Jakiś czas temu wyprodukowałem pewną notkę – notkę do której dojrzewałem ponad rok. Spotkała się ona z niesamowitym odzewem – ponad 3000 lajków to niezły wynik. Choć oczywiście spora część ludzi poczuła się dotknięta i urażona. Chciałbym więc tym razem na wstępie bardzo wyraźnie zaznaczyć – nie jest moim zamiarem wartościowanie ludzi ze względu na miejsce pochodzenia. Jeśli ktokolwiek tak to odczyta, to znaczy że musi przeczytać całość jeszcze raz.
Jestem z założenia przeciwny meldunkom jako takim. To relikt komuny, który powinien zostać jak najszybciej skasowany. Meldowanie się kojarzy się w XXI wieku raczej z geo-checkowaniem i lepiej żeby tak pozostało. Pamiętam z mojego pierwszego dłuższego wyjazdu zagranicznego, a była to szkoła językowa w Anglii w 1991 roku, olbrzymie ilości domów na sprzedaż. Dlaczego? Ano dlatego, że tam normalne było to, że ludzie się przeprowadzają. Że rodzą się w jednym mieście, dorastają w drugim, a rodzinę zakładają w trzecim. Taki los, taka ekonomia. Dla mnie było to jeszcze nie do pomyślenia – u nas dom budowało się na lata – dla siebie, dla dzieci, dla wnuków. Przeprowadzka to wielkie wydarzenie.
Dziś jest oczywiście inaczej. Masowo emigrujemy do dużych miast, najpierw na studia, potem w poszukiwaniu pracy. Nie raz serce zostaje w małej wsi lub miasteczku, ale rzeczywistość jest inna. I znowu nie chcę tym razem moralizować i rozprawiać o tym zbyt długo, tym bardziej że jako rodowity warszawiak nie wiem do końca co czują takie osoby. Chciałbym za to zejść na poziom dość przyziemny. Dotyczący pieniędzy, a dokładniej podatków.
We wspomnianej notce pisałem o ludziach traktujących moje miasto jak dziwkę. Przyjadą, wykorzystają i tyle. Tylko kasa płynie w drugą stronę :P Ok, nie wnikam – myślcie sobie co chcecie, choć dajcie nam myśleć inaczej. Ale jedna bardzo wazna rzecz.
PŁAĆCIE PODATKI TUTAJ.
Bo tu mieszkacie. Kropka. Sorry, ale naprawdę nie obchodzi mnie to, że serce zostawiliście gdzie indziej, że mieszkacie tu na zasadzie “nie chcem ale muszem”. To TUTAJ mieszkacie, z tej wody korzystacie, te chodniki rozdeptujecie, te ulice rozjeżdżacie, na tych parkingach zostawiacie samochody, tymi autobusami jeździcie. I nie, nie dotyczy to oczywiście tylko Warszawy i mojego punktu widzenia. To samo tyczy się każdej osoby mieszkającej gdziekolwiek. Mieszkasz w jakiejś społeczności? Zostawiasz tam podatki. To proste jak drut. Dlaczego? Dlatego że 30% dochodów miasta to przychody z PIT płaconego właśnie tam!
To nie jest wyjazd na saksy. Wyjadę, zarobię, przywiozę do siebie. Ok, przywoź, rodzinie, znajomym, komukolwiek. Ale podatek zostawiasz tam gdzie mieszkasz i pracujesz. To powinno być jasne i proste.
Szacuje się, że w Warszawie na ponad 2 mln faktycznych mieszkańców – około 500 tys. osób płaci podatki w innych miejscowościach. To jedna czwarta!
Do tej pory oprócz pustych apeli i innych takich miasta nie robiły nic, aby pomóc w tym ludziom nieprzekonanym. W roku 2012 w Warszawie pojawi się pewne narzędzie które będzie działało na 100% a mianowicie pierwszeństwo w zapisach do żłobków i przedszkoli. Sorry, no bonus dla niektórych. Czemu macie mieć preferencje, skoro kasę zostawiacie gdzie indziej?
Przykładem może też świecić warszawskie Bemowo. Osoby rozliczające PIT na Bemowie mogą liczyć na:
- uzyskanie bezpłatnej wejściówki na koncerty odbywające się na Lotnisku Bemowo (w zeszłym roku AC/DC i Sonisphere Festival z Metallicą w roli głównej, w tym Iron Maiden);
- wzięcie udziału w bezpłatnych zajęciach prozdrowotnych organizowanych przez Dzielnicę Bemowo (największa tego typu inicjatywa w skali Warszawy);
- pierwszeństwo w naborze dzieci do przedszkoli.
I takie właśnie przywileje powinny mieć osoby płacące PIT tam gdzie mieszkają. Skoro okoliczni mieszkańcy mają czesto darmowe przejazdy kolejkami linowymi, albo wstępy do różnego rodzaju Parków Narodowych itp, to czemu my nie mozemy mieć przywilejów w naszym mieście? Mówię “naszym” nie w znaczeniu “tym w którym się urodziliśmy”. Tylko tym w którym aktualnie mieszkamy. Bo to nie kwestia pochodzenia. To kwestia stanu umysłu.
Hough.