Przychodzi taki moment w życiu każdej osoby, gdy chce lub musi stanąć przed dylematem “jakiego fontu użyć”. Dylemat zazwyczaj brzmi co prawda bardziej jak “szukam czciąki”, ale zostawmy na razie te dywagacje. Chodzi o krój pisma który chcemy zastosować w ulotce, stopce maila, czy innym miejscu. Oczywiście możemy kierować się własnym gustem i upodobaniami, zupełnie jak wtedy gdy kierujemy się nim zakładając białe skarpetki do garnituru :)
Ja sam totalnym font-freakiem nie jestem, ale uważam się za osobę z typografią obeznaną, choćby ze względu na fakt używania przeróżnych krojów pisma na moich koszulkach. I uwierz mi, kiedy zaczynasz się nad tym zastanawiać, to orientujesz się, że zdecydowana większość napisów wokół ciebie używa tych samych fontów. Nudnych, zużytych, często po prostu brzydkich. Postanowiłem więc przygotować listę wstydu – krojów których powinieneś unikać jeśli chcesz stworzyć coś oryginalnego.
Na początku jeszcze jedna uwaga. Jest taki poradnik “jak się bić gdy jesteś amatorem”. Jego pięć pierwszych punktów brzmi “UCIEKAJ“. To nie jest żart. Ja w moim poradniku chciałbym w ten sam sposób zaznaczyć “jeśli się da, to spróbuj zlecić to komuś, kto zna się na grafice” :) Ale jeśli rzeczywiście nie ma jak, to zerknij na poniższa listę i spróbuj NIE używać tych krojów. Jest mnóstwo miejsc gdzie możesz znaleźć różne darmowe fonty, o tym na końcu. Aha, nie dodaję tu fontów powszechnie używanych takich jak Times New Roman, Arial, czy nawet Helvetica. Tak, są powszechnie używane, ale są na tyle delikatne, że to nikomu nie wadzi.
Złota piątka
Tego fonta nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Jest wszechobecny. Nawet jego twórca przyłączył się do ruchu przeciwko niemu mówiąc, że powstał by byc używanym w dymkach komiksowych w aplikacjach MS. Niestety font rozlał się po świecie i pewnie już tak zostanie. Używany przez wszystkich, którzy chcą napisy “na luzie”. Błagam, przestańcie. Ten font to kwintesencja kiczu w typografii. Po prostu go sobie darujcie. Nawet w komiksie.
To zdecydowany faworyt tych, którzy chcą, by ich napis był “elegancki”. Zdecydowana większość menu w restauracjach używa tego fonta. Opatrzył mi się on już tak bardzo, że dostrzegam go z kilometra. Jest wyświechtany jak stare portki – dajcie mu spokojnie odejść na emeryturę!
Kristen ITC, występujący czasem jako Kids to chyba najbardziej popularny font wśród nauczycieli. “Taki słodziutki” – w sam raz dla dzieci. Ale ile można! Istnieje olbrzymia szansa, że logo przedszkola, tablica informacyjna w szkole, czy ulotka żłobka będą używały właśnie tego fonta. A titititititititititi!
A jeśli chcesz, by twój projekt wyglądał jak stary pergamin to oczywiście użyjesz Papyrusa! To kolejny nadużywany font we wszelkich designach tego typu. Co więcej, był użyty na… plakacie filmu Avatar. Już wiem, dlaczego za nim nie przepadam :P
Nie możesz nie znać tego fonta. Po prostu nie możesz. Wypełnia wszelkie szmaty reklamowe informujące o solarium, czy innym przybytku rozkoszy w małych miasteczkach. Jest szczególnie paskudny gdy używa się kapitalików – jak w ogóle można na coś takiego patrzeć? To font z 1942 roku. Był popularny w reklamie w latach 50 i 60. Dziś często używany na dyplomach, w USA używają go małe drużyny sportowe. Dajcie mu juz odpocząć.
Długi ogon
Chcesz być jeszcze bardziej SZALONA niż dziewczyny używające Comic Sans? Użyj Curlz MT!….. not!
Kolejny nadużywany font, który ma być śliczniutki, piękniutki i cipripcip. Błech. Daj spokój.
Ikoniczny font tym razem mający nadawać arabski charakter. Nadaje raczej charakter lat 90, windowsa 95 i pierwszych designów drukowanych na drukarkach atramentowych. Znowu – jest zużyty jak wyżuty kawałek świńśkiej skóry. Wypluj go i zapomnij o nim.
To drugi “elegancki” font nadużywany na różnego rodzaju dyplomach i zaproszeniach, zaraz po Monotype Corsiva. Dajcie już mu odpocząć, może nie jest zbyt stary (zaprojektowany przez Hermanna Zapfa w 1979 roku) ale na pewno ma olbrzymi przebieg. RIP.
Skoro jesteśmy przy staruszkach… Poznajecie? Pewnie tak. 1921 rok. Dajcie mu już odejść, ile można. Tym bardziej, że jest też juz bardzo, bardzo wyeksploatowany. Nie będe wypisywał gdzie go się używa, bo zajęłobo to tu za dużo miejsca :)
Znowu wszechobecny klasyk. Mający nadawać lekkości i “pisanego” stylu. Nadaje styl “kolejny napis fontem którego wszędzie pełno, choć niekoniecznie kojarze jego nazwę”. Jemu tez odpuść. Tym bardziej, że w większości przypadków kroje udające odręczne pisanie są obciachowe, serio.
Adlib miał sowje lata świetności w latach 90, a jego charakterystyczne prostokątne elementy są na tyle charakterystyczne, że… no właśnie. Zapomnij o oryginalności, występował on już w tylu rolach, że warto poszukać alternatywy.
Istnieje spora szansa, że miałeś w ręku zaproszenie na ślub używające tego fonta. Oby nie swoje :) To kolejna gwiazda wszelkich studiów drukarskich i innych takich. Ma nadawać lekkości i elegancji, a tymczasem nadaje się do wymiany. Szczególnie gdy używa się tylko kapitalików.
I Bradley. Mam wrażenie, że nieco mniej używany u nas niż w USA, gdzie jest znienawidzony, ale i tak jest go sporo za dużo. To przeciwieństwo Vivaldiego – krój mający przypominać szybki napis robiony w biegu, ołówkiem, na kartce papieru. Niestety jego poszarpane boki wyglądają tragicznie – zawsze zastanawiam się, czy to specjalnie, czy błąd gdzieś podczas procesu jego tworzenia i publikacji :)
Całe szczęście widzę go coraz mniej – drażnił moje oko przez wiele lat, nie trawię go. Jest wielki, szeroki, paskudny i zazwyczaj ma zwalony kerning. Niech ginie!
BONUS
Doszedłeś już tutaj? Hejtujesz te fonty tak jak ja? To mam dla ciebie niespodziankę. Pewien font, który jest całkiem młody i który nawet spodobał mi się, kiedy ujrzałem go po raz pierwszy. Jednak zwlekałem trochę z użyciem go, gdyż każdego dnia, dosłownie każdego dnia widzę jak rośnie w siłę i pojawia się wszędzie – od plakatów, przez ulotki po opakowania serków i wędlin. Designerze, wrzuć na luz. Lobster już umarł i używanie go staje się obciachem.
Choć jeśli nie znasz się na fontach i chcesz użyć któregoś z tych powyżej, szczególnie Comic Sansa, Kirsten, Monotype Corsiva, czy Zapf Chancery – użyj może Lobstera.
Albo wiesz co? Użyj zwykłego fonta. Serio. Ekscytowanie się bardzo fikuśnymi i wykręconymi fontami to znak szczególny totalnego noobostwa i amatorszczyzny. Tak, przyznaję się, sam przez to przechodziłem. W miarę ćwiczenia oka dostrzegasz piękno w wydawałoby się prostych fontach. Poszukaj ich, choćby tutaj. Jest ich mnóstwo. Ale jeszcze raz – niekoniecznie te najbardziej fikuśne musza być najpiękniejsze.
A najlepiej… zleć to komuś kto się zna. Naprawdę :)