdę mówiąc bardzo się już za tym tęskniłem, bo kiedyś stanowiło to jedną z moich ulubionych rozrywek, ale od pewnego czasu zupełnie nic się w tym temacie nie działo. Facebook wprowadził dość dużą zmianę i jak to zwykle w takim przypadku bywa – zagrzmiało.
Ale tam zagrzmiało. W porównaniu do tego co działo się kiedyś, to tylko ciche pojękiwanie. Choć – nie powiem – gęba mi się nieco śmiała. Otóż z komentarzy dowiedziałem się dziś, że to oczywiście dziecinada, że bez sensu, że nie ma takich jakie powinny być, oraz oczywiście (serio, serio, ktoś napisał to bez ironii) „do zobaczenia na Google+”. Hahahahahaaha. So sweet! Myślałem, że już nie ostało się nic z nerdostwa, które przewidywało rychły upadek fejsa i przejście na G+. A jednak, jacyś Ostatni Mohikanie jeszcze żyją!
O zmianie było głośno od jakiegoś czasu, Mark to zapowiadał ponad pół roku temu. Rzeczywiście sam lajk niezawsze był zgrabny, choćby w przypadku wiadomości o czyjejś śmierci. Pisałem też nie raz, że „like” po angielsku to nie do końca „lubię to”, a „podoba mi się to”. To jest różnica, bo jak mówi Profesor Bralczyk, dziewczyna może podobać mi się od razu, ale muszę ją lepiej poznać, żeby ją polubić.
Ja cieszę się z tego kroku, może to być ciekawe doświadczenie i mam wrażenie, że się utrzyma. Udaje mi się zgadywać te trendy, nie dawałem szans Facebook Poke i Facebook Paper – miałem rację. Ale nie o tym chciałem dzisiaj pisać.
Chciałem przypomnieć Wam jak bardzo zmieniał się Facebook na przestrzeni ostatniej dekady i pokazać wam, że już dawno o tych zmianach zapomnieliście i się do nich przyzwyczailiście. Więc nie ma co siać paniki.
Pamiętacie takiego fejsa? Pewnie nie. Ja też nie. Nie było newsfeeda, nie było lajków, były tylko profile.
Rok później profil zostaje rozbudowany, a na nim pojawia się mini-feed, czyli taki newsfeed ale schowany na profilu. Protoplasta dzisiejszej osi czasu. We wrześniu 2006 umożliwiono dodawanie statusów tekstowych. Ważne jeszcze były sieci, czyli networks, używane głównie przez uniwersytety i grupy. Co ciekawe, one nadal istnieją, ale od prawie 10 lat są martwe i nikt tej funkcji nie używa. Tu Mark jest w sieci Harvard (widać to po lewej).
2007, czyli rok w którym założyłem konto. Mini feed nadal był schowany na profilu i wyświetlały się tam wszystkie akcje, których dokonała dana osoba.
Belka powiadomień znajdowała się… na dole! Wędrowało to jeszcze nie raz w różne miejsca za każdym razem siejąc popłoch i panikę. A powiadomienia pochodziły głównie z gier. Zaczynała się złota era Farmville, czy Mafia Wars :)
Kolejny rok i znowu zmiany! I to jakie. Na profilu pojawiły się zakładki, po prawej na górze pojawiła się wyszukiwarka.
Ale największą zmianą było wprowadzenie regularnego newsfeeda, czyli miejsca gdzie pojawiały się treści od wszystkich znajomych i zalajkowanych stron. Wiecie, że ludzie uważali, że to niepotrzebne i były protesty? :D LOL. Co więcej statusy pojawiały się osobno (w boxie po prawej), a w głównym feedzie były linki i inna aktywność znajomych.
Tak! Dopiero w 2009 roku pojawia się przycisk Like. Dziś wydaje się nam, że był tam od zawsze. I jeszcze dwie kolejne zmiany. Fanpage uzyskują możliwość tworzenia krótkich adresów (vanity url) i dostają możliwość komunikowania się, czyli pisania statusów, wrzucania zdjęć itp. Wcześniej były tylko wizytówkami firm. Zaczyna się boom na agencje social media.
I znowu rewolucja! Z profilu znikają zakładki, o rany, ile szumu o to było! Na profilu pojawiają się też mini grafiki. W sieci aż roi się od ich kreatywnego wykorzystania. To też w tym roku Facebook wyprowadza przycisk Like poza Facebooka i wprowadza go jako zewnętrzny plugin. Możemy lajkować artykuły w gazetach. Pasek powiadomień pojawia się na górze, po lewej. Ludzie zakładają specjalne grupy protestujące przeciwko temu! :D
W 2011 pojawia się edgerank i przestajemy widzieć wszystko to co pisza znajomi. PROTESTY! Po prawej stronie pojawia się czat (który integruje się z wiadomościami) oraz ticker. PROTESTY!!!
Oj tutaj to się działo. Nagle pojawia się oś czasu z linią po środku i wydarzeniami po jej dwóch stronach. O jakie protesty! Nawet wobec wprowadzonego cover photo” A po co to komu? A komu to poczebne?” ;)
A potem zaczyna się era mikro zmian. Trudno protestować – jedni mają je wprowadzane inni nie. Fejs testuje to i owo, a ludziom chyba brakuje sił by zakładać nowe grupy protestu. No bo kaman. Ile można? Pojawiają się kolejne elementy, stare zmieniają miejsce. Możemy wyrażać uczucia, co się udało. Natomiast Facebook Places i słynne czasowniki facebooka (które miały zastąpić like) nie wypalają do końca. Przestaję już to ogarniać, ostatnie lata to naprawdę multum nowych funkcji.
Dlatego też kochani nie marudźcie na nowe buźki. Naprawdę bywały większe i mocniejsze zmiany, a stagnacja nie jest wskazana. Mnie tam się to podoba. I nie, niestety nie będzie emotów „nie lubię tego”, „spierdalaj”, „mam ból dupy”, „zaorane”, „ale beka” i innych. Niestety! Mnie wystarczą te nowe. I czekam na nie pod wpisami na blogu!