Uwaga, disclaimer. Notka będzie nieco osobista. Ma taka być. :)
Facebook wprowadził dzisiaj nowe ustawienia prywatności. W sumie to nie dzisiaj, bo każdemu wprowadza kiedy indziej, ale wprowadził to dzisiaj akurat u mnie. I szczerze mówiąc to nic nowego, bo wprowadził to już jakiś czas temu, zmienił tylko teraz interfejs. Tak czy inaczej – można tworzyć listy (na kształt kręgów w Google+) i decydować kto widzi co. Czyli mówiąc krótko – podzielić znajomych.
Teraz nieco o mnie. Piszę dużo. Pisze bardzo, bardzo dużo. Jak to stwierdził niegdyś Dominik Z, zwany nnk, jestem biegunem ekstrawertyzmu. Nie zaprzeczam. Lubię ludzi, mam zajebistą pamięć do ludzi, pamiętam osoby z którymi spędziłem lata, pamiętam osoby z którymi spędziłem tylko dzień. Jednym Bóg (sorry lewacy, myślę mimo wszystko że to Bóg) dał pamięć do liczb, innym dał wysoki wzrost, innym gęste włosy, mnie dał pamięć do ludzi :) Pamiętam osoby z każdego aspektu mojego życia, z zerówki, z podstawówek i imprez na nich przebytych, z wakacji nad morzem i nad Dadajem, z liceum, z moich uczelni których kilka było. Przede wszystkim z harcerstwa w którym spędziłem większość życia. Spotkałem setki jak nie tysiące ludzi i naprawdę o każdym z nich pamiętam przynajmniej COŚ. Z moich prawie 800 znajomych na fejsie, nie znam osobiście jakichś 50 osób. Serio. Więcej o tym pisałem tu.Tak, czy inaczej, dzisiaj dojrzała we mnie myśl, żeby podzielić znajomych. Na listy. Czyli kręgi. Nie dlatego, że wstydzę się tego co piszę. Bo zawsze (nawet wtedy gdy kąpałem się nago na obozach) byłem zwolennikiem dewizy „niech się wstydzi ten kto widzi”. Po prostu stwierdziłem że skoro piszę tak dużo (a jest czasem z 10 postów dziennie) to może trzeba to jakoś uporządkować. W końcu nie każdy musi widzieć wszystko.
Postanowiłem więc dokonać podziałów. Ale JAK? Na początku odsiałem osoby nie mówiące po polsku. To w sumie dziw, że jeszcze mnie nie zablokowali (a wiem, że część nie!), mam ich kilkadziesiąt, a ja wrzucam linki głównie po polsku. Stworzyłem więc odpowiednią listę i ustawiłem, że nie widzi defaultowo moich wpisów. Co dalej?
Nie wiedziałem – chociaż jestem, jak mi wiele osób mówi, mistrzem szufladkowania, segmentacji i podziałów – jak podzielić znajomych. Wpadłem więc na pomysł sięgający czasów HGP (jak nie wiesz co to, to mnie dobrze nie znasz :D)
Postanowiłem podzielić znajomych na trzy kręgi: Zewnętrzny, Środkowy i Wewnętrzny. To dość jasne. Zewnętrzny będzie widział tylko to co piszę czasami, a najbardziej prywatne statusy trafią tylko do Wewnętrznego. No to naprzód!
Godzina była dość wczesna, Młody obudził się o jakiejś chorej porze, miałem czas. No to sru. Na pierwszy rzut poszły osoby, które nigdy nic mojego nie skomentowały, ani ne polubiły. Użytkownicy – „duchy”. Potem dodałem te osoby, które narzekały kiedykolwiek że piszę za dużo. Do tego dodałem kilka osób które znam tylko wirtualnie. Ale już wtedy pojawiły się pierwsze wątpliwości. Przecież choć nie znam Kamila N. to nie raz gadałem z nim na fejsie jak z kumplem i wydawało mi się, że łączy nas coś więcej niż łysina :) Takich osób jest więcej… Ale cóż, nie zrażałem się. Podział to podział. Napisałem ostatnią notkę targetowaną do wszystkich wyjaśniającą, że nastąpił koniec spamu. Oczekiwałem ulgi.
Dokonałem go, zdążyłem zrobić poranną gimnastykę i ruszyłem do pracy. W pracy nie miałem zbytnio czasu na fejsa, zresztą godzinę po przyjeździe musiałem jechać na Bardzo Ważne Spotkanie. Wróciłem po południu. I… oczom moim ukazały się skargi. Otóż ludzie skarżyli się, że zapewne usunąłem ich z najważniejszego kręgu, bo tak długo nic nie piszę. Wróciłem więc do firmy i napisałem Kręgowi Środkowemu, że wszystko jest w porządku i że zostali awansowani. I wtedy się zaczęło.
Nie sądziłem że taka prosta rzecz może wywołać tyle reakcji. Mój targetowany status polubiły osoby, które wcześniej nic nie komentowały, ani nie lubiły. Powiem szczerze – część znalazła sie tam przez przypadek, to osoby wykluczone wybierałem kluczem, reszta została więc nie przyglądałem im się aż tak blisko. Zresztą nie miałem czasu – ot 10 minut, które palacze poświęcają na fajka :P
Z jednej strony radość zaaprobowanych, z drugiej prośby tych którym nie napisałem. Czy na pewni ich wykluczyłem? Kurcze, może oni rzeczywiście mnie czytali, ale byli jedynką ze słynnego 1/9/90 (1% tworzy treści, 9% je aktywnie komentuje, 90% tylko czyta)? POCZUŁEM SIĘ GŁUPIO. Dlaczego nagle według mojego widzimisie, dzielę moich znajomych? Tworzę politykę apartheidu, decyduję które treści są NUR FUR SRODKOWY? To nieco bez sensu.
Nie chcę WAS dzielić. Część z Was znam osobiście, z niektórymi piłem, z niektórymi dzieliłem sekrety, z innymi po prostu gadałem o tym czy owym. Pewnie większość z Was widziała zdjęcia mojego Franka, spora część widziała takie czy inne przymyślenia – nie ma tam rzeczy intymnych. Jeśli ktokolwiek z Was poczułby się nieswojo, zawsze istnieje opcja
UKRYJ POSTY TEGO UŻYTKOWNIKA.
Poza tym algorytm Edgerank sam decyduje co komu pokazywać, osoby które lajkują i komentują poje posty, widzą więcej. Ale tyle osób które cieszyły się z bycia w kręgu środkowym – było mi nieco głupio…
Nie chcę kręgów. Nie chcę WAS dzielić. Kasuję JE. Znacie mnie – IRL też gadam sporo, nie mam oporów przed opowiadaniem rzeczy prywatnych, odczuwam radość z dzielenia się. Nie chcę myśleć przy każdym poście do kogo ma trafić, nie chcę opracowywać coraz to lepszych list podziałów, systemów kręgów. Pogubię się i dam ciała, spytam kogoś o coś, a okaże się, że go wykluczyłem.
NIECHSIĘ WSTYDZI TEN KTO WIDZI. Jesteście w większości dorosłymi ludźmi. Jeśli nie chcecie mnie tyle czytać, jeśli edgerank nie filtruje w odpowiedni sposób, zawsze możecie kliknąć „NIE POKAZUJ POSTÓW TEGO UŻYTKOWNIKA”. Spoko, ja tego nie zauważę, nie widzę tego. Zawsze możecie wejść na mój wall i poczytać jeśli Wam się zatęskni. Pliz, zróbcie to, SERIO. Nie chcę za WAS decydować.
Tymczasem kasuję te pieprzone kręgi. Z jednym wyjątkiem – zagraniczne osoby nadal nie będą widziały większości tego co piszę po polsku. Niepotrzebne im to. Zupełnie.
O każdym z Was potrafię powiedzieć co najmniej jedno zdanie, o niektórych z was kilka. O innych kilkadziesiąt. Serio. Niech tak zostanie. Ja pozostaję sobą. Hough :)