„Każdemu przy zdrowych zmysłach musi się wydać podejrzane wyjaśnianie świata i życia przy pomocy jednego prawidła, wielorakość prawideł wynika z najprostszej obserwacji. Natomiast wariat, nawet łagodny, zgodnie z tym, co wiemy o wariatach, przyjmie to za objawienie. On jeden wie, że się nie myli, podczas gdy wszyscy się mylą. Toteż dając mu uproszczoną wersję nadrzędnej słuszności mamy go od razu po naszej stronie. Przykładając sztywną miarę swej doktryny do rzeczywistości, albo cały wszechświat do swych schematów, wariat oskarża wszystko, prócz swej doktryny i swych schematów.”
Leopold Tyrmand, Dziennik 1954
***
Wyobraź sobie, że do Polski przyjechał obcokrajowiec, który kompletnie nie ma pojęcia o tym kraju. Prosi więc pierwszą napotkaną osobę o ocenę sytuacji w państwie. I w zależności od tego na kogo trafi, usłyszy dwa kompletnie, ale to kompletnie różne opisy rzeczywistości. I nie chodzi tu o punkt widzenia, o ocenę własnej sytuacji. Chodzi o to, jak opisana zostanie Polska. Od jednej osoby usłyszy o „zielonej wyspie”, o świetnych statystykach, rosnącym PKB i uznaniu na arenie międzynarodowej. O obaleniu komunizmu, legalnie wybranych władzach. Od drugiej osoby dowie się, że ustępujący prezydent jest agentem sterowanym przez inne państwa, że Polska stoi na skraju załamania gospodarczego, a poprzedni prezydent zginął w wyniku zamachu, w którym maczał palce obecny prezydent Europy.
Rzecz o kocie
Wiecie co to jest kot Schroedingera? To taki kot zamknięty w pudełku w którym przeprowadzany jest pewien eksperyment o którym nie będę się tu rozpisywał. Istnieje 50% szansy na to, że kot żyje, i tyle samo, że nie. Dopóki nie otworzymy pudełka – nie mamy o tym pojęcia. Kot ma stan nieustalony. I ja mam wrażenie, że tak jest trochę z Polską. Obcokrajowiec nie będzie miał pojęcia co jest prawdą. I wiecie co? Ja czuję się trochę jak on. Bo nie wiem do końca jak to jest. Bo staram się mieć wątpliwości.
Sokrates powiedział kiedyś słynne „Wiem, że nic nie wiem”. Gdy byłem mały, wydawało mi się to strasznie głupie, dopiero później dostrzegłem geniusz tego powiedzenia. Im jestem mądrzejszy, tym bardziej dochodzi do mnie jak mało wiem. Jak małej ilości rzeczy mogę być pewien.
Łykasz jak pelikan
Większość z nas nie zna się na makroekonomii. A nawet, gdy się znamy, nie jesteśmy w stanie ogarnąć wszystkiego co się dzieje i empirycznie stwierdzić stanu faktycznego. Musimy WIERZYĆ. Wierzymy określonym mediom, wierzymy określonym politykom, wierzymy określonym autorytetom. To jedyne co nam pozostaje. I wiecie co mnie dziwi? Że o ile nawet osoby wierzące w Boga i to mocno, miewają czasem różne wątpliwości, o tyle wydaje mi się iż my wierzymy politykom i mediom kompletnie bezrefleksyjnie i do końca.
Żyjemy w świecie swoich przekonań i bronimy ich do upadłego, choć przecież wcale nie wiemy, jaka jest prawda. To nie jest obrona w sądzie, gdzie mówimy „nie zabiłem” bo dobrze wiemy, że nie zabiłem. To obrona sformułowań, tez i teorii, które sformułował ktoś inny. A my zachowujemy się, jak głupcy, jak zombie, wierząc ślepo – bo tak jest łatwiej.
Żyjemy w czasach kiedy każdy może napisać i wydać książkę – jeszcze łatwiej jest nakręcić film i wrzucić go na Youtube, nie mówiąc już o notce na blogu. Może zrobić to każdy – kłamca, wariat, populista. Jest mnóstwo książek o niesamowicie absurdalnych sprawach, książek, które opisują jakieś niesamowite teorie spiskowe.
Nie mówię nawet o spisku rządzącym wszechświatem. Są książki i serwisy internetowe mówiące o tym, że:
- Elvis żyje,
- światem rządzą kosmici ukryci w ludzkich skórach,
- w 1942 naziści podbili kosmos i założyli tam bazę, oraz,
- Pułkownik Sanders był członkiem Ku Klux Klanu, a KFC powoduje impotencję u czarnoskórych mężczyzn.
Wydaje się to absurdalne? Oczywiście. Mimo to tysiące ludzi w to wierzy. Dlaczego mniej absurdalne mają być rzeczy, w które ty wierzysz? Dlaczego łykasz wszystko bezrefleksyjnie?
Wszyscy jesteśmy lemmingami
To nie „młodzi, wykształceni z wielkich ośrodków” czytający Wyborczą i oglądający TVN są lemmingami. Druga strona to także lemmingi. Po prostu idące w drugą stronę. Przecież nie wszystkie „niezależne”, „tvrepubliki” i „wcośtam” to żadne niezależne media. To media jak każde inne – po prostu mówiące co innego. Dlaczego wierzycie w nie mocniej niż w Boga?
Media chcą się sprzedawać, dlatego piszą to, co chcą przeczytać czytelnicy.
Politycy chcą być wybrani. Dlatego obiecują i mówią to, co chcą usłyszeć wyborcy.
To tak oczywiste. Zdobądź się na trochę refleksji. Bądź sceptyczny. Nie łykaj wszystkiego jak pelikan, tylko dlatego, że ktoś nakręcił o tym film, napisał książkę, artykuł, czy notkę na blogu. Przecież dzisiaj poszukiwanie wiedzy w internecie wygląda właśnie tak – stawiasz najpierw tezę, a potem szukasz w Googlu tekstu na jej poparcie. To jakaś bzdura. W ten sposób można „udowodnić” wszystko.
Skąd nastolatki wierzące w Korwina mają wiedzieć, że mówi prawdę? Przecież oni dopiero co ogarnęli trądzik, a teraz są pewni co do założeń makroekonomicznych na poziomie kraju, czy świata? A mają problemy z matematyką na maturze?
Zresztą nie tylko nastolatki. Polityk przedstawia jakąś teorię, która względnie trzyma się kupy (choć pewnie nie uwzględnia miliona innych spraw), a my już klaszczemy uradowani, bo NA PEWNO DZIAŁA. Nie czekamy aż pokaże przykłady, gdzie to działa. Kraje w których było to stosowane i się udało.
A nawet jeśli pokaże. To i tak możemy być zmanipulowani. Na przykład Szwecja – od lat w dyskusjach w sieci przedstawiana jest jako socjalistyczny raj, jako przykład, że lewicowe podejście działa. Prawica ripostuje, że to bzdura, że lewica wydała tylko pieniądze, które zarobiły rządy prawicowe. Żeby dojść jak było naprawdę, musielibyśmy przeczytać wiele tomów, przedtem nabywając całkiem sporo wiedzy ekonomicznej. Nikt z nas tego nie zrobi.
Co robić?
W coś trzeba wierzyć. Warto mieć jakieś poglądy. Ale o ile światopogląd po prostu można mieć (i trudno ocenić, który jest obiektywnie lepszy), o tyle jeśli chodzi o inne sprawy, to po prostu każdy z nas powinien być sceptykiem. Nie wierzmy we wszystko co mówią media, czy to te z lewej, z prawej, z marginesu, czy z kosmosu. Kwestionujmy co mówią, próbujmy choć trochę nad tym pomyśleć. Przeczytajmy argumenty drugiej strony i nie zakładajmy z góry, że są błędne.
I przede wszystkim bądźmy świadomi tego, że tak naprawdę nic nie wiemy. Bo nie wiemy. Wierzymy.
I nie nazywajmy „faktami” czegoś co faktami nie jest. Jakichś losowo wybranych, lub specjalnie dobranych liczb. Szczególnie, gdy nie potrafimy ich zanalizować. Wyjętych z kontekstu wypowiedzi.
Ja od pewnego czasu zdryfowałem w lewo, choć nie mógłbym powiedzieć o sobie, że mam poglądy lewicowe. Jestem w centrum, choć nie rzucam się na jeden dogmat, nie próbuję za jego pomocą tłumaczyć świata. Przysłuchuję się wypowiedziom z prawa i z lewa, odnajduję w nich wiele rzeczy z którymi się zgadzam. Odcinam prawie zupełnie skrajności – szczególnie te prawicowe, bo jest ich teraz w życiu publicznym i w sieci multum. Na lewicowe nie trafiam zbyt często, może dlatego, że to nie moje towarzystwo, a może dlatego, że jest ich zdecydowanie mniej. Nie wierzę w te skrajności, są nierealne, często upraszczają model świata, próbują go wytłumaczyć w bardzo prosty sposób, a nie mają poparcia w postaci dobrobytu w jakimś kraju, gdzie są stosowane.
I tu leży chyba pies pogrzebany. Jeśli ktoś pokaże mi, że jego doktryna zadziałała gdzieś bezbłędnie, sprawdziła się – w praktyce, nie w teorii – uwierzę mu. Ale też nie bezgranicznie. Bo to było gdzie indziej, bo to było kiedy indziej.
Nadal będę myślał. I wątpił. Czego i Wam życzę.
P.S. Natomiast nadal bardzo ubolewam nad tym, że dzisiejszy podział nie przebiega na linii sporów gospodarczych między poszczególnymi doktrynami, czy nawet roli kościoła w państwie. Dziś są dwie Polski, widzące inaczej nie programy polityczne, tylko stan rzeczywisty. Więc skoro wybory prezydenckie wygrał przedstawiciel sił, które ciągle mówią o Układzie, Nocnej Zmianie, agenturach i innych tego typu sprawach – błagam, doprowadźcie to do końca. Ja w to nie wierzę, ale nie jestem przekonany w 100%. Zawsze pozostaje jakaś wątpliwość. Rozwiejcie je! Zdemaskujcie to wszystko, ale tak porządnie, nie tylko przez wrzucanie jakichś tekstów do sieci. W te lub w wte. Dzięki.
P.S.S. Zdjęcia na górze wyraźnie prezentuje fakt, że prezydent Obama to Reptilianin. Jeśli nie wierzysz – poszukaj w sieci. Jest wiele FAKTÓWAŁTENTYCZNYCH które to potwierdzają!!!1 :)