Spotkałem ich w dzieciństwie. Oczywiście na szklanym ekranie. I oczywiście chodziło o chyba najbardziej znany skecz – Ministerstwo Głupich Kroków. I tak, prawie sikałem ze śmiechu. Choć pewnie zupełnie nie rozbawiłaby mnie większość ich pozostałych skeczów. Bo z tamtego zrozumiałem tylko to co dziecko może zrozumieć – wygibasy i warstwę czystko slapstickową. Dopiero po latach ogarnąłem głębię przekazu – satyrę polityczną.
Najbardziej znani brytyjscy komicy pokazują warstwy brytyjskiego humoru. Brytyjskiego, czyli klasowego, bo społeczeństwo to zawsze było bardzo klasowe. Na samym początku, czyli w okolicach podstawówki, zaśmiewałem się przy Benny Hillu. To był praktycznie czysty slapstick i cycaste panienki. Dziś oglądanie po raz kolejny tego jak ktoś dostaje belką w głowę już tak nie śmieszy. Nie śmieszy też Jaś Fasola – humor nieco bardziej wysublimowany, jednak też opierający się właściwie na mimice i gafach. I na tym poziomie kończy się w miarę powszechne rozumienie brytyjskiego humoru – bo choć wkładanie ręki do kieszeni pełnej glutów, czy ruchy kopulacyjne w strone wentylatora śmieszyć nie muszą, to każdy rozumie istotę dowcipu. Z Monty Pythonem jest już nieco trudniej.
Trudniej, bo to humor absurdu. A ludzie albo lubią ten typ humoru, albo kompletnie go nie rozumieją. Nie chcę wywyższać się tutaj bo ktoś po prostu może go nie lubić, ale niezaprzeczalny fakt jest taki, że właściwie wszyscy znani mi osobiście fani Monty Pythona to osoby bardzo inteligentne.
Piszę tę dość oczywistą dla fanów notkę nie po to by im cokolwiek przekazać, może oprócz jeszcze jednego podkreślenia mojego uwielbienia dla tej grupy komików. Piszę ją, bo jest spora szansa, że trafi tu ktoś, kto ich nie zna. Bo to przeciez już wiekowi panowie, a dziś nie tak łatwo trafić na takie skecze. Telewizja woli zajmować się puszczaniem głupich seriali, a na youtubie królują krótsze i prostsze formy. Może więc jakiś miłośnik słowa pisanego zostanie przeze mnie zarażony miłością do Pythonów?
Miałbym problem z wybraniem ulubionego skeczu. Uwielbiam zbyt wiele z nich. Przypomnę więc te, które szczególnie mocno siedzą mi w głowie. Przypominają mi się w konkretnych sytuacjach.
1. Na sam początek Polowanie na Komara. Tak to właśnie wygląda w nocy, gdy gonię komara.
http://www.youtube.com/watch?v=nttH_zGmEaY
2. I oczywiście skecz z papugą. Przychodzi mi do głowy w każdym sklepie zoologicznym.
http://www.youtube.com/watch?v=KLh0PRfn0po
3. Sklep z serami też uwielbiam. Jakiś taki swojski dla tych którzy pamiętają PRL :D
4. Mecz filozofów zawsze przypomina się gdy widzę polski mecz:
5. A rozmówki węgierskie gdy widzę jakikolwiek słownik. Węgorze <3
http://www.youtube.com/watch?v=lwnJ2AaIhk4
6. Za to zakończenie tego skeczu jest używane nie raz przeze mnie w różnych sytuacjach :D
7. A wiecie skąd się wziął „spam”? Stąd :) Przypomina mi się, gdy jem śniadanie w barze.
http://www.youtube.com/watch?v=Y1vHEkP-F0s
8. I najzabawniejszy kawał świata :D
9. Piosenka drwala. Nie można jej nie znać! Zawsze nucę ją w lesie.
10. Skecz o brudnym widelcu ZAWSZE przypominam sobie w restauracji
http://www.youtube.com/watch?v=f3vUTsaKQMU
11. Tak się kłócę z kumplami
12. Skecz o czterech facetach z Yorkshire zamieszczam w wersji z „Nareszcie show”, a nie w wersji MP, bo tamtego nie ma na YT w polskiej wersji. Ale trzeba go znać. Wklejam go ZAWSZE przy tego typu licytacjach :)
13. Skok przez Kanał La Manche <3
http://www.youtube.com/watch?v=mEs_sAqzROw
14. Jak być niewidzialnym. Uczcie się!
15. Modrzew. Modrzew. Modrzew. To słowo już nigdy nie będzie takie samo.
16. Hiszpańska Inkwizycja jest już właściwie immanetną częścią popkultury :)
17. Olimpiada głupków. Jest Skolimowski z Polski!
18. Słynne historyczne śmierci. Kocham Cleese jako Wolfganga!
19. I moja odpowiedź na to, czy istnieje życie po śmierci.
http://www.youtube.com/watch?v=IWDMjg0K8PM
20. I na koniec – Nieproszeni Goście. Przecież to jest piękne. Tak kończę każdą głupią rozmowę. „Nie podoba mi się twój ton!”
Pewnie wielu skeczy które kocham nie zamieściłem, ale nie ma na to miejsca. Warto wspomnieć też o filmach z ich udziałem, ale to oddzielny temat, każdy składa się z samych kultowysch scen. I jeszcze dwa występy na żywo – w Hollywood Bowl. I w Aspen. Albo je zrozumiesz i będziesz kochać, albo kompletnie zignorujesz. Jeśli to opcja b – no cóż. Strasznie mi przykro. To musi być straszne.
Pójdziemy do mnie?
P.S. Tak, mam bilety na ich występ w Londynie. Pierwszy po 30 latach. Tak, wydałem majątek. Nie, nie żałuję. Jaram się jak pochodnia :D